O tworzeniu wspólnego frontu na lewicy słyszymy przed każdymi wyborami. Wielkie ambicje, konkretne plany, kończące się na ogół... fiaskiem. Tym razem ma być inaczej. Dwadzieścia organizacji przy jednym stole ma być dowodem, że zrozumiano, iż budowanie lewicy przez jej podział nie jest najlepszą metodą. Po środowym spotkaniu w siedzibie OPZZ są wielkie oczekiwania i pierwsi liderzy zjednoczeniowego frontu. Nie brakuje jednak również wielkich nieobecnych oraz głosów, że wspólne listy miejsca w Sejmie i tak nie załatwią.
Ojcem lewicowego zjednoczenia postanowił być tym razem Jan Guz, który w środę zaprosił przedstawicieli poszczególnych organizacji do stołecznej siedziby OPZZ. Wyjątkowo liczna lista obecności okazała się zaskoczeniem nawet dla samych uczestników. W spotkaniu uczestniczyli m.in. przedstawiciele SLD, Twojego Ruchu, Zielonych i Unii Pracy. Nie zabrakło Wandy Nowickiej i reprezentantów Krytyki Politycznej.
Na kłopoty: Nowacka
Dlaczego tym razem może się udać? Pierwszą przesłanką są właściwi ludzie na właściwym miejscu. Najtrudniejsze zadanie wzięła na siebie Barbara Nowacka, zwana ostatnią nową „lwicą lewicy”. To właśnie ona – jak informowaliśmy w naTemat – stanęła na czele zespołu programowego mającego wyznaczyć główne cele całego obozu i – zdaniem wielu komentatorów – właśnie ona jest największą nadzieją na powodzenie całego przedsięwzięcia.
– To jest osoba młoda, bardzo dobrze wykształcona kobieta, energiczna, w polityce czująca się dobrze, świetnie odnajdująca się w relacjach międzynarodowych – komentował jej zaangażowanie Aleksander Kwaśniewski.
Niemniej jednak, zespół to nie tylko Nowacka. SLD reprezentuje w nim wiceprzewodnicząca Paulina Piechna-Więckiewicz, a Zielonych – Agnieszka Grzybek. Kobiecy tercet mocnych osobowości, ale też młodych i zdolnych działaczek lewicowych daje szanse na nowszy wizerunek polskiej lewicy. Przy okazji gwarantuje też, że program, który wyjdzie spod ich rąk będzie przemyślaną odpowiedzią na potrzeby lewicowego wyborcy. Rada rozpoczyna prace już w najbliższy poniedziałek.
Jak nie teraz, to nigdy
– Pięć list lewicowych, to pięć klęsk lewicowych – przekonywał były prezydent Aleksander Kwaśniewski. Pierwsze echa środowego spotkania pokazują, że podmioty lewicowe zrozumiały, że muszą podjąć współpracę. W przeciwnym razie, czeka ich minimum czteroletni urlop od „posłowania”. Jak nie teraz, to nigdy. Rozbita lewica – zdaniem wielu komentatorów, to prosta droga do tego, aby jesienią na Wiejskiej znaleźli się przedstawiciele wyłącznie prawicowych ugrupowań.
Lewica razem – bez Razem
Nie obyło się jednak również bez „wielkich nieobecnych”. Zjednoczeniowym nastrojom nie uległa zapraszana na spotkanie nowa Partia Razem, która konsekwentnie odmawia współpracy z SLD. Formacja Leszka Millera – ich zdaniem – skompromitowała w oczach Polek i Polaków słowo „lewica”, w związku z czym nie chcą mieć z nią nic wspólnego. „Na pseudolewicy bez zmian” – przekonuje jedna z liderek formacji Marcelina Zawisza.
Przy „okrągłym stole” lewicy nie zasiedli również Andrzej Rozenek oraz Grzegorz Napieralski, którzy w przyszłym tygodniu – jak informowaliśmy w naTemat – zamierzają wystartować z nowym projektem politycznym. Podobnie jak Razem, w ocenie rozmów podjętych w OPZZ są bardzo krytyczni. – Wczorajsze spotkanie było okryte fałszem – przekonywał na antenie Polsat News Andrzej Rozenek, nazywając je „towarzyszko-teatralnym spektaklem Leszka Millera”.
Nie wiadomo wprawdzie czy nowe (zbuntowane dziś) podmioty zdołają zorganizować struktury i wystawić w wyborach listy. Ale póki co wspólna Lewica „bez” Razem i Napieralskiego – wspólną być przestaje, wyrządzając na zjednoczeniowym wizerunku pierwszą rysę.
