
Reklama.
Brukselski polityk złożył zaskakujące oświadczenie w obliczu twardych warunków, jakie UE postawiła przed Grecją, w zamian za ewentualną kolejną pomoc finansową. Schulz zapewnił, że nawet jeśli Grecy powiedzą w referendum "nie" dla kolejnych restrykcji ze strony kredytodawców, to przecież Bruksela i tak będzie musiała przedsięwziąć jakieś kroki.
– Być może będziemy musieli przyznać Atenom kredyty ratunkowe, zapewnić funkcjonowanie służb publicznych oraz by ludzie otrzymywali pieniądze potrzebne do przetrwania (...). W Brukseli są środki, które można w tym celu wykorzystać - stwierdził Schulz.
Szef Parlamentu Europejskiego powiedział, że wpompowanie kolejnych pieniędzy do greckiego budżetu, byłoby raczej jednorazowym gestem, a Ateny, bez spełnienia warunków podyktowanych przez Komisję Europejską, Europejski Bank Centralny i Międzynarodowy Fundusz Walutowy, nie będą na pewno pod stałą finansową kroplówką tych instytucji.
Podkreślił jednocześnie, że "rząd w Atenach doprowadził to tego, że kraj znalazł się w impasie, a ludzie nic na to nie mogą poradzić, więc udzielimy im pomocy". Greckie referendum potrwa do wieczora. Mówi się o tym, że jeśli Grecy opowiedzą się za odrzuceniem ewentualnej pomocy od międzynarodowych kredytodawców, to będzie można mówić realnie o Grexicie, a scenariusz, w którym Ateny porzucają strefę euro, stanie się bardziej prawdopodobny.
Źródło: Die Welt