Zamachy, do których doszło w Paryżu, to ogromna tragedia ale i wyzwanie dla służb medycznych. Najpierw dla ratowników medycznych i lekarzy pogotowia ratunkowego, później dla całego personelu medycznego szpitali, który na co dzień nie ma do czynienia z tego typu zdarzeniami masowymi.
Trzeba też pamiętać, że ratownicy, którzy przybyli na miejsce zdarzenia nie tylko musieli radzić sobie z obrażeniami poszkodowanych, ale też brać pod uwagę, że sami mogą być w niebezpieczeństwie.
Generalnie w takich sytuacjach ratownictwo medyczne wdraża procedury stosowane w przypadku zdarzeń masowych. W Polsce również ratownicy medyczni są szkoleni na wypadek zamachów terrorystycznych.
Mają plan i procedury
Na taką ewentualność przygotowane jest również Krakowskie Pogotowie Ratunkowe. Jak tłumaczy naTemat Joanna Sieradzka, rzecznik prasowy Krakowskiego Pogotowia Ratunkowego, w takich sytuacjach w tej jednostce wdrożona zostałaby procedura zdarzenia masowego.
– Tworzymy odrębny zespół dyspozytorski do obsługi takiego zdarzenia. Zespół ten współpracuje ze służbami zarządzania kryzysowego odpowiedniego szczebla (wojewódzkiego bądź powiatowego). Dzięki temu, że w Małopolsce powstały dwie skoncentrowane dyspozytornie, mamy możliwość zarządzania wieloma zespołami ratownictwa medycznego jednocześnie – tłumaczy rzeczniczka.
W sumie w Małopolsce jest do dyspozycji ponad 120 zespołów, którymi na co dzień zarządza się z dwóch dyspozytorni. Można skorzystać też ze śmigłowców Lotniczego Pogotowia Ratunkowego.
– Możemy również prosić o wsparcie stacje pogotowia z województw ościennych – mówi Joanna Sieradzka.
Segregacja rannych
Dodaje, że dyspozytorzy, którzy prowadzą taką akcję ratunkową, muszą zadbać nie tylko o szybką i sprawną obsługę samego zdarzenia, ale też o to, aby nie pozostawić bez zabezpieczenia pozostałej części województwa.
A jak jest już na miejscu zdarzenia? Tam, jak wyjaśnia Joanna Sieradzka, również wdrażana jest procedura zdarzenia masowego, której pierwszym elementem jest triage, czyli segregacja medyczna. Jest to bardzo szybka ocena stanu poszkodowanych, prowadzona według ustalonego schematu, która pozwala na podział rannych w taki sposób, aby w pierwszej kolejności pomoc otrzymali ci, którzy rzeczywiście jej najbardziej potrzebują.
Jeśli chodzi o przygotowanie do takich zdarzeń, to jak mówi rzeczniczka, szkolenia i ćwiczenia postępowania w przypadku zdarzenia masowego dla zespołów ratownictwa medycznego i dla dyspozytorów odbywają się dość często.
– W ciągu ostatnich trzech miesięcy mieliśmy okazję przećwiczyć takie sytuacje dwukrotnie.
Było jak na wojnie
O tym, że przygotowanie do takich zdarzeń służb medycznych jest niezwykle ważne, świadczą choćby relacje pracowników medycznych, którzy brali udział w akcji ratunkowej po ostatnich zamachach w Paryżu.
Jak podawała wyborcza.pl lekarze noc z piątku na sobotę wspominają jako coś potwornego. Musieli podejmować niezwykle trudne decyzje - komu wśród dużej ilości rannych, najpierw udzielić pomocy. W największych paryskich szpitalach zarządzono pełną mobilizację, co oznacza, że do pracy musieli stawić się wszyscy lekarze i pielęgniarki.
Paryscy lekarze przyznają, że mimo tego wszystkiego, w takiej niestandardowej sytuacji, oczywiście brakowało rąk do pracy i sprzętu, a paryscy chirurdzy, mimo, że są świetni, nie byli w stanie pomóc wszystkim, ponieważ ich domeną jest medycyna czasu pokoju a nie wojny.
Służby medyczne musiały udzielić pomocy ok. 300 rannym osobom, wielu z nich miało rany postrzałowe, z którymi lekarze wiedzą jak postępować, jednak nagromadzenie takie wielu pacjentów z takimi, na co dzień rzadkimi obrażeniami, było ogromnym wyzwaniem.
Bardzo ważny jest również kontakt dyspozytorów i kierującego akcją medyczną, który jest na miejscu, ze szpitalami, tak, aby właściwie skoordynować rozlokowanie rannych do poszczególnych placówek.