Niedzielna debata w TVP i Polsacie będzie jednym z ważniejszych elementów kampanii prezydenckiej przed drugą turą. Platforma oddała ją walkowerem, bo zgodziła się, by poprowadzili ją Dorota Gawryluk i Krzysztof Ziemiec, dziennikarze znani z konserwatywnych przekonań. Nie zadbali o to, by drugi prowadzący równoważył przekaz.
Dorota Gawryluk z Polsatu i Krzysztof Ziemiec z TVP poprowadzą w niedzielę, a więc tydzień przed II turą wyborów, debatę między Bronisławem Komorowskim a Andrzejem Dudą. To będzie niezwykle istotne starcie, bo stacje zgromadzą sporą widownię. Mało dynamiczną debatę przed I turą śledziło 3,1 mln widzów. Teraz emocje, a więc i oglądalność, będą większe.
Ważne starcie
Przy tak wyrównanym wyniku I tury debata może zaważyć na losach wyborów. Tym bardziej, że czwartkowa debata w TVN24 będzie emitowana tylko w kanale informacyjnym, o dużo mniejszym zasięgu niż główna antena TVP. Dlatego przedstawiciele obu kandydatów aż pięć godzin ustalali szczegóły telewizyjnych pojedynków.
Ale sztab Komorowskiego pokpił sprawę. PiS twardo zagrał w kwestii prowadzącego i nie zgodził się na Piotra Kraśkę, który znany jest z ostrego przepytywania m.in. Grzegorza Biereckiego czy Antoniego Macierewicza. Prawicowe media i politycy PiS nie znoszą Kraśki. Szef "Wiadomości" w TVP jest nazywany "kwiatem polskiej żurnalistyki", "Pinkoiem" czy "resortowym dzieckiem".
Przedwyborcze targi
To jego zaproponowano zamiast Krzysztofa Ziemca, kiedy Polsat wycofał kandydaturę Jarosława Gugały. Były szef "Wydarzeń" jest przez polityków i zwolenników PiS darzony podobnymi uczuciami jak Kraśko. Gugała zasłynął wywiadami (czy raczej debatami) z Adamem Hofmanem i Joachimem Brudzińskim.
Ostatecznie więc debatę poprowadzi dwoje dziennikarzy o wyraźnie konserwatywnych poglądach, choć oczywiście daleko im do twitterowych klakierów PiS. Sztab PO - jak relacjonuje "Gazeta Wyborcza" - wręcz chwali się tym, że zrezygnował z wpływania na skład prowadzących. Tym samym utrudnił swojemu kandydatowi już i tak trudną debatę (więcej o tym dlaczego Komorowski ma pod górkę pisałem tutaj).
Wyrównany skład
W pierwszej debacie, także prowadzonej przez Krzysztofa Ziemca, rola prowadzącego de facto ograniczała się do informowania o kolejnych tematach i pilnowania czasu. Zresztą dziennikarz sam skarżył się na ustalone przez sztaby warunki i przyznał, że wolałby mieć większe pole działania. Teraz będzie je miał, bo z 80-minutowej debaty dziennikarze będą rządzili pierwszymi 50 minutami.
To prowadzący wymyśają i zadają pytania kandydatom, dopytują ich i dyscyplinują. I mogą to robić w różnym stylu. Pięć lat temu, kiedy rozmawiali ze sobą Jarosław Kaczyński i Bronisław Komorowski, debatę prowadziły Magda Sakowska z Polsatu, wyraźnie sympatyzująca z PiS Joanna Lichocka w TVP i będąca dla niej przeciwwagą Monika Olejnik z TVN. Dziennikarki dopytywały kandydatów i ich postawa miała wpływ na ostateczny odbiór debaty.
Konserwa
W tym roku, na tydzień przed II turą, kandydatów będzie przepytywała Dorota Gawryluk, dziennikarka znana z konserwatywnych poglądów. – Zawsze przyznaję, że mój światopogląd jest konserwatywny. Nie wstydzę się tego i nie mam zamiaru ukrywać – mówiła prowadząca "Wydarzenia" w wywiadzie dla dziennik.pl. – Często bowiem słyszę, że jestem gorsza, bo mam konserwatywne poglądy – przyznawała.
Gawryluk nie kryje się ze swoimi poglądami na in vitro, które jest jednym z ważniejszych tematów tej kampanii. Nie ulega wątpliwości, że w tej sprawie stoi po stronie Dudy, czemu dała wyraz w jednym z felietonów w katolickim tygodniku "Idziemy". Chwaliła wtedy projekt ustawy bioetycznej autorstwa Jarosława Gowina. – Wykonał wtedy kawał dobrej roboty, konsultując sprawę z fachowcami, etykami i Kościołem. Temat in vitro został mu jednak odebrany i oddany w ręce posłanki Kidawy-Błońskiej – pisała Gawryluk.
Gwiazdy prawicowych mediów
O macierzyństwie Gawryluk pisała: – "Można sobie wiele rzeczy planować, ale ostatecznie zadecyduje o tym Bóg. I zawsze w najlepszym momencie, chociaż nam może się wydawać inaczej. W takich chwilach, kiedy rodzi się mała ludzka istota, świadomość istnienia Boga wzrasta". Dziennikarka współpracowała też z tygodnikiem "Uważam Rze".
Prowadząca debatę bierze też udział w katolickich akcjach, na przykład modlitewnych maratonach przeciw aborcji. Podobnie zresztą jak Krzysztof Ziemiec. On także jest mocno obecny w katolickiej i prawicowej prasie. Pojawił się na okładce miesięcznika "Fronda".
Janusze kampanii
Pismo wydaje Fratria, czyli firma braci Karnowskich, stojąca za miesięcznikiem "w Sieci" czy portalem wPolityce. A przede wszystkim jest blisko związana ze SKOK-ami. Ziemiec jest od pierwszego numeru publicystą nowego produktu spółki: tabloidowego tygodnika "ABC". Podobnie jak in vitro sprawa SKOK-ów jest ważna w tej kampanii i powinna pojawić się podczas debaty. Konflikt interesów jest oczywisty.
Oczywiście trzeba wierzyć w to, że dziennikarze zachowają się profesjonalnie i ich poglądy nie wpłyną na przebieg debaty. Ale przy tak poobijanym kandydacie i tak nieudanym początku kampanii przed dogrywką sztab Komorowskiego powinien minimalizować każde ryzyko. Tutaj znowu pokazał, że PO to Janusze kampanii.