
Chodzi o Marka Czarneckiego, dyrektora Centrum Obsługi Kancelarii Prezydenta Bronisława Komorowskiego. Na stanowisku pracował ponad 4 lata. Gdy odchodził dostał ponad 280 tys. zł odprawy.
REKLAMA
Takie są ustalenia ”Super Expressu”. Dziennikarze dotarli do dokumentów, z których wynika, że Marek Czarnecki najpierw zarabiał 20 tys. zł miesięcznie, a potem 24 tys. Odchodząc z kancelarii 3 sierpnia otrzymał nie tylko pensję za sierpień, ale również pieniądze za okres wypowiedzenia w wysokości sześciokrotności miesięcznego wynagrodzenia, czyli 144 tys. zł.
SE twierdzi, że to jednak nie koniec. Do 29 lutego 2016 roku Marek Czarnecki powinien otrzymać jeszcze jeden finansowy zastrzyk. Tym razem około 120 tys. zł. Według SE, który powołuje się na biuro prasowe prezydenta RP, jest to ”odprawa pieniężna: w wysokości trzykrotności wynagrodzenia miesięcznego oraz w wysokości dwumiesięcznego wynagrodzenia”.
Sam prezydent Komorowski po przegranych wyborach zniknął na jakiś czas z oczu opinii publicznej. Jak ustalił „Newsweek”, spędził urlop na zaproszenie jednego z najbogatszych Polaków Zygmunta Solorza. Zaczęło się również wielkie wyliczanie jego majątku i tego, co zniknęło z Pałacu Prezydenckiego. Od początku sierpnia co rusz pojawiały się doniesienia o brakujących drogocennych rzeczach, które jakoby były prezydent miał zabrać ze sobą. "Fakt" podawał, że było to nawet 101 przedmiotów.
Źródło:Super Express
