Znana dziennikarka TVN24 sama określiła swoją książkę jako kontrowersyjną. Nie bez powodu. Ostro zaatakowała w niej m.in. kobiety, chwalące się dokonaną aborcją. Nie ma się więc co dziwić, że wywołała dyskusję w kręgach feministycznych. Do krytykujących Brygidę Grysiak dołączył właśnie publicysta "Krytyki Politycznej". Cezary Michalski przyrównał ją do dziennikarzy socjalistycznych i zarzucił jej brak wiedzy z zakresu biologii.
Brygida Grysiak w swojej książce "Wybrałam życie. Aborcja to nie powód do dumy" przywoła przykład jednej z feministek, która uznaje zwrot "aborcja to morderstwo". Dziennikarka napisała, że traktowanie tego jako metafory świadczy o chorobie psychicznej. Według dziennikarki, nawet jeśli ktoś nie uznaje zarodka za człowieka, ale za zygotę, "to życia tej zygoty nie przerywa się metaforycznie. Serce przestaje bić całkiem realnie".
Bijące serce zygoty
Jak dowodzi Cezary Michalski, tak nie jest, a takie wywody Grysiak świdczą o jej niedoinformowaniu w kwestiach oczywistych.
Autor podkreśla jednocześnie, że nie chodzi mu tyle o szyderstwo, co o rzetelność. "Jeśli obrońcy życia słyszą bicie serca zygoty, to kończy się tu nie tylko rozumienie tego, czym różni się wybór od wymuszenia" - podkreśla.
Pseudo apel
Michalski uważa ponadto, że Grysiak nie ma prawa szczycić się tym, że nie dokonała aborcji, skoro żyje w kraju, w którym aborcja jest zakazana. Jej apel o wybór życia
miałby sens jedynie, jeśli przyczyniłaby się do liberalizacji ustawy aborcyjnej, która w obecnej formie traktuje aborcję jako "ciężkie przestępstwo".
"Brygida Grysiak mówiąc "aborcja to nie jest powód do dumy" w kraju, w którym aborcja jest prawnie zakazana, zachowuje się tak, jak zachowywał się niejeden dziennikarz w dawnym ustroju, wymachując przed kamerami napisaną przez siebie książką (ich szefowie też zawsze "przyjmowali ten pomysł z życzliwością") zatytułowaną Wybrałem realny socjalizm, bo antysocjalizm to nie jest powód do dumy!. Muszę pani Brygidzie Grysiak powiedzieć, że nie lubiłem takich dziennikarzy, dokładnie tak jak dzisiaj nie lubię jej" - podkreśla w swoim felietonie Michalski. Prawicowi dziennikarze wzywają do bojkotu Niesiołowskiego. "Mainstream" robi to od kilku lat
Humanizm dla naiwnych
Publicysta "Krytyki Politycznej" idzie dalej i zarzuca, że humanizm Grysiak i innych obrońców życia jest tylko dla naiwnych, bo jako prawdziwa przeciwniczka aborcji powinna zaakceptować prawo do antykoncepcji.
Według autora, dziennikarka TVN24, jak i większość obrońców życia stosując metafory w stylu "bijące serce zygoty" udowadnia, że nie wystarczy im jedynie życie, według wybranego przez siebie systemu wartości.
"Ich potrzeba dominacji nie będzie zaspokojona, dopóki zgodnie z wyznawanym przez nich systemem wartości nie będą żyli wszyscy wokół nich - zmuszeni