Krzysztof Ziemiec podczas debaty 10 kandydatów na urząd prezydenta RP.
Krzysztof Ziemiec podczas debaty 10 kandydatów na urząd prezydenta RP. Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta

Ziemiec to telewizja, odkąd pamiętam. Jeden z dziennikarzy, którzy na wizji są od zawsze. I od zawsze niezwykle cenieni, lepsi, bo zaczynali w czasach, w których – by zaistnieć – nie warto było robić z siebie zidiociałego prowadzącego programu typu talk–show. Tym bardziej więc przykro mi patrzeć na to, jak ów Ziemiec swój obiektywizm traci i od dziennikarskiego ideału konsekwentnie się oddala.

REKLAMA
Polityczne żarty
W sieci furorę robi od kilku dni zdjęcie Krzysztofa Ziemca zrobione na tle plakatu Andrzeja Dudy. Nie dość jednak, że zrobione na tle to jeszcze i na Dudę w ogóle. Dziennikarz z uśmiechem pozuje do fotografii w pozie typowej dla dopiero co zaprzysiężonego prezydenta.
Zamieszczone na Twitterze zdjęcie nie wszystkim się spodobało. Głosy krytyki pojawiły się w komentarzach. Dziennikarz wyjaśniał, że całość jest jedynie niewinnym żartem i że nie zdawał sobie siły z potęgi Twittera (niemożliwe, zważywszy, że zamieścił już w serwisie niemalże tysiąc wpisów).
Nie tylko internauci poczuli pewien niesmak. Ziemiec został także wezwany do prezesa TVP Janusza Daszczyńskiego. Ten z kolei jawnie mówi o tym, że nie sprzeciwia się wykonywaniu przez dziennikarzy dowcipnych zdjęć, o ile nie są one później publikowane. – Autorska publikacja takiego żartu, nawet spontaniczna i nieprzemyślana, może prowokować pytanie o bezstronność dziennikarza telewizji publicznej – zauważył Daszczyński w rozmowie z serwisem Press.
Ziemiec nieobiektywny. Nie po raz pierwszy
Pytanie o bezstronność Ziemca pojawia się jednak nie po raz pierwszy i nie po raz ostatni. Co do tego ostatniego, nie mam żadnych wątpliwości po obejrzeniu wczorajszego odcinka „Woronicza 17”. Wśród gości: Eugeniusz Grzeszczak (PSL), Jerzy Wenderlich (SLD), Zbigniew Ziobro (SP), Joachim Brudziński (PiS) i Marcin Kierwiński (PO); prowadzący: Krzysztof Ziemiec, który ewidentnie trzyma stronę ekipy Dudy i – co gorsza – Radia Maryja.
Ziemiec przerywa często, gdy mówi Wenderlich, rzadziej, gdy mówi Brudziński czy Ziobro. Ziemiec, który pytając o obrażający Bronisława Komorowskiego incydent w Radiu Maryja, ugina się pod karcącym spojrzeniem Zbigniewa Ziobro i przepraszającym tonem doprecyzowuje „te słowa miały na antenie paść, ale ja sam tego nie słyszałem” podważając tym samym niejako zasadność społecznego oburzenia, które pojawiło się po tym, jak w jednej z audycji porównano Komorowskiego do Adolfa Hitlera.
Dziennikarz i na tym nie poprzestał broniąc stanowiska duchownych przeciwnych byłemu już prezydentowi. Zacytował nawet słowa biskupa Tadeusza Pieronka zaznaczając jednakże, że choć nie jest to człowiek związany ze środowiskiem Radia Maryja. Cytat ów głosił, że zdaniem tegoż biskupa przeprosiny wygłoszone przez księży w kościele sióstr wizytek miejsca mieć nie powinny.
– Czy takie przeprosiny to nie jest mieszanie się Kościoła do polityki – pyta Ziemiec nie zauważając jak gdyby na to, że Kościół do polityki miesza się nieustannie i to w sprawach i w sposób dużo bardziej szkodliwy. Na czele tych, którzy co i rusz zabierają w sprawach politycznych głos można zresztą ustawić samego metropolitę warszawskiego. Tego samego, który przepraszającym PBK duchownym zarzucił nieroztropność i który wezwał ich do apolityczności.
logo
Gorąco było już po wywiadzie z o. Bashoborą. Fot. Screen z TVP INFO
Szkoda...
Podobne zastrzeżenia pod adresem Ziemca pojawiają się często. Zachowanie dziennikarza komentowała już m.in. prof. Magdalena Środa w felietonie dla „Gazety Wyborczej”. Wówczas chodziło o rozmowę, jaką dziennikarz przeprowadził z o. Johnem Bashoborą.
Magdalena Środa

(…) w poniedziałkowy wieczór w TVP Info, tuż po głównych "Wiadomościach", mogliśmy zobaczyć seans czarnej magii ozdobiony katolickim dyskursem i serwilistycznym dziennikarzem, który słuchał, wierząc, albo wierzył, że nabożne słuchanie jest niezbędne dla dobra jego kariery.

Krzysztof Ziemiec dostroił się idealnie do ugandyjskiego uzdrowiciela(...). Ziemiec po prostu wierzył, wczuwał się, niczego nie kwestionował, choć - trzeba mu to przyznać - do końca programu wytrzymał na krześle i nie padł na kolana, mimo że do ziemi było blisko.

Czytaj więcej

Ziemiec nie zabłysnął też po głośnej "aferze madryckiej", w trakcie której na jaw wyszły nadużycia trzech posłów PiS – Adama Hofmana, Adam Rogacki i Mariusz Antoni Kamiński. Kamińskiego zmiażdżył Kamil Durczok, Rogackiego wypunktował Jarosław Gugała, Hofman się pięknie wybronił, bo trafił właśnie na Krzysztofa Ziemca. – To prawda, że były rzecznik PiS jest najbardziej sprawny medialnie z całej trójki i odwracanie kota ogonem to dla niego codzienność. Ale niestety Ziemiec nawet nie próbował. Bez większych protestów przyjmował formułki Hofmana – komentował jakiś czas temu w naTemat Kamil Sikora.
Szkoda. Tym bardziej, że prawicy naprawdę nie trzeba kolejnego agresywnego agitatora w typie obrażającego wszystko i wszystkich Łukasza Warzechy. Przydałby się natomiast ktoś, kto w wyważony sposób spacyfikuje szerzone przez wielu posłów prawicy absurdy i zwróci uwagę na to, co niegdyś stanowiło prawicy siłę – szacunek żywiony nie tylko dla tradycyjnych wartości, ale i dla każdego, pojedynczego człowieka.

napisz do autorki: malgorzata.golota@natemat.pl