Z wykształcenia jest ekspertem od owadów, a od wielu lat pozostaje jednym z najbarwniejszych polityków naszego kraju. Danuta Hojarska powiedziała o nim: "Gdybym go spotkała, od razu bym w pysk strzeliła i tyle". Za to jeden z jego bliskich sejmowych kolegów mówi, że to "ciepły i miły człowiek, a nie żaden furiat". My zaś pokazujemy Stefana Niesiołowskiego od obu stron, ale szczególnie tej mniej znanej - wakacyjnych marzeń, artystycznych zapędów w ramach tatuaży i jako rzetelnego przewodniczącego komisji.
Niesiołowski, po raz kolejny w swojej karierze, wywołał burzę w mediach swoim zachowaniem. Tym razem poszło o odepchnięcie dziennikarki Ewy Stankiewicz z kamerą. O szczegółach sprawy możecie przeczytać w naszym tekście.
Poseł PO znany jest głównie z ostrych tekstów, atakowania politycznych rywali i bezkompromisowych poglądów. Szef Komisji Obrony Narodowej, były wicemarszałek Sejmu, były senator, naukowiec-profesor. Nagrodzony Orderem Odrodzenia Polski - drugim najwyższym cywilnym odznaczeniem. My pokazujemy go zarówno z tej strony, jak i tej, do której nikt nie chce dotrzeć - rzetelnego urzędnika, sprawnego polityka, a także dobrego przyjaciela. Nawet Jarosław Kaczyński w 1994 w jednym z nagrań telewizyjnych powiedział o nim: "To człowiek mający świetny życiorys".
Naukowiec, opozycjonista
Stefan Niesiołowski urodził się w 1944 roku, w Kałęczewie - wsi położonej niedaleko Łodzi. I to właśnie w Łodzi wkraczał w dorosłe życie - tam kończył, w 1966 roku, studia na Wydziale Biologii Uniwersytetu Łódzkiego. Jeszcze za komuny zdobył stopień doktora, ale dopiero w 1990 dorobił się habilitacji. Tytuł profesorski Niesiołowski otrzymał w 2005 roku i jest jednym z wykładowców UŁ. Z wykształcenia poseł jest entomologiem, czyli specjalistą od owadów. To jedna z jego najbardziej charakterystycznych cech. - Czasem nawet stosuje porównania do owadów w swoich wypowiedziach - mówi z uśmiechem posłanka PO Bożena Kamińska, członkini sejmowej Komisji Obrony Narodowej, której Niesiołowski przewodniczy.
Drugi ważny element życiorysu byłego wicemarszałka stanowi działalność opozycyjna. Stefan Niesiołowski w latach 1964-1970 zakładał organizację konspiracyjną "Ruch", która kwestionowała legalność PRL. Szybko jednak, bo w czerwcu 1970 roku, Niesiołowski wraz z innymi działaczami (m.in. Benedyktem Czumą - bratem byłego ministra sprawiedliwości Andrzeja Czumy) został aresztowany. Niecały rok później skazano go na 7 lat pozbawienia wolności za "próbę obalenia ustroju socjalistycznego przemocą". Jego ówczesna narzeczona, Elżbieta Królikowska-Nagrodzka, twierdzi, że już na początku śledztwa Niesiołowski "pękł" i zaczął donosić na swoich współpracowników. Andrzej Czuma, kolega posła PO, zaprzeczał tym zarzutom.
"Stefan Niesiołowski na nikogo nie donosił. (…) Tak samo jak ja uhonorowany został przez komunistów wyrokiem siedmiu lat więzienia. Takich wyroków nie dostawali ludzie sypiący w śledztwie" - mówił dla portalu tvn24.pl Czuma. Każdy jednak, kto chce zapoznać się z zarzutami byłej narzeczonej Niesiołowskiego, może je obejrzeć na tym filmiku.
Niesiołowski siedział w więzieniu 4 lata, w 1974 został zwolniony dzięki amnestii. Sześć lat później wstąpił do "Solidarności", gdzie przewodził komisji zakładowej "S" Uniwersytetu Łódzkiego. W grudniu 1981 ponownie złapano polityka i osadzono w ośrodku dla internowanych w Jaworzu, ale tam Niesiołowski spędził już tylko rok. Po tym incydencie jego życie nie przebiegało już tak burzliwie, chociaż nadal działał w opozycji.
"Pieniacz", "furiat"
Po transformacji ustrojowej, jak wielu działaczy opozycyjnych, Niesiołowski zaczął karierę w polityce.
Uczestniczył w procesie tworzenia Zjednoczenia Chrześcijańsko-Narodowego i był jedną z czołowych postaci ZChN. W parlamencie zasiadał, włącznie z obecną kadencją, pięć razy. W tym czasie pełnił, między innymi, funkcję wicemarszałka Sejmu - w VI kadencji. Raz został też senatorem - w 2005 roku, z ramienia Platformy Obywatelskiej. To wtedy związał się z partią Tuska na stałe i już dwa lata później startował w wyborach jako kandydat do Sejmu.
Od tamtego czasu Niesiołowski dał się poznać mediom jako bezkompromisowy, ostry, wyrazisty. Szybko jednak te cechy przekształciły się, w opiniach wielu osób, w "chamstwo", "brak kultury" i "wulgarność". Najlepiej świadczy o tym poniższy materiał, na którym podsumowano jego wypowiedzi. - On nie jest miałki ani sztuczny, tylko wyrazisty. Chce taki być i jest po prostu sobą, ma taką osobowość - stwierdza Stanisław Wziątek z SLD, który też zasiada w Komisji Obrony Narodowej. - Co więcej, jestem pewien, że Niesiołowski wcale nie szuka tego poklasku mediów, wręcz przeciwnie. Wszystko, co robi, wynika z jego przekonań - opisuje poseł Sojuszu.
Pytanie tylko - czemu, tak często, Niesiołowski używa aż tak mocnych określeń i epitetów? - Jak kogoś nie lubi, to mówi o tym wprost. Nie szuka kompromisów i nie stara się być dyplomatyczny, taki sposób bycia - tłumaczy Wziątek.
Niesiołowskiego najczęściej porównuje się do Jacka Kurskiego. To o tyle ironiczne, że obaj panowie, jak wynika z jednego z artykułów we "Wprost", przyjaźnią się i są sobie dość bliscy, czasem podwożą się do domu po programach telewizyjnych. Jednak tę stronę Stefana Niesiołowskiego każdy zna.
Rzetelny przewodniczący
O ile w mediach parlamentarzysta PO prezentuje się z najostrzejszej strony, to w codziennej pracy zachowuje pełny profesjonalizm. - Współpraca z nim przebiega bardzo dobrze. Koncentrujemy się na sprawach merytorycznych i nie mam wątpliwości, że poseł Niesiołowski poprawnie wykonuje swoją pracę - mówi nam poseł Wziątek.
Jak zaznacza nasz rozmówca, nigdy na posiedzeniach komisji nie zdarzyły się nerwowe incydenty czy słowa tak ostre, jak czasem padają do kamer z ust Niesiołowskiego. - Oczywiście, pojawiają się różnice zdań, szczególnie kiedy przychodzi Antoni Macierewicz, czasem następują spięcia, ale to nic takiego - podkreśla Wziątek. - W prowadzeniu komisji absolutnie nie ma mowy o agresji czy brzydkim języku Stefana Niesiołowskiego - dodaje poseł SLD. Opinię tę potwierdzają inni parlamentarzyści z KON, z ramienia PO: Bożena Kamińska i Paweł Suski. - Jest koleżeński na tyle, ile mam z nim kontakt w ramach pracy. Zdarza się, że niektórzy członkowie komisji, Dorn czy Macierewicz, wyprowadzą go z równowagi, ale nigdy nie padają wtedy ostre słowa - opowiada nam posłanka Kamińska. Nasza rozmówczyni zaznacza, że na co dzień Niesiołowski prezentuje "spokój i stonowanie".
