
Jedna z gdańskich kancelarii prawnych zbiera żniwo na oskarżaniu o rozpowszechnianie filmów pornograficznych w internecie. Oskarżono kilkadziesiąt tysięcy osób, wśród których najczęściej znajdują się abonenci sieci Orange i... emeryci, którzy z komputerem mają na co dzień niewiele wspólnego. „W podanym terminie byłam w sanatorium” – tłumaczy się jedna z oskarżonych.
REKLAMA
Kara nawet do 4,5 tys. zł
Sprawę pierwsze nagłośniło radio RMF FM. Według ustaleń, którego kancelaria „Lex Superior” domaga się od oskarżonych około 750 zł w ciągu siedmiu roboczych, w przeciwnym razie – kara rośnie do 4,5 tys. zł. Już na pierwszy rzut oka sprawa wygląda na zwykłe wyłudzanie pieniędzy, które – jak się okazuje – jest całkiem skuteczne.
Sprawę pierwsze nagłośniło radio RMF FM. Według ustaleń, którego kancelaria „Lex Superior” domaga się od oskarżonych około 750 zł w ciągu siedmiu roboczych, w przeciwnym razie – kara rośnie do 4,5 tys. zł. Już na pierwszy rzut oka sprawa wygląda na zwykłe wyłudzanie pieniędzy, które – jak się okazuje – jest całkiem skuteczne.
Zdaniem ekspertów, kancelaria nie podpiera się żadnymi konkretnymi dowodami. Jej ofiarami bywają często ludzie starsi, którzy – nie znając się na przepisach – wolą zapłacić karę, aby nie mieć kłopotów. – Może gdybym miała więcej pieniędzy, zapłaciłabym "dla świętego spokoju". Nie zapłaciłam, ale też nigdzie tego nie zgłaszam. Jak mam wyjaśniać, że nie interesuje mnie film "Numerek z żoną szefa" - pyta jedna z ofiar naciągaczy.
Oskarżeni o rozpowszechnianie filmów zgłaszają się coraz częściej (około kilkudziesięciu osób dziennie), dzwonią z całej Polski. Niekiedy przekonują, że w ogóle nie mają dostępu do komputera ani internetu. Olsztyńska policja nadzorującą tą sprawę przekazała śledztwo prokuraturze w Gdańsku. Postępowanie toczy się w sprawie oszustwa i naruszenia ustawy o ochronie danych osobowych.
Nowy „Czarny Czwartek”
Sprawa przypomina wydarzenia dotyczące rzekomego ściągania z torrentów filmu „Czarny Czwartek”, którą przed dwoma laty opisywał w naTemat Michał Gąsior. Wówczas wielu Polaków skarżyło się, że otrzymali od warszawskiej kancelarii adwokackiej przedsądowe wezwania do zapłaty w związku z udostępnianiem filmu. Musieli zapłacić karę w wysokości 550 zł i – podobnie jak w przypadku gdańskiej kancelarii – mieli na to tydzień.
Sprawa przypomina wydarzenia dotyczące rzekomego ściągania z torrentów filmu „Czarny Czwartek”, którą przed dwoma laty opisywał w naTemat Michał Gąsior. Wówczas wielu Polaków skarżyło się, że otrzymali od warszawskiej kancelarii adwokackiej przedsądowe wezwania do zapłaty w związku z udostępnianiem filmu. Musieli zapłacić karę w wysokości 550 zł i – podobnie jak w przypadku gdańskiej kancelarii – mieli na to tydzień.
Po ustaleniach naTemat okazało się, że to polski producent filmu podpisał umowę z niemiecką firmą specjalizującą się w "ściganiu" korzystających z torrentów internautów.
Źródło: RMF FM