Palikot mówi „nie”
Niejasny jest także stosunek samego Janusza Palikota, który do idei zjednoczenia podchodzi sceptycznie. Lider Twojego Ruchu przekonuje, że ostatnie próby wspólnych list z Leszkiem Millerem przy okazji wyborów samorządowych wspomina źle i dziś – pomimo kiepskich sondaży – planuje wystartować w wyborach samodzielnie.
Bez szyldu SLD
Jednym z głównych powodów dotychczasowych porażek w jednoczeniu lewicy było podejście polityków Sojuszu Lewicy Demokratycznej, którzy stawiali twarde warunki: porozumienie – tak, ale z nami na czele. Mniejsze formacje pod szyld SLD podpinać się nie chciały i w ten sposób wspólny front upadał. Teraz SLD zadeklarowało wstępnie, że „dla dobra lewicy” jest w stanie z szyldu zrezygnować. – SLD nie ma wyboru i musi zrobić krok do tyłu, żeby cała lewica mogła pójść do przodu – mówił w jednym z wywiadów Krzysztof Gawkowski.
Jeśli Sojusz chce podjąć współpracę z pozostałymi organizacjami, nie ma wyboru. Reprezentująca Zielonych Anna Grodzka po spotkaniu zadeklarowała jasno: jeśli SLD nie zrezygnuje z pozycji hegemona, zastosujemy wariant: wszyscy przeciwko nim.
Sam lider Sojuszu deklaruje wprawdzie, że wola porozumienia jest. Z drugiej jednak strony w udzielanych po spotkaniu wywiadach z podkreślania roli swojej partii nie rezygnuje. – SLD tak czy owak do Sejmu wejdzie – przekonywał w wywiadzie dla TVP Info i dodawał, że mowy o całkowitym zjednoczeniu i powstaniu nowej partii nie ma. Sojusz zatem pozostanie, co nie wyklucza jednak wspólnych wyborczych list.
Dr Chwedoruk: Porozumienie nic nie da
Brak optymizmu ze strony lidera wyraźnie kontrastuje jednak z atmosferą pozostałych działaczy i wzbudza niepokój wśród uczestników spotkania. Podczas gdy jedni mówią o wielkim „przełomie na lewicy”, Leszek Miller hamuje nieco hurraoptymizm i odgrywa rolę tego, który sprowadza wszystkich na ziemię.
– I słusznie – przekonuje w rozmowie z naTemat dr hab. Rafał Chwedoruk. Zdaniem politologa, zjednoczenie lewicy i tak nie przyniesie spektakularnych efektów, i nie wpłynie na mobilizację wyborców. – Główny elektorat lewicowy, jaki mamy w Polsce to wciąż elektorat SLD. Liczy około 5 proc. i te 0 proc., które niosą ze sobą pozostali niewiele w tej materii zmienią – przekonuje.
W tak bliskiej perspektywie wyborów parlamentarnych, zdaniem dr. Chwedoruka, SLD powinno się konsolidować i skupić na budowie mocnego socjalnego programu.
Porozumienie budzi duże zainteresowanie i z pewnością będzie uważnie obserwowane zarówno przez wyborców, dziennikarzy, jak i konkurencyjnych polityków. Lewica staje przed ważną i być może jedną z ostatnich szans na konsolidację. Rozbudzono niemałe oczekiwania, lecz przez mocne głosy Razem czy Palikota już dziś widać, że łatwo nie będzie.
Musimy wspólnymi siłami zatrzymać konserwatywny marsz na polski Sejm (…). Jesteśmy to winni lewicowym wyborcom. Nie możemy dopuścić do tego, żeby prawica zyskała konstytucyjną większość. W związku z tym chodźcie z nami, razem, nie osobno. Czytaj więcej
Janusz Palikot
Nie chcę znaleźć się w takiej sytuacji jak przed wyborami kiedy nie doszło do współpracy i sami musieliśmy robić listy. Na spotkaniu byli nasi przedstawiciele, którzy mają pełnomocnictwa do rozmów. Ja nie mówię: nie.Czytaj więcej
Krzysztof Gawkowski
Zrobiliśmy dziś wielki krok do budowania wspólnej listy wyborczej. Przed nami prace programowe, ale najważniejsza jest chęć budowy odpowiedzialnej siły na lewicy, która będzie zdolna przeciwstawić się prawicy.
Dr hab. Rafał Chwedoruk
Aby odnaleźć SLD na polskiej scenie politycznej potrzeba mocnych szkieł powiększających. Aby odnaleźć pozostałe organizacje, potrzeba jakiegoś drona.