George R. R. Martin - autor sagi oraz scenarzysta ekranizacji "Gry o Tron".
George R. R. Martin - autor sagi oraz scenarzysta ekranizacji "Gry o Tron". Fot. Lukasz Ogrodowczyk / Agencja Gazeta

Drugi sezon popularnego serialu "Gra o Tron" ma się ku końcowi. "HBO" zaciera ręce, bowiem produkcja okazała się wielkim kasowym sukcesem. Może nie do końca kasowym, gdyż ekranizacja drugiego tomu "Pieśni Lodu i Ognia" objęła prowadzenie także w innym, mniej chlubnym rankingu. Na chwilę obecną to najczęściej nielegalnie ściągany serial na świecie.

REKLAMA
Serial jest ekranizacją sagi fantasy amerykańskiego pisarza Georga R. R. Martina. Od roku 1996 ukazało się pięć z planowanych siedmiu części powieści. Odkąd "HBO" zabrało się za ekranizację dzieła Martina znacznie zwiększyła się popularność sagi. Oprócz serialu powstały gry planszowe, karciane i komputerowe. Pierwszy sezon serialu spotkał się dobrym przyjęciem przez widzów i krytyków. Wielu fanów uważa Martina za współczesne wcielenie Tolkiena.
Numer jeden wśród piratowanych seriali
Mimo rosnącej fali popularności w 2011 roku, pierwszy sezon "Gry o Tron" w rankingu najczęściej nielegalnie ściąganych seriali musiał uznać hegemonię "Dextera". Ściągnęło go przeszło trzy i pół miliona internautów - o wiele więcej niż widzów przed telewizorem, których było ponad 2 miliony. "Gra o Tron" z wynikiem odpowiednio 3 400 000 ściągnięć i 3 040 000 oglądających w telewizji. Dane bazują na ilości ściągnięć pojedynczego odcinka, nie sumy odsłon całego sezonu.
W roku 2012 bazując na wiosennych danych TorrentFreak opublikował wstępny ranking najczęściej ściąganych seriali. Produkcja "HBO", która po sukcesie pierwszej odsłony była jednym z najbardziej wyczekiwanych seriali roku, wydaje się być nowym liderem z przeszło 3 milionami pobrań na odcinek. Co ciekawe, najwięcej nielegalnych ściągnięć ma miejsce w Australii - aż 10 procent. Polscy fani plasują się na 8. miejscu z liczbą 3 procent ściągnięć.

Premiera już dziś, my pooglądamy za tydzień
Skąd ta tendencja? "Gra o Tron" jest popularna i przyjemnie się to ogląda. Ale to nie wszystko. Przede wszystkim winna jest polityka HBO. Utrudniony dostęp do serialu skłania widzów do piractwa. Serial nie jest dostępny na "Hulu" czy "Netflixie", "iTunes" oferuje tylko pierwszy sezon.
Żeby legalnie obejrzeć "Grę o Tron" trzeba być abonentem sieci kablowej. Nie każdy ma czas oglądać regularnie "HBO", nie każdy chce płacić cały abonament za to, że raz w tygodniu obejrzy niespełna godzinny odcinek. Zamknięta polityka stacji telewizyjnej jest jednym z powodów zakrojonego na tak szeroką skalę piractwa serialu. Dodatkowo np. Australijczycy muszą czekać tydzień od oficjalnej premiery odcinka, żeby móc go pooglądać. Nie każdy ma na to cierpliwość.
House: ostatni mądry serial?

HBO samo sobie winne?
"HBO Polska" nie dostrzega problemu, nic z nim nie robi lub też po prostu nie chce o nim rozmawiać z mediami. - Zajmujemy się tylko legalną dystrybucją, nie interesuje nas skala piractwa - ucina rozmowę pracownik "HBO Polska". Dlaczego? Przecież idą za tym straty finansowe.
- Wydaje mi się, że "HBO Polska" nie ma zgody swojej "centrali" na to, by walczyć z piractwem - mówi NaTemat dziennikarz Piotr Miączyński, który na swoim blogu podejmuje temat utrudnionego dostępu serialu w Polsce. Przekonuje, że piractwo w naszym kraju jest bardzo rozpowszechnione, ale można z tym walczyć. Dodatkowo ludzi trzeba przyzwyczaić do płacenia w Internecie. - Gdyby był łatwiejszy dostęp do serialu, stworzono by platformę przystępniejszą niż "HBO GO" ludzie by z niej korzystali - tłumaczy - nie oszukujmy się, jest wiele osób, które chciałyby legalnie obejrzeć serial. Nielegalne ściąganie wymaga czasu na poszukiwania, pirackie serwisy pobierają opłaty za to, że udostępniają odcinek zaraz po premierze, a użytkownicy płacą takim serwisom zamiast legalnemu dystrybutorowi.
Piotr Miączyński

HBO przegrywa z piratami, bo ich usługa jest zwyczajnie skomplikowana. Boicie się piractwa? Przecież piraci już dawno mają wasze seriale. To tym, którzy legalnie chcą je obejrzeć rzucacie kłody pod nogi. Ile umów ma podpisać wasz klient aby legalnie w streamingu obejrzeć serial na który ma ochotę? CZYTAJ WIĘCEJ

Podobnego zdania jest Anna Haliżak z biura prasowego "Fundacji Legalna Kultura". - Jedną z przyczyn korzystania z nielegalnych źródeł w internecie jest zbyt mała ilość serwisów oferujących treści z legalnych źródeł, zarówno płatnych jak i bezpłatnych - przekonuje w rozmowie z NaTemat - badania zlecone przez naszą fundację potwierdzają, że łatwość dostępu przy dotarciu do muzyki, filmów lub seriali jest dla polskich internautów zdecydowanie ważna. Oznacza to, że skutecznie można walczyć z piractwem oferując internautom legalny dostęp do atrakcyjnych treści - kwituje.
Cały absurd tej sytuacji ukazuje krótki komiks serwisu theoatmeal.com