Serwisy z filmami online przestały działać.
Serwisy z filmami online przestały działać.

Kolejny rozdział walki policji z nielegalnymi stronami, na których można oglądać filmy i seriale online. Zamknięto popularne wśród polskich internautów witryny m.in. iiTV.info, eKino.TV czy SCS.pl. Funkcjonariusze zatrzymali czterech mężczyzn, którzy na swoim "biznesie" rozkręconym do gigantycznych rozmiarów zarobili nawet 10 mln złotych.

REKLAMA
Niemiła niespodzianka czeka na kinomaniaków, którzy swoje ulubione produkcje śledzili online. Tuż przed weekendem w wyniku akcji policji zamknięto kilka mniej lub bardziej popularnych serwisów z nielegalnymi materiałami wideo. Po wejściu na stronę widnieje tylko czarny ekran z napisem "THE END". Z internetu zniknęły serwisy takie jak: iiTV.info, eKino.tv, scs.pl, streamo.tv, zalukaj.to, darmochy.pl. Na fanpage'ach serwisów nie ma żadnych informacji w tej sprawie.
Sprawą zajmowała się olsztyńska policja, która zatrzymała czterech wspólników tworzących nielegalny serwisy. Śledztwo prowadzono na wniosek producentów filmów, którzy swoje straty oszacowali na ponad 60 mln zł. Po raz pierwszy zgłosili się w tej sprawie już w 2012 roku. Śledztwo wznowiono w lipcu ubiegłego roku.
Mężczyźni wypracowali system, który pozwalał prać pieniądze z zysków (np. reklamy/abonament) za granicą i z powrotem wprowadzać je do obrotu w Polsce.

Co ustaliła policja?

Główny podejrzany w tym śledztwie Jarosław K. mieszkaniec powiatu olsztyńskiego to na co dzień biznesmen prowadzący firmę oferującą usługi internetowe. Od 2010 roku, jak wynika z ustaleń policjantów i prokuratora, miał krok po kroku zmonopolizować w Polsce działalność polegającą na nielegalnej dystrybucji filmów w Internecie. Mężczyzna to właściciel jednego z największych w Polsce portalu tego typu.

Policyjni eksperci zwalczający przestępczość gospodarczą dotarli do informacji, które wskazały, że 49-latek, aby ukryć swoją tożsamość założył szereg firm i kont poza granicami kraju, głównie na terenie Księstwa Lichtensteinie. Dzięki nim wyprowadzał z Polski środki finansowe. Jak wynika z zebranego materiału dowodowego, podejrzany obracał nimi – to około 10 mln złotych. „Wyprane pieniądze” to także jego zysk. Czytaj więcej

źródło: warmińsko-mazurska policja
Policjanci, którzy 6 maja zatrzymali podejrzanych w ich mieszkaniach i firmach, zabezpieczyli ok. 150 tys. zł w gotówce, 40 komputerów i dysków, 10 laptopów, dokumentację potwierdzającą relacje finansowe i biznesowe pomiędzy podmiotami w Polsce i za granicą – chwalą się śledczy. Na poczet przyszłych kar zajęto także samochód marki Jaguar, zegarki warte kilkadziesiąt tysięcy złotych każdy oraz dużą ilość kart SIM.
Dwóch z zatrzymanch było już w przeszłości notowanych za naruszenie przepisów prawa autorskiego – informuje warmińsko-mazurska policja. Prokurator postawił im zarzut nielegalnej dystrybucji filmów w celu osiągnięcia korzyści finansowej i prania brudnych pieniędzy. Grozi im kara do 10 lat pozbawienia wolności.
To nie pierwszy raz
To już kolejny rozdział walki z serwisami, na których można oglądać nielegalnie filmy i seriale online. W styczniu zeszłego roku głośnym echem odbiło się zamknięcie jednej z najpopularniejszych witryn tego typu Kinomaniak.tv. Ten serwis miał wyjątkowo długie perypetie z polskim wymiarem sprawiedliwości. Raz po raz znikał i się pojawiał lub działał z problemami.
Także w 2013 roku został zamknięty w nie do końca oczywistych okolicznościach. Potem okazało się, że powodem była decyzja polskiego sądu, który nakazał zamknięcie witryny ze względu na udostępnianie filmów i seriali bez zgody producentów.
Serwisy takie jak ten w regulaminach i "stopkach" odcinają się od łamania praw autorskich. Informują, że nie zamieszcza się tam żadnych materiałów audiowizualnych, a jedynie linki do zagranicznych stron hostingowych.
logo
Tak wyglądał Kinomaniak po zamknięciu w styczniu 2014 roku.
W tym przypadku producenci i dystrybutorzy także wycenili swoje straty na gigantyczną sumę – 26 mln złotych. Co ciekawe, sprawą także zajmowała się warmińsko-mazurska policja, która z – podobnie jak teraz – zatrzymała cztery osoby.
Funkcjonariusze ustalili, że właściciele serwisu zarejestrowali swoją działalność na Karaibach, Seszelach i w Hongkongu. W równie egzotycznych krajach zakładano rachunki bankowe. Śledczy szacują, że zyski z działalności Kinomaniaka (reklamy i abonament użytkowników) mogły wynosić miesięcznie nawet 300 tys. złotych. „Brudne pieniądze” miały być potem przez pośredników transferowane do Polski i wprowadzane do obrotu. Mimo to, po jakimś czasie w internecie pojawił się kolejny serwis z takimi treściami o bliźniaczej nazwie i szacie graficznej: Kinoman.tv. Ten funkcjonuje do tej pory. Pytanie, jak długo.

Napisz do autora: michal.mankowski@natemat.pl