Przez 30 dni nie będę jadł mięsa. Już teraz czuję się zmęczony i zwyczajnie - głodny
Przez 30 dni nie będę jadł mięsa. Już teraz czuję się zmęczony i zwyczajnie - głodny fot. Łukasz Krajewski / Agencja Gazeta

Posiłek składa się z kawałka mięsa i czegoś jeszcze. Przynajmniej tak wydawało mi się przez całe życie. A że lubię eksperymentować, postanowiłem na miesiąc zrezygnować z mojej ulubionej pozycji w menu i odżywiać się tylko "czymś jeszcze".

REKLAMA
Jestem typowym mięsożercą. Odkąd pamiętam, mięso było dla mnie zawsze najważniejszą częścią posiłku. Nie jestem w stanie przejść obojętnie wobec karkówki czy burgerów smażonych na grillu, a jak teraz o nich myślę, od razu robię się głodny. Czy takim osobom w ogóle da się żyć bez mięsa? Wiele osób powie, że nie. Ale coraz więcej osób przekonuje mnie, że przynajmniej warto spróbować.
Obiad bez mięsa to nie obiad
Już od dłuższego czasu zmieniam swoją dietę na coraz zdrowszą. Odżywiam się lepiej (jakościowo i regularnie) oraz w lepszych miejscach (omijam fast foody). Przestałem pić Colę, jeść hamburgery w "Maku", a ze słodyczy zrezygnowałem całkowicie. Od mniej więcej roku bardzo ograniczyłem czerwone mięso, zamieniając je na kurczaka i indyka we wszelkich postaciach. Czas pójść o krok (milowy) dalej.
Właśnie minął czwarty dzień nowej diety. I nie ukrywam, że wciąż czuję się głody. Jestem tak bardzo przyzwyczajony do jedzenia mięsa (uzależniony?), że choćbym miał pełny brzuch, to czuję że czegoś mi brakuje. Zresztą zawsze tak miałem, gdy dostałem na obiad coś w stylu naleśników z serem i tak dalej. Już po godzinie sięgałem do lodówki i szukałem czegoś do jedzenia. Czytaj - mięsa. Nie jestem zresztą sam:

Mięso należy do największych przyjemności w życiu mężczyzny

– 70 procent mężczyzn przyznało się, że mięso jest częścią niemal każdego konsumowanego przez nich posiłku

– 62 procent z nich nie wyobraża sobie rezygnacji z konsumpcji potraw mięsnych Czytaj więcej

Moje pierwsze wrażenia są proste: mięso ma znaczenie. A właściwie jego brak. Pierwszą tego oznaką jest mój niedzielny trening biegowy, który zakończył się porażką. Trener zaplanował mi na ten dzień 23-kilometrową trasę. Tymczasem już po pierwszych metrach czułem, że coś jest nie tak. Po przebiegnięciu 2,5 kilometra zrezygnowałem i pieszo wróciłem do domu. Po raz pierwszy od półtora roku coś takiego mi się przytrafiło. Czy to wina odstawienia mięsa? A może aklimatyzacji po 3 tygodniach urlopu (aktywnego) i jet laga? Trudno powiedzieć.
Kolega, który od kilku lat nie je mięsa powiedział mi wczoraj: Umysł płata ci figle, bo uzależnienie od mięsa przypomina to od narkotyków. Twoje ciało domaga się kolejnej dawki naszpikowanego chemią mięsa i możesz być przygotowany na takie niespodzianki. Czy miał rację? Może tak, może nie. Powiedział jeszcze coś. Że za kilka tygodni powinienem odczuć zwyżkę energii, bo ciało przestanie zużywać ją na trawienie mięsa. Oby miał rację.
Podstawowe pytanie: po co?
Dlaczego zdecydowałem się na odstawienie mięsa na kilka tygodni? Powodów jest wiele. Pierwszy jest prozaiczny - nieustannie się odchudzam i chcę sprawdzić, czy bez mięsa będzie mi łatwiej pozbyć się resztek brzucha. Może dzięki temu nie będę miał tak wielkiej ochoty na jedzenie, a może po prostu tłuszcze roślinne nie będą działać na mnie tak destrukcyjnie.
Kolejnym powodem jest zwykła ciekawość. Na każdym kroku dostrzegam, w jak wiele przyzwyczajeń i konwenansów jesteśmy uwikłani. Żyjemy takim życiem jakie znamy, bo boimy się zmian, nie ryzykując, że poznamy lepszą alternatywę. Być może bez mięsa będę czuł się lepiej? Dziś jeszcze tego nie wiem. Podobny eksperyment przeprowadziłem dwa lata temu, kiedy nie piłem alkoholu przez miesiąc. Okazało się, że nawet tak krótki okres odstawienia używki wystarcza na wyciągnięcie kilku wniosków na temat swojego stylu życia, również tego towarzyskiego.
Do wypróbowania bezmięsnego stylu życia zachęcają też liczne wnioski z badań:
1. Z badań wynika, że dorośli wegetarianie i weganie są szczuplejsi niż reszta populacji. Jednocześnie nie oznacza to, że są słabsi.
2. Dieta bogata w białko zwierzęce sprzyja nowotworom i jest tak samo groźna jak wypalanie każdego dnia 20 papierosów.
3. Wegetarianie znacznie rzadziej zapadają na choroby serca. Ryzyko tych schorzeń jest u nich niższe o 28 proc.
4. Wiele badań naukowych potwierdziło większą długość życia u wegetarian.
Z drugiej strony, łatwo można znaleźć i takie informacje:
1. Wegetarianie częściej zapadają na choroby nowotworowe, cierpią na alergie oraz zaburzenia psychiczne, takie jak depresja czy nerwica.
2. Nieumiejętne stosowanie diet wegetariańskich może doprowadzić do niedoborów składników pokarmowych, czego konsekwencją mogą być liczne choroby: anemia, zaburzenia miesiączkowania, biegunki, krzywica, osteoporoza
Trudno mi wierzyć w badania, które tak często wzajemnie się wykluczają. Chcę sprawdzić na własnej skórze, co będzie dla mnie dobre. Na razie wiem jedno: wizyta w jakiejkolwiek restauracji to wyzwanie. Już wczoraj, zamiast ulubionego sznycla w złocistej panierce musiałem wybierać między śledziem, sałatką z łososiem (jest pyszny, ale się nudzi) a lasagnią. W tradycyjnych restauracjach wachlarz dań bezmięsnych jest mocno ograniczony.
Mój eksperyment dietetyczny z pewnością nie przyniesie spektakularnych i przełomowych wniosków. Pokaże mi natomiast, czy rezygnacja z mięsa na miesiąc (lub dłużej - zdecyduję pod koniec eksperymentu) zmieni mój sposób myślenia o jedzeniu, które dla mnie od 29 lat nieodłącznie wiąże się ze spożywaniem mięsa.
PS.
Nie zamierzam zostać wegetarianinem :) Na kilka tygodni odstawiam jedynie czerwone mięso i drób. Będę natomiast wciąż jadł ryby. Pozdrawiam!

Napisz do autora: krzysztof.majak@natemat.pl