Głupie żarty, niepoprawnie polityczne gagi i ostre przegięcia. Dziś do kin wchodzi „Dyktator”. Kolejny już po „Boracie” i „Bruno” film z udziałem Sachy Barona Cohena. Tym razem znany ze swojego bezkompromisowego poczucia humoru komik wciela się w postać dyktatora z Bliskiego Wschodu. Wyśmiewa się z muzułmańskiej mentalności, terrorystów, a także rodaków i ich podejścia do emigrantów. Aktor nie zostawia na nikim suchej nitki. Nie on pierwszy jednak szydzi z politycznych dyktatorów. Zobacz nasze zestawienie najlepszych satyr na totalitaryzm.
Absolutna klasyka gatunku. „Dyktator” Chaplina to wzór dla wszystkich nazi-komików. W filmie pokazana jest w prześmiewczy sposób historia dyktatora Hynkiela i żydowskiego fryzjera, który ucieka z obozu koncentracyjnego. Przypadek chce, że ich role obracają się i żydowski fryzjer staje się panem i władcą. „Dyktator” to brawurowa satyra, która w prześmiewczy i zarazem tragiczny sposób pokazuje istotę nazizmu i tragedię Żydów. Nakręcony w 1940 roku film, to jedna z odważniejszych komedii w historii.
„Adolf H? Ja wam pokażę!” Dani Levy
Tym razem za żarty z Fuhrera wzięli się sami Niemcy. Warto było czekać 67 lat, żeby zobaczyć jak rodacy naśmiewają się ze swojej historii. Film pokazuje Hitlera jako nieudacznika, ignoranta i słabeusza, który niezbyt sobie radzi ze swoim ego. Sprawa jest na tyle poważna, że Goebbels postanawia podjąć się desperackiego kroku i zatrudnia nauczyciela, który ma pomóc dyktatorowi wrócić do dawnej formy. Problem w tym, że nauczyciel jest żydem. Dalszych losów nie mogę opowiedzieć. Komedię trzeba zobaczyć, w końcu nikt nie potrafi śmiać się z Niemców jak oni sami.
„Bękarty wojny” Quentin Tarantino
O nazistach odsłona trzecia. W końcu śmiechu nigdy dość. Tym razem na warsztat została wzięta nie sama postać Hitlera, ale oddział specjalny, którego zadaniem jest krwawy odwet na nazistach. Hitler a la Tarantino to furiat i nieobliczalny ekscentryk. W pamięci widzów szczególnie pozostała scena kiedy Hitler, w pasji krzyczy: „nein, nein, nein”. Ten fragment filmu szczególnie pokochali internauci, którzy stworzyli już setki przeróbek w oparciu o Tarantinowskiego Hitlera. W końcu dziś za śmianie się z dyktatora nic już nam nie grozi. Można więc używać do woli.
„Bananowy czubek” Woody Allen
Nie tylko nazistami, świat satyry stoi. Woody Allen jako żyd, Hitlera ominął szerokim łukiem. W swoim kultowym filmie „Bananowy czubek” zabrał się za naśmiewanie się z południowców. Główny bohater filmu, który jak zwykle u Allena jest nieudacznikiem i intelektualistą, pod wpływem swojej dziewczyny angażuje się w politykę. Jego zaangażowanie jest na tyle silne, że zostaje dyktatorem w jednej z bananowych republik. Wystylizowany na Fidela Castro – Allen wygłasza płomienne przemówienia, które bardziej śmieszą niż straszą. Film choć ponad 40letni nadal aktualny i zabawny w dobrym stylu.
„Hot Shots 2” Jim Abrahams
Terroryści też doczekali się swojej parodii. Tym razem w sequelu komedii „Hot Shots”. Fabuła jest prosta jak filmowe żarty. Amerykański oddział jedzie do na Bliski Wschód odbić amerykańskich żołnierzy z rąk Saddama Husajna. Pole do popisu jest duże. Nie obejdzie się więc bez strzelania kurczakami i stereotypami. Humor trochę siermiężny, ale można zobaczyć. Dla wytrwałych.
„Four lions” Christopher Morris
Atak terrorystyczny na wesoło. W czarnej komedii Morrisa obśmiane jest wszystko co z terrorystami i bogobojnymi wyznawcami Mahometa było kiedykolwiek związane. Historia czterech chłopaków, którzy szykują atak to jeden z zabawniejszych filmów z kręgu "bliskowschodniego". Cóż, musi być zabawnie kiedy do ataku szykuje klasowy głupek, nieśmiały nastolatek i świeżo nawrócony wyznawca islamu. Warto obejrzeć zanim wybierzecie się do kina na "Dyktatora". Tak dla rozgrzewki.