– Ruch Pawła Kukiza to bagno, a poniedziałkowy wywiad w „Republice” tylko to potwierdził – mówi poseł Przemysław Wipler. W wywiadzie „Bez autoryzacji” opowiada nam o nastrojach w środowiskach wolnościowych i konserwatywnych po zamieszaniu wokół Kukiza, planach na kampanię i o tym, dlaczego zmienia Warszawę na Katowice.
Partia KORWiN próbowała swego czasu porozumieć się z Pawłem Kukizem, wobec tego trudno nie zacząć od tego, co widzieliśmy we wtorek na antenie Telewizji Republika. Jak by Pan skomentował ten wywiad, słowa i zachowanie Kukiza?
Paweł Kukiz kompletnie się posypał i teraz nie jest to informacja tylko dla jego najbliższych współpracowników. To czytelny sygnał dla ludzi w całym kraju. Paweł uległ presji ze względu na dobry wynik w wyborach prezydenckich, po których nie daje sobie rady.
Na swoim Facebooku napisał Pan, że Kukiz „stał się wielką nadzieją dla wielu dobrych ludzi chcących prawdziwych zmian w Polsce”. Czy przez wczorajszy wywiad Paweł Kukiz kończy się jako polityk i traci szanse na dobry wynik w wyborach parlamentarnych?
To silny sygnał dla wszystkim, którzy jeszcze kilka tygodni temu łudzili się, że Paweł może coś zmienić. Rozmawiam na temat całej tej sytuacji z wieloma ludźmi ze środowiska narodowego i z wolnościowcami . Oni wszyscy czują frustrację i przekonują, że w tak nieczytelnym i niezdrowym projekcie politycznym jeszcze nie byli.
Ja już w zeszłym tygodniu mówiłem, że projekt Pawła Kukiza przypomina bagno i to samo powiedział lider Ruchu Narodowego, były kandydat na prezydenta Marian Kowalski. W całym kraju, wbrew temu co mówi Kukiz, jego lokalnymi liderami są ludzie z dawnego Ruchu Palikota czy Platformy Obywatelskiej. Wiem również o jednym przypadku mniej znanej działaczki Prawa i Sprawiedliwości, która zadeklarowała, że byłaby gotowa zrezygnować z legitymacji, pod warunkiem, że w swoim okręgu uzyska pierwsze miejsce na liście.
Partia KORWiN liczy na wzrost poparcia wobec tego, co dzieje się wokół Ruchu Kukiza?
Zdobyliśmy 4 proc. głosów, kiedy Paweł Kukiz miał ponad 20. Mało kto dawał nam szansę, że się utrzymamy – mylili się. Teraz liczymy na połączenie środowisk narodowych, konserwatywnych i tych wszystkich, którzy są rozczarowani tym, co się dzieje i jestem przekonany, że zbudujemy silną listę, która zdobędzie dobry wynik w tych wyborach.
Nie ma jeszcze ostatecznej decyzji czy idą Państwo do wyborów sami, czy z jakimiś innymi organizacjami?
Startujemy jako Komitet Wyborczy Partii KORWiN, a przypominam, że KORWiN to skrót od Koalicja Odnowy Rzeczypospolitej Wolność i Nadzieja, więc to nie wyklucza żadnych scenariuszy.
Dziś Partia KORWiN ogłasza swoją „jedynkę” w Katowicach. My wiemy już, że to jedynką jest właśnie Pan. Dlaczego Katowice, a nie Warszawa?
Liderem listy warszawskiej będzie Janusz Korwin-Mikke. To on stanie w szranki z szefami innych partii politycznych. To naturalna pozycja dla prezesa partii i osoby, która jest naszym największym znakiem rozpoznawczym.
Z drugiej strony, naszym najważniejszym regionem, w którym uzyskujemy zawsze dobry wynik wyborczy jest właśnie Śląsk. To region, z którego ja pochodzę. Urodziłem się dokładnie w Piekarach Śląskich, tam się wychowałem i jestem synem górnika, który pracował w kopalni węgla kamiennego.
Czyli w sytuacji, kiedy Partia KORWiN dostałaby 5 proc. i zdobędzie w Warszawie wystarczająco wysoki wynik, Janusz Korwin-Mikke zrezygnuje z Parlamentu Europejskiego?
Tak, od samego początku mówił zresztą, że miejscem realnej władzy jest polski Sejm i ma realne kompetencje w przeciwieństwie do Parlamentu Europejskiego. Wobec tego, chce się w nim znaleźć i tu pracować dla obywateli.
Powracając do Pana startu w Katowicach, nie obawia się Pan zarzutów ze strony wyborców, że z jednej strony niecały rok temu startował Pan na stanowisko prezydenta Warszawy i w swojej kampanii na bieżąco podkreślał, że żyje tu od lat wraz z całą rodziną, kocha to miasto, chce je rozwijać, itp.. I teraz nagle Katowice. Jak to wytłumaczyć?
Jestem po Januszu Korwin-Mikke osobą, która jest najbardziej rozpoznawalna w naszej formacji. Przy nowych projektach politycznych to jest kluczowa kwestia – tam gdzie zdobywamy najwięcej poparcia, tam wystawiamy najmocniejszych liderów. Mieszkam w Warszawie od dawna, tu urodziła się piątka moich dzieci, ale jestem przekonany, że zdobędę zaufanie Ślązaków i przekonam ich do potrzebnej zmiany w Polsce.
Na przykład czym?
Kwestie kluczowe dla śląskiej gospodarki, związane z energetyką i bezpieczeństwem energetycznym to kwestie, którymi zajmowałem się od początku mojej kariery poselskiej. Pracowałem w Narodowych Kancelariach i firmach doradczych zajmujących się właśnie doradztwem dla firm działających dla branży energetycznej i wydobywczej. Później, w Ministerstwie Gospodarki przez dwa lata zajmowałem się bezpieczeństwem energetycznym i sprawami kluczowymi dla górnictwa.
W parlamencie zabierałem w tych kwestiach głos bardzo często. Przypomnę chociażby przemówienie, w którym sprzeciwiałem się likwidacji kopalń i nazwałem panią premierem „lawirantką” za to, że oszukała górników.
Jest pan w takim razie nie tylko „jedynką” w Katowicach, ale też szefem sztabu. Czego możemy spodziewać się w tej kampanii?
Tym się różnimy od Pawła Kukiza, że mamy przygotowany program, który jest wiarygodny, bo powtarzany przez Janusza Korwin-Mikkego od kilkudziesięciu lat. Formalnie przyjmiemy go we wrześniu, po dodaniu pewnych kwestii i zaakceptowaniu go przez Radę Krajową.
A oprócz programu?
Oprócz programu pokażemy też nasze zaplecze eksperckie i merytoryczne, przy pomocy którego będziemy chcieli zmieniać Polskę. Wszystkich szczegółów personalnych i programowych dowiedzą się Państwo we wrześniu.
Z różnych powodów nie udało nam się dokonać tego w kampanii prezydenckiej. W tragicznym wypadu samochodowym zginął człowiek, który przygotowywał ten projekt właśnie od strony merytorycznej. Teraz ja jestem za to odpowiedzialny. Pokażemy też drużynę nowych i kompetentnych ludzi w polskiej polityce, którzy na pewno przekonają do siebie Polaków i będą w stanie pozyskać nowe głosy.