
Znamy już reakcję Kościoła na to, co zrobił ksiądz Charamsa. Nie zachwycił on większość kleru, delikatnie rzecz ujmując. A jakie jest stanowisko ludzi ze środowisk LGBT, żywo zainteresowanych tym, co mogą spowodować wydarzenia ostatnich dni? Jeżeli ktoś się spodziewa, że geje i lesbijki odnoszą się do całej sprawy jednoznacznie entuzjastycznie może się mocno rozczarować...
Zacznijmy od oficjalnego stanowiska organizacji Kampania Przeciw Homofobii.
Wypowiedzi księdza Charamsy mają ogromne znaczenie, ponieważ jest to pierwszy tak donośny głos dochodzący z wewnątrz Kościoła Katolickiego, z samego Watykanu, głos duchownego, który mówi otwarcie o swojej homoseksualności domagając się zarazem zmiany stosunku KK do osób homoseksualnych. Potwierdza fakt, tak chętnie pomijany w dotychczasowej dyskusji - osoby homoseksualne są członkami tego Kościoła i współtworzą go na wielu płaszczyznach, jako duszpasterze, zakonnicy, nauczyciele, hierarchowie i miliony wiernych.
Szczególną wagę dla nas w Polsce posiada przeprowadzona przez ks. Charamsę wnikliwa analiza stosowanych przez ks. Oko języka i retoryki. O cierpieniu i ludzkich dramatach, które pociągają za sobą wypowiedzi ks. Oko i wielu innych komentatorów niech świadczy list matki geja opublikowany na łamach Tygodnika Powszechnego kilka miesięcy temu (TP. 02.03. 2015).
Nieco inaczej do całego wydarzenia podchodzi Magdalena Korona, prezeska Fundacji Autonomia, która nie zajmuje się stricte zagadnieniami LGBT, a problemami dyskryminacji. Nie tyle ją interesuje ujawnienie się księdza Charamsy, co reakcja kościoła katolickiego na ten gest. Działaczka ta początkowo wierzyła, że ów coming out może przynieść jakieś pozytywne zmiany w nastawieniu, retoryce kleru, jednak reakcje nań rozwiały tego rodzaju nadzieje. Zwraca ona uwagę, że pomimo języka papieża Franciszka, który odznacza się głębokim szacunkiem wobec ludzi, to z zupełnie innym stylem mamy do czynienia w przypadku choćby Kościoła polskiego.
Krystian Legierski, jeden z najbardziej znanych i politycznie zaangażowanych działaczy LGBT uważa, że generalnie comingout ks. Charamsy pomoże sprawie. Uważa on całe zdarzenie, za wyraźny sygnał na to, że monolit, jakim do tej pory wydawał się kościół katolicki zaczyna pękać – pojawia się w nim miejsce na dialog. A wszak ludzie dotąd byli przyzwyczajeni jedynie do słuchania - do opinii wydawanych z góry. Przewiduje on, że cała sprawa może rozpocząć poważną dyskusję na temat zasadności stosunku Kościoła do mniejszości, stosunku pełnego potępienia, co zaczyna się nie podobać wielu młodym, wierzącym ludziom.
Ciekawie na sprawę ks. Charamsy zareagował znany pisarz – Jacek Dehnel zamieszczając obszerny wpis na swoim Facebooku. Zwraca on uwagę na 2 różne wymiary comingoutu duchownego – prywatny i społeczny. W przypadku tego pierwszego okazuje mu zrozumienie jako człowiekowi, który dokonał bardzo ważnej dla siebie rzeczy. Określa jako bardzo ludzką jego potrzebę chwalenia się partnerem. Zwraca jednak z przekąsem uwagę na to, że pracował on przez wiele lat na rzecz instytucji jawnie homofobicznej, wiernie jej służąc.
Charamsa pojawia się wszędzie. Wygłasza dla ekipy filmu "Artykuł 18" coś pomiędzy kazaniem, monodramem a śpiewogrą, z całym arsenałem środków trzeciorzędnego aktora opery mydlanej, z teatralnymi pauzami, łzami w oczach, drżeniem głosu i gestami diwy ze spalonej ambony. Czytaj więcej
Napisz do autora: manuel.langer@natemat.pl
