Prawicowi internauci są w ekstazie po środowym występie Antoniego Macierewicza w TVP. – Zaorał Kraśkę – piszą. Ale to radość na krótką metę. Bo w istocie występ wiceprezesa PiS po pierwsze przypomniał to, co w PiS najgorsze. Po drugie pokazał, że partia Jarosława Kaczyńskiego jest już tak pewna wygranej, że nie boi się wysłać szefa zespołu smoleńskiego do jednego z głównych programów publicystycznych w prime time.
W internecie dominuje prawica i komentarze po wywiadzie Antoniego Macierewiczaw TVP INFO są jednoznaczne: zaorał Kraśkę. Cóż, punkt widzenia zależy od punktu siedzenia, więc nie ma sensu przekonywanie tutaj, że Macierewiczowi daleko było do "zmasakrowania". Oczywiście zastępca Jarosława Kaczyńskiego jest niezwykle sprawny retorycznie i nie ma oporów przed nieczystymi chwytami, jak oczekiwanie, że Kraśko przeprosi za Monikę Olejnik.
Macierewicz wyszedł z ukrycia
Przez ostatnie miesiące wiceprezes Prawa i Sprawiedliwości unikał mediów, nawet na początku kwietnia, kiedy zawsze rosła jego aktywność. Od czasu do czasu udzielał tylko wypowiedzi prawicowym portalom, kilka razy pojawił się też w porannym programie TVP1 "Polityka przy kawie". Konsekwentnie omijał jednak prime time. Na pięć tygodni przed wyborami to się zmieniło.
To znak, że PiS czuje się pewnie, uważa, że zwycięstwo ma w kieszeni. To może okazać się zgubne, bo "pycha kroczy przed upadkiem". Ostatnio przekonał się o tym Marcin Mastalerek, były już rzecznik PiS, który wypadł z list PiS. Partia przekonuje, że stara się o zdobycie zaufania Polaków, o przekonanie ich do swojego programu. Nie widać tego, czego dowodem jest nadal mało intensywna kampania Beaty Szydło i słaby spot, który PiS opublikowało w czwartek.
Na ostro
Pełnego przekonania o łatwej wygranej dowodzi też fakt, że Macierewicz niespecjalnie się hamował. Tłumaczył, że witanie uchodźców na dworcu w Monachium to była ustawka. – Zamknięte granice, wysłane wojska na granice, mundury, karabiny. To jest prawdziwa twarz współczesnej Europy. Poza Polską – mówił. W domyśle tą "współczesną Europą" są Niemcy, co pokazuje, że według Macierewicza w tym kraju znowu może wybuchnąć nacjonalizm na wzór tego sprzed 80 lat.
Wiceprezes PiS ostro krytykował też Tomasza Siemoniaka, którego nawet Andrzej Duda ocenia dobrze i deklaruje otwartość na współpracę w sprawach wojska. To może być sygnał, że po wyborach czeka nas w armii rewolucja, taka jak w służbach specjalnych dekadę temu. Jej skutki odczuwamy do dzisiaj, płacąc z budżetu za przegrane procesy o zniesławienie. Nieprzygotowana likwidacja WSI spowodowała też dziurę kadrową w służbach, w miejsce zdekonspirowanych agentów wysyłano do osłaniania żołnierzy w Afganistanie np. byłych strażników Straży Miejskiej.
Prawo i Sprawiedliwość zrzuca łagodną maskę Dudy i Szydło, na pierwszy front wychodzą prezes Kaczyński ze skrajnie antyimigranckim przemówieniem, i Antoni Macierewicz, który w Niemcach znowu widzi wrogów. To symbol pewności przed wyborami – sztabowcy są przekonani, że to nie zaszkodzi notowaniom partii. Mogą się przeliczyć.