
Szkoły wpadły w popłoch. Dostosowały przecież sale dla sześciolatków. Zatrudniły dodatkowych nauczycieli. Wybudowały place zabaw. Niektóre w ciągu ostatnich lat całkowicie się przeorganizowały tylko po to, by maluchom było jak najlepiej. A tu znowu mówią, że reforma może być cofnięta. Bo państwo Elbanowscy nie ustępują, a prezydent Duda idzie im na rękę. – Okazuje się, że Elbanowscy lepiej wiedzą, co się dzieje w szkołach niż my. Sieją zamęt tam, gdzie wszystko już zaczęło się układać. A koszta cofnięcia reformy mogą być ogromne – mówi dyrektor jednej z dużych szkół na Pomorzu.
Dyrektorzy i nauczyciele już boją się, co będzie dalej. I ten zamęt wcale im się nie podoba. Skoro od sześciu lat przyjmują dzieci sześcioletnie, to po co to cofać? Skoro kazano im dostosować budynki? Przeszkolić nauczycieli? Skoro wydawnictwa drukują podręczniki dla młodszych? Wydają masę pomocy dydaktycznych dla sześciolatków? Ile to kosztuje? A wielu nauczycieli przedszkolnych już przez reformę straciło pracę. Teraz będą do tych przedszkoli wracać?
Strona Sześciolatki w Czyżówce powstała by pokazać, że szkoła nie jest smokiem, który pożera 6-cio latki. Pragniemy udowodnić, że warto posyłać sześciolatki do szkoły. Do Publicznej Szkoły Podstawowej im. A. Mickiewicza w Czyżówce! Czytaj więcej
Konsekwencje takiego odwrócenia reformy mogą być dramatyczne. Oznaczałoby to, że mamy jeden pusty rocznik. Byłby taki wrzesień, w którym do szkoły nie poszedłby żaden pierwszak. Tym samym wszyscy nauczyciele wczesnoszkolni przez trzy lata byliby bez pracy. Równolegle zrobiłby się olbrzymi tłok w przedszkolach. Ci, którzy myślą o zmianach nie zdają sobie sprawy z tego, jakie to może pociągnąć za sobą konsekwencje. Czytaj więcej
Nauczyciele mówią, że wraz z sześciolatkami w wielu szkołach pojawiła się na przykład woda. Wcześniej jej nie było, a nad maluchami trzeba przecież roztoczyć parasol ochronny. Szkoły zamówiły mniejsze stoliki i krzesełka. Odmalowały sale, zakupiły zabawki. Oczywiście, zaraz podniesie się lament, że nie wszędzie, bo połowa szkół jest nieprzygotowana. Ale i tak jest o niebo lepiej niż jeszcze pięć lat temu.
Oddajmy jednak sprawiedliwość. Nie wszyscy dyrektorzy i nauczyciele pochwalają posyłanie sześciolatków do szkół. Ale nawet przeciwnicy uważają, że reformy nie ma już co ruszać. Że niczemu to nie będzie służyć.
napisz do autora:katarzyna.zuchowicz@natemat.pl
