Kulisy24 dotarły do tajnego raportu w sprawie Durczoka. Co z niego wynika?
Kulisy24 dotarły do tajnego raportu w sprawie Durczoka. Co z niego wynika? Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta

Afera z Kamilem Durczokiem, byłym szefem Faktów na antenie TVN pogrążyła znanego dziennikarza. Kulisy24 dotarły właśnie do tajnego "Raportu Komisji TVN ds. Molestowania i Mobbingu”. Zanim sprawa znalazła finał w sądzie to właśnie stacja próbowała na własną rękę zweryfikować  informacje o rzekomym molestowaniu pracownic przez Durczoka. Dziennikarz miał im składać nieobyczajne propozycje, za których odrzucenie groziło odstawienie na boczny tor przy robieniu głównego serwisu informacyjnego.

REKLAMA
Jako pierwszy o aferze, której bohaterem był Durczok poinformował tygodnik "Wprost". Publikacje tygodnika i informacje zebrane przez dziennikarzy sprawiły, że nad głową czołowego dziennikarza TVN i TVN24 zebrały się czarne chmury. Co znalazło się w raporcie, który przygotowała stacja w związku z aferą mobbingową?
Durczok molestował?
Jak donoszą Kulisy24, autorzy raportu udowodnili, że Durczok dwa razy molestował swoje podwładne. W jednym przypadku Durczok zasypywał swoją redakcyjną koleżankę serią SMS-ów, w których proponował wejście w intymną relację. Kobieta mocno to przeżywała, a komisja TVN, która badała sprawę przyznała, że "ta sytuacja spowodowała u kobiety głęboki stres oraz negatywne konsekwencje psychologiczne". Druga z molestowanych kobiet również dostała od znanego prezentera telewizyjnego propozycję nawiązania romansu. Podobnie jak poprzednia, odmówiła.
Z raportu wynika, że Durczok ma nieczyste sumienie również w sprawie rzekomego mobbingu. Z ustaleń Komisji TVN wynika, że dziennikarz czterokrotnie wywierał nacisk na swoich pracownikach. "Najpoważniejszy przypadek, mogący stanowić mobbing, odbył się w postaci ciągłej, bardzo ostrej krytyki, która przybrała formę atmosfery wrogości i pomijania pracownika w przydzielaniu zadań” – stwierdziła komisja.
Kulisy24.com

Komisja opisuje konkretne przykłady niewłaściwych zachowań. Durczok prosił współpracowników, by „znaleźli klub dla panów, zabierając koleżankę z pracy na jednodniowy wyjazd poza miejsce pracy (choć za obopólną zgodą), prosząc kolegów z pracy, aby upili koleżankę z pracy”[

Z zeznań pracowników Faktów wynika również, że Durczok był daleki od idealnego szefa, a jego ulubionym narzędziem dyscyplinowania było wzbudzanie strachu. Wśród metod, po które sięgał naczelny Faktów pracownicy redakcji wymienili: wybuchy złości czy publiczne wyzwiska.
Szefostwo Durczoka o wszystkim wiedziało?
Co ciekawe, o zachowaniu Durczoka miał wiedzieć Adam Pieczyński, wówczas szef departamentu informacji. Obciążające go zeznania miał złożyć sam Durczok. "Pan Durczok stwierdził, że pan Adam Pieczyński od dawna znał wiele okoliczności, które mogłyby zostać wykorzystane do uzasadnienia zwolnienia dyscyplinarnego, oprócz tych dotyczących molestowania seksualnego" – stwierdzili w raporcie członkowie komisji.
Kamil Durczok od dawna idzie w zaparte i nie przyznaje się do stawianych mu zarzutów. Podjął też kroki prawne, które mają oczyścić jego dobre imię, a od tygodnika "Wprost" żąda ogromnego odszkodowania.
Źródło: Kulisy24