Reklama.
Kłamstwem nazywa Tomasz Kaczmarek (znany bardziej jako Agent Tomek) opublikowane przez media SMS-y wskazujące na miłosny charakter znajomości z Beatą Sawicką. W rozmowie z braćmi Karnowskimi opowiada o akcji rozpracowywania posłanki, o swoim żalu do obecnego szefa CBA i planach politycznych.
Jacek i Michał Karnowscy: Jak dla pana zaczęła się sprawa Sawickiej?
Tomasz Kaczmarek: Tak, jak opisywały to media - od kursu dla członków rad nadzorczych. Tam się spotkaliśmy, to ona nawiązała ze mną kontakt, bo szukała okazji do nielegalnego zarobku dzięki swoim wpływom politycznym. Gdyby nie jej inicjatywa, nikt by się nią nie zainteresował. Nie wiedzieliśmy, że ona tam będzie, nikt na nią nie polował. Cała wizja, że ja kisiliśmy, jest po prostu linią obrony, jaką przyjęła. Tyle mogę powiedzieć, by nie ujawnić materiałów wciąż objętych klauzulą "tajne". Szkoda, bo gdyby opinia publiczna poznała całość materiału dowodowego, być może ostatni jej obrońcy zrezygnowaliby z funkcji, jaką pełnią.