Adam Hofman zapowiedział dziś, że Prawo i Sprawiedliwość złoży na Stefana Niesiołowskiego doniesienie do prokuratury. Za "napaść" na dziennikarkę Ewę Stankiewicz. Posłowie PiS są głęboko przeświadczeni o tym, że zachowanie posła PO to był "atak na kobietę". - Z tego, co widziałem, nie może być mowy o napaści - odpowiada Zbigniew Ćwiąkalski, prawnik i były minister sprawiedliwości.
Incydent, który zaszedł między Ewą Stankiewicz, dziennikarką "Gazety Polskiej", a posłem PO Stefanem Niesiołowskim, jeszcze budzi emocje. Dziś, dwa dni po zajściu, Adam Hofman z PiS zapowiada złożenie wniosku do prokuratury o "napaść" na Stankiewicz.
Jego kolega z partii, Jerzy Polaczek, idzie jeszcze dalej. - On zaatakował kobietę i to powinno stanowić dla wszystkich, którzy widzieli fragment tego nagrania, podstawę do natychmiastowego zdymisjonowania tego osobnika z ważnej funkcji parlamentarnej, którą zajmuje - oświadczył poseł PiS w rozmowie z portalem fronda.pl. Polaczkowi chodzi o to, że Niesiołowski przewodzi Komisji Obrony Narodowej. Według parlamentarzysty Prawa i Sprawiedliwości, Niesiołowski wystawił rząd na pośmiewisko i jest niebezpieczny dla wojska polskiego.
Prawa obywatelskie i strefa intymna
- Z tego, co widziałem, nie może być mowy o napaści - oświadcza w rozmowie z nami Zbigniew Ćwiąkalski, były minister sprawiedliwości i prawnik. - Dziennikarka wbrew woli filmowała go, mimo, że wyraźnie i kilkakrotnie zaznaczył, że sobie tego nie życzy - przypomina nasz rozmówca.
- Jeśli ktoś nie ma ochoty być filmowany, to ma przecież do tego pełne prawo. Nawet jeśli jest posłem - dodaje szef klubu parlamentarnego PO Rafał Grupiński.
Jeden z członków sejmowej komisji etyki poselskiej - Armand Ryfiński - również nie ma wątpliwości, co do oceny tego zdarzenia. - Nie byłbym w stanie uwierzyć w to, że poseł Niesiołowski napadł na dziennikarkę - mówi nam poseł z Ruchu Palikota. - Istnieje przecież pewna granica intymności, każdy ma prawo do swojej przestrzeni prywatnej, a jeśli ktoś ją narusza, to musi liczyć się z tym, że może zostać potrącony chociażby przypadkiem - stwierdza Ryfiński, który "po części rozumie posła PO".
Bardziej stonowanie niż PiS, ale również bardziej krytycznie niż PO, podchodzi do sprawy Arkadiusz Mularczyk z Solidarnej Polski. Jak zapowiada poseł SP, jego partia złoży wniosek o zbadanie incydentu do Komisji Etyki Poselskiej. Według Mularczyka, w zachowaniu Niesiołowskiego mogą też być "przesłanki do orzeczeniu o popełnieniu przestępstwa". - Naruszył nietykalność cielesną, uniemożliwił wykonywanie pracy dziennikarza. Na pewno złamał zasady etyki poselskiej - ocenia Mularczyk.
Szef klubu PO dodaje zaś do całej sprawy ciekawy smaczek. - Ta dziennikarka, z tego co słyszałem, nagrywała w kuluarach prywatne rozmowy posłów, za ich plecami. A nie zawsze rozmawiamy o polityce. Jeśli to prawda, to zachowała się skandalicznie - zdradza zakulisowe opinie Rafał Grupiński. Jednak zdaniem Arkadiusza Mularczyka, będąc w Sejmie poseł nie ma żadnej "strefy intymnej" ani prywatności - jest tam jako osoba publiczna i musi się z tym liczyć.
Akt polityczny
Zbigniew Ćwiąkalski przypomina, że każdy może złożyć zawiadomienie do prokuratury, ale w tym przypadku "byłoby to bardziej polityczne, niż o faktycznie popełnionym przestępstwie". A takie dochodzenie, czy zostało popełnione przestępstwo, kosztuje co najmniej kilka tysięcy złotych. - Do tego należy pamiętać, że prokurator w tym czasie mógłby się zajmować inną sprawą, z bardziej realnym przestępstwem niż to - dodaje Ćwiąkalski.
Armand Ryfiński zaś mówi wprost: PiS podgrzewa nastroje społeczne. - Powinniśmy się wszyscy nawzajem szanować. Ale takie działania, jak blokowanie Sejmu, tylko prowadzą do eskalacji agresji - zauważa poseł Ruchu Palikota.
- Prawo i Sprawiedliwość wyznaje chyba zasadę, że im gorzej w kraju, tym lepiej dla nich. Jeszcze trochę takiego podgrzewania atmosfery i dojdzie do rękoczynów - przestrzega poseł Ruchu Palikota. - Może niech lepiej prokurator zajmie się badaniem przyjeżdżających związkowców, kto to sponsoruje i co się tam dzieje, bo za rozpalenie ogniska na środku ulicy w centrum miasta i picie alkoholu w biały dzień każdy inny zostałby zatrzymany.