
FC Barcelona i Athletic Bilbao. Te dwie drużyny zmierzą się dziś wieczorem w finale Pucharu Króla, a mecz, zaczynający się o 22.00, pokaże TVP. Tak, jak Barcelona to "coś więcej niż klub", tak samo to będzie "coś więcej niż mecz". Bo Katalonia i Kraj Basków to dwa autonomiczne regiony, dwa obszary przesiąknięte nacjonalizmem. Nacjonalizmem, który widać w futbolu i który w przypadku obu regionów jest nieco różny.
REKLAMA
I jedni i drudzy na przestrzeni lat niejednokrotnie podkreślali swoją odrębność. W grudniu 1975 roku Athletic rozgrywał ligowy mecz z Realem Sociedad San Sebastian, sąsiadem zza miedzy. Piłkarze wyszli na murawę, a kapitanowie obu drużyn trzymali flagę Kraju Basków. To było novum, swoista manifestacja, tym istotniejsza, że miała miejsce zaraz po śmierci generała Franco. W czasie gdy w Hiszpanii tworzył się nowy, demokratyczny ustrój polityczny.
Barcelona powstała rok po Athletiku, w 1899 roku. I już po 26 latach istnienia klubu doszło do pewnej afery. Na starym stadionie, nazywanym Les Corts, grano hymn Hiszpanii. Kibice go wygwizdali, buczeli. Po tym ich zachowaniu obiekt na pół roku zamknięto.
Hymn hiszpański kibice obu klubów wygwizdali też w 2009 roku. Teraz zapowiadają, że uczynią to samo, a smaczku całej sytuacji dodaje fakt, że mecz odbędzie się w Madrycie, przez lata utożsamianym ze znienawidzonym reżimem.
Droga piłkarzy z Bilbao do finału Ligi Europy i Pucharu Króla:
Stawiamy tylko na swoich
Bilbao to klub wyjątkowy, jedyny w swoim rodzaju. W 1919 roku oficjalnie postanowiono, że zatrudnia się w nim tylko Basków i do dziś zarządzający klubem trzymają się tej filozofii. Wcielono w życie tzw. "Proyecto DENA", w myśl którego do klubu bierze się piłkarzy z akademii młodzieżowych albo z lokalnych zespołów, które z Athletikiem są powiązane. Generalnie ściąga się ludzi urodzonych w samym Kraju Basków, ale również na terenie Navarry oraz w południowych rejonach Francji. Na obszarze, który z języka angielskiego określa się jako "Basque homeland".
W Katalonii jest nieco inaczej. Hasło kibiców - "mes que un club", czyli "więcej niż klub" - oznacza, że Barcelona to nie tylko zwykła drużyna, ale też w swoim regionie pewna instytucja kulturalno - społeczna. Tyle tylko, że większość największych graczy w historii nie pochodziło z tego regionu. Weźmy chociażby słynny dream-team Johana Cruyffa, zespół, który swego czasu zdobył cztery tytuły mistrzowskie pod rząd. W 1992 grali z Sampdorią Genua w finale Ligi Mistrzów, wygranym zresztą 1:0. W szerokim składzie (jedenastka plus rezerwowi) było wtedy tylko trzech Katalończyków.
Asymilacja obcokrajowców
Nacjonalizm Athletiku Bilbao jest zamknięty i oparty na kwestiach etnicznych. Ten kataloński - otwarty, zbudowany wokół kultury, czasami nazywa go się nawet "nacjonalizmem kosmopolitycznym". Wielu piłkarzy, chociażby Holendrzy, przybywało do Barcelony, grało w tym klubie i szybko się asymilowało. - Mamy w drużynie ośmiu obcokrajowców, którzy teraz mają katalońskie dzieci - powiedział swego czasu o drużynie Cruyffa Josep Lluis Nunez, ówczesny prezydent klubu.
Nacjonalizm Athletiku Bilbao jest zamknięty i oparty na kwestiach etnicznych. Ten kataloński - otwarty, zbudowany wokół kultury, czasami nazywa go się nawet "nacjonalizmem kosmopolitycznym". Wielu piłkarzy, chociażby Holendrzy, przybywało do Barcelony, grało w tym klubie i szybko się asymilowało. - Mamy w drużynie ośmiu obcokrajowców, którzy teraz mają katalońskie dzieci - powiedział swego czasu o drużynie Cruyffa Josep Lluis Nunez, ówczesny prezydent klubu.
Barcelona od lat ściąga do siebie zagranicznych piłkarzy i można powiedzieć, że w tym klubie ważna jest ideologia, ale jeszcze ważniejsze wyniki. Trofea, wygrane. W Bilbao pewnie mogliby wydawać pieniądze na zdolnych Brazylijczyków. Mogliby ale nie chcą. Zresztą niesamowite jest to, że klub, mimo iż nieustannie opiera się piłkarskiej globalizacji, nigdy w swojej historii nie spadł z Primera Division. Mało tego, od czasów wprowadzenia Prawa Bosmana (przepis ułatwiający piłkarzowi zmianę drużyny) tylko cztery zespoły hiszpańskie zdobyły w lidze więcej punktów.
Materiał, który w Kraju Basków zapowiada dzisiejszy mecz
Chwała zwycięzcom, chwała pokonanym
Różnice między oboma klubami przekładają się też na ich kibiców. Barcelona gra ważny mecz i niespodziewanie przegrywa? W Anglii czy nawet w Polsce, np. na Legii, swój zespół w takiej sytuacji wspierano by z trybun, zachęcano do walki. Byłoby głośno, byłby ciągły albo niemal ciągły doping. A na stadionie Camp Nou? Cisza, najczęściej jest jak w teatrze.
Różnice między oboma klubami przekładają się też na ich kibiców. Barcelona gra ważny mecz i niespodziewanie przegrywa? W Anglii czy nawet w Polsce, np. na Legii, swój zespół w takiej sytuacji wspierano by z trybun, zachęcano do walki. Byłoby głośno, byłby ciągły albo niemal ciągły doping. A na stadionie Camp Nou? Cisza, najczęściej jest jak w teatrze.
Ciekawa była scena, gdy oba zespoły grały ze sobą w finale tych samych rozgrywek w 2009 roku, na stadionie w Walencji. Bilbao prowadziło 1:0, ale potem dostało solidną lekcję futbolu od Barcelony, która w tamtym sezonie zdobyła zresztą wszystko, co tylko się dało. Skończyło się na 1:4, a kibice z Kraju Basków w ostatnich minutach meczu nie opuszczali załamani stadionu. Nawet nie milczeli. Prowadzili głośny, regularny doping mimo że ich podopieczni przegrywali i byli w meczu bezradni. Wiedzieli, że tak naprawdę Athletic miał szanse iluzoryczne. Znali swoje miejsce w szeregu. Docenili klasę rywala, a chcieli przy okazji podziękować swoim zawodnikom za dojście aż do finału.
Niewykluczone, że teraz, koło północy polskiego czasu, zobaczymy scenkę podobną. Bo faworyt tego meczu, mimo że nie został w tym sezonie mistrzem kraju i nie zdobył też Ligi Mistrzów, jest tylko jeden.
Tu zobaczysz skrót poprzedniego finału, z 2009 roku:
Najpierw jednak na murawę stadionu Vicente Calderon wybiegną piłkarze. W jednych koszulkach jedenastu gości wywodzących się w Kraju Basków albo z Nawarry. W drugich światowe gwiazdy futbolu, a wśród nich zapewne czterech Katalończyków.
Pisząc ten tekst, korzystałem z książki Phila Balla pt: "Morbo: The Story of Spanish Football".