Według opinii swoich partyjnych kolegów, Niesiołowski posiada "odpowiednią wiedzę merytoryczną" i "niezwykły umysł, bystry". Jeden z posłów PO mówi o nim "wybitny intelektualista". - To bardzo sprawny organizator, dobrze prowadzi obrady, szybko wdrożył się w tematykę - opisuje byłego wicemarszałka Suski, który przyznaje, że z początku wszyscy byli zaskoczeni kandydaturą Niesiołowskiego na szefa Komisji Obrony Narodowej. - Sprawny polityk, z doświadczeniem, łatwo odnajduje się w nowych sytuacjach - ocenia Paweł Suski. Od tej strony jednak rzadko kto przedstawia Stefana Niesiołowskiego, gdyż mediom wygodniej jest go pokazywać jako wiecznego pieniacza plującego jadem na rywali.
Nietypowe zainteresowania
W życiu prywatnym Niesiołowski robił różne rzeczy. Już sama jego naukowa pasja - owady - to wyjątkowo nietypowy temat, szczególnie jak na polityka. Ale mało kto wie, że przewodniczący KON, kiedy siedział w więzieniu w latach '70, projektował… tatuaże. Z jego relacji wynika, że wówczas na popularną dekorację ciała mówiło się "dziardziachy" - od dziergania, co dziś skrócono do "dziary".
"Malowałem rysunki na papierze, dziardziachujący przenosił je na szablon, a potem na ciało. Można więc powiedzieć, że byłem malarzem, projektantem" - opowiadał Niesiołowski w 2009 roku serwisowi pitbul.pl. Jak podkreślił w tamtej rozmowie ówczesny wicemarszałek, najchętniej "dziergało" się smoki, kwiaty i motyle.
Łatwo sobie wyobrazić, że Niesiołowski - zapalony badacz owadów - z chęcią malował chociażby motyle. Natura ogólnie jest jego pasją. - Chciałby zobaczyć wolno żyjące żubry - zdradza nam Paweł Suski. W tym celu obaj posłowie już umówili się na przyjazd szefa KON do Wałcza - rodzinnej miejscowości Suskiego.
- To bardzo ciepły i miły człowiek. Lojalny i wspaniały przyjaciel, nie żaden furiat. Ma rodzinę, o którą dba, swoje zainteresowania - mówi o nim kolega z PO i komisji.
Dwie twarze
Gdyby trzeba było napisać o Niesiołowskim w skrócie, większość osób zapewne sięgnęłaby po jego wypowiedzi. Szczególnie o Prawie i Sprawiedliwości i osobach z tą partią związanych. "Kaczyńscy są źródłem wszelkiego zła"; "Macierewicz jest szkodnikiem"; "Nelli Rokita to postać kabaretowa"; "Rydzyk to parodia kapłana" - to tylko część z jego licznych, niesamowicie kreatywnych określeń, które stały się niemalże znakiem rozpoznawczym byłego wicemarszałka.
My jednak, pisząc o Niesiołowskim w skrócie, posłużymy się anegdotą przytoczoną przez Pawła Suskiego.
- W czasie kampanii prezydenckiej zaprosiłem go do Wałcza, by wsparł mnie w działaniach. Przyciągnął na swoje przemówienie całą salę, ludzie wypełnili ją po brzegi. Po czym zebrał całą uwagę słuchaczy, nikt nie wychodził znudzony. Potrafił publiczność rozbawić, wzruszyć, zaciekawić, mową zarówno polityczną, jak i taką ludzką, zwyczajną - opowiada nam Suski. I, jak zaznacza, Stefan Niesiołowski podczas swojego przemówienia w Wałczu nie użył ani jednego kontrowersyjnego wyrazu.