
Po ostatniej porażce Bronisława Komorowskiego często mówiło się, że przegrał nie tyle on sam, co Platforma Obywatelska. Polacy chcieli wystawić ocenę ośmioletnim rządom koalicji PO-PSL, a wybory prezydenckie były pierwszą nadarzającą się ku temu okazją. Wsłuchując się w ostatnie wypowiedzi ustępującego prezydenta, nie trudno oprzeć się wrażeniu, że teraz chce się zwyczajnie na swojej partii odegrać.
Po kilku miesiącach ciągłej krytyki, o Platformie Obywatelskiej w końcu zaczęto mówić pozytywnie. Premier rusza w Polskę i rozmawia z ludźmi, sztab stara się wcielać w życie nowe pomysły, rząd wykazuje większą mobilizację i wszystko – patrząc okiem zwykłego wyborcy – „kampanijnie” całkiem ładnie wygląda. Do momentu, kiedy do bieżącej aktywności postanawia wrócić Bronisław Komorowski.
Bez wątpienia to, że Platforma Obywatelska jest od 8 lat partią współrządzącą, miało znaczenie. Widać było, że wszyscy konkurenci dążyli do przyklejenia mnie tylko i wyłącznie do Platformy. Symboliczne było zachowanie mojego konkurenta w czasie debaty telewizyjnej kiedy postawił przy mnie chorągiewkę Platformy. Czytaj więcej
Współpracownicy Bronisława Komorowskiego podkreślają w wielu wywiadach, że mimo początkowych trudności, prezydent pogodził się już z wyborczą porażką. Ostatnie dwa dni pokazują jednak, że jest zupełnie inaczej. Komorowski szuka odpowiedzialnych za swoją porażkę wszędzie dookoła, lecz nie zauważa, że coś „zaszwankowało” w nim samym. I tak winnym jest przede wszystkim Paweł Kukiz (a chcąc zachować precyzję – „zjawisko Kukiz”), czarny PR przeciwników i „poko-lenie” młodych ludzi, którzy mieli czelność oczekiwać od państwa to, co im się należy, i zagłosować inaczej (szerzej na ten temat pisze w swoim artykule red. Krzysztof Majak).
Coś się zmieniło. Wolność, o której przez pokolenia marzyliśmy, dziś wielu ludzi napawa lękiem. Rośnie oczekiwanie, że państwo ma dać, ma zapewnić, ma załatwić. Pojawił się lęk przed konkurencją. Młodzi ludzie mówią: my już nie chcemy się ścigać, chcemy dostawać, co nam się należy. Czytaj więcej
Biorąc pod uwagę rangę stanowiska i osobowości, zachowanie ustępującego prezydenta jest po prostu nieeleganckie. Podobnie, jak nieelegancka była reakcja na propozycję PiS w sprawie dopisania do referendum kolejnej transzy pytań. Mimo że nie jestem zwolenniczką tego pomysłu, uważam, że Prezydent RP powinien go skomentować inaczej. W końcu kilka milionów obywateli go popiera i Bronisław Komorowski – jako prezydent wszystkich Polaków – powinien wykazać tu więcej taktu i szacunku, a mniej niepotrzebnej ironii.
Są pomysły, żebym ja coś dopisał do pytań referendalnych. Proszę państwa, trzeba się traktować maksymalnie poważnie. Można się dopisać do wycieczki szkolnej albo do pamiętnika. Jak ktoś ma na to ochotę, niech się dopisuje.
Platforma Obywatelska solidnie przyczyniła się do przegranej Komorowskiego nie tylko poprzez wspomniane osiem lat rządów. Z jednej strony – pewna prezydenckiego zwycięstwa, z drugiej – rozbita przez wewnętrzną rywalizację partyjnych frakcji nie potrafiła zorganizować swojemu kandydatowi nawet w połowie tak dobrej kampanii, jaką Andrzejowi Dudzie przygotował PiS.
Polityczna (lub pozapolityczna) przyszłość Bronisława Komorowskiego nie jest jeszcze przesądzona. Według jednych scenariuszy miałby zostać senatorem, według innych – startować z pierwszego miejsca na liście warszawskiej do Sejmu. Nie brakuje propozycji, aby Komorowski wycofał się z czynnej aktywności i był jedynie „patronem” Platformy.
Napisz do autora: karolina.wisniewska@natemat.pl
