Uchodźcy po otwarciu niemieckich granic oczekują pomocy, Monachium nie daje rady.
Uchodźcy po otwarciu niemieckich granic oczekują pomocy, Monachium nie daje rady. fot. Shutterstock

Monachium nie radzi sobie z przyjmowaniem uchodźców - po pomoc do Angeli Merkel zgłosił się burmistrz miasta Dieter Reiter. Według wielu lokalnych polityków, kanclerz popełniła błąd otwierając granice kraju. Media informują, że Monachium pęka w szwach.

REKLAMA
– Doszliśmy do ściany – powiedział Dieter Reiter. W sobotę przekazał informację o braku wolnych miejsc noclegowych, zatem dla kolejnych przybyszów jedynym wyjściem była noc na miejskim dworcu. Nikt nie kwapi się do udzielenia miastu pomocy w ich rozlokowaniu.
Reiter stwierdził, że "z solidarnością nie jest najlepiej". Mógł bowiem liczyć jedynie na wsparcie dwóch landów: Północnej Nadrenii-Westfalii i Bawarii. Pozostałe umywają ręce, choć burmistrz ma nadzieję, że jeszcze zmienią zdanie i udzielą schronienia uchodźcom. Liczy również na reakcję władz centralnych i Komisji Europejskiej. Wystosował apel do kanclerz Niemiec, prosząc ją aby "nie zostawiała Monachium na pastwę losu". W niedzielę odbędzie się też nadzwyczajne posiedzenie rządu Bawarii w sprawie uchodźców.
Nie cichną głosy krytykujące decyzję Merkel, która postanowiła na jakiś czas otworzyć dla nich granice. W wyniku tego liczba napływających Syryjczyków wzrosła - ale kanclerz się broni, uważając, że "Niemcy nie będą nigdy unikać odpowiedzialności, gdy będzie chodziło o pomoc dla ludzi wymagających opieki".
Źródło: tvn24.pl

Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl