Tomasz Terlikowski, redaktor naczelny portalu Fronda.pl, bardzo ostro zareagował na wpis naszego blogera ks. Wojciecha Lemańskiego dotyczący apostazji. Zarzucił mu, że chce ułatwić procedury odejścia z Kościoła i podśmiewa się z sakramentu chrztu.
"Ojciec (teraz już profesor) Tadeusz Bartoś ma godnych następców. Ks. Wojciech Lemański zaczyna powoli dystansować swojego poprzednika w dziele deformowania doktryny katolickiej na potrzeby liberalnych mediów. Na portalu naTemat.pl przekonuje więc, że należy ułatwiać ludziom odejście z Kościoła" - napisał Tomasz Terlikowski w odpowiedzi na wpis naszego blogera ks. Lemańskiego (CZYTAJ wpis księdza: Instrukcja wyjścia).
Nie uważa pan, że przesadził pisząc, że ksiądz Lemański deformuje doktrynę katolicką, kwestionuje znaczenie chrztu i chce ułatwić potępienie?
Tomasz Terlikowski: Nie napisałem tego bez powodu. Ksiądz Lemański użył ironicznego stwierdzenia, że apostata po długiej i męczącej procedurze odejścia z Kościoła i tak na koniec usłyszy, że i tak jest z tym Kościołem związany nierozwiązywalnym węzłem sakramentu chrztu.
Ochrzczony zawsze pozostanie ochrzczony. To jest niezmywalna więź z Kościołem. Działa zawsze. Ksiądz Lemański się natomiast z tego podśmiewa.
Nie odniosłam wrażenia, że się z tego podśmiewa czy kwestionuje katolickie rozumienie chrztu. To raczej forma dyskusji.
Ksiądz katolicki nie powinien rozpoczynać dyskusji na ten temat. Nie ma o czym dyskutować. Apostazja to świadome wyrzeczenie się osoby Jezusa Chrystusa, przez którą odbywa się zbawienie. To bardzo poważne zagrożenie dla zbawienia. Nie powiem, że może to prowadzić wprost do potępienia, bo tego nikt nie wie, ale dla katolika jest to ogromne zagrożenie. Według teologii katolickiej nie ma innej drogi zbawienia niż przez Jezusa Chrystusa.
Napisał pan, że ksiądz Lemański namawiając do ułatwienia procedur apostazji, zaprzecza własnemu powołaniu. To mocne słowa.
Takie miałem wrażenie po przeczytaniu jego wpisu. Ułatwianie apostazji to ułatwianie samobójstwa duchowego. Powołaniem kapłana jest prowadzenie ludzi ku zbawieniu, a nie wyprowadzanie ich z Kościoła.
Zatrzymywanie w Kościele osób, które w nim być nie chcą, też się nie przysłuży ich zbawieniu.
Nikt ich na siłę nie trzyma. Ale nie widzę potrzeby, żeby im odejście ułatwiać. Procedura jest dobra i nie należy jej zmieniać, bo apostazja przynosi szkodę ludziom. Nie widzę powodu, żeby uprościć procedury odejścia. Skoro papież Benedykt XVI usunął wszystkie elementy z kodeksu ułatwiające procedurę odejścia, to najwyraźniej nie są potrzebne. Papież jest zdecydowanie większym autorytetem niż ksiądz Lemański.
Według Soboru Watykańskiego II, każdy ma prawo do wolności religijnej. Wolność oznacza również prawo człowieka do swobodnego odejścia z Kościoła, do którego został włączony, jako nieświadome dziecko.
Oczywiście. Każdy ma prawo do takiej wolności, dlatego każdy ma prawo odjeść z Kościoła. Jeśli ktoś został ochrzczony jako dziecko, a nie chce w tym Kościele być, może mieć pretensje do swoich rodziców, bo to na ich wniosek został do niego włączony. Przecież to nie ksiądz biegał z obłędem w oczach i szukał kolejnych dzieci do ochrzczenia. Ksiądz Lemański mówi, że Kościół jest jak każda wspólnota i instytucja. To nie prawda.
Kościół jest i wspólnotą, i instytucją.
Jest, ale nie jak każda. Kościół jest Mistycznym Ciałem Chrystusa. Jeśli raz zostaliśmy do niego włączeni przez chrzest, nie da się od niego oddzielić. Chrztu nie da się zmyć.
Jego wpis to takie klasyczne: "jak świat tak mówi, to i my tak zróbmy". Jest dość ciekawą formą dyskusji. Przyrównuje przecież Kościół do peerelowskiej konserwy. Tu nie ma o czym dyskutować. Jak Kościół w Niemczech za bardzo ułatwił procedury wyjścia, Watykan zareagował bardzo szybko i pogroził palcem, że tak być nie może.
To dlaczego pan tak zaatakował Księdza Lemańskiego, skoro nie ma o co się bać?
Bo ksiądz nie jest od tego, żeby wyprowadzać ludzi z Kościoła, tylko ich do tego Kościoła prowadzić.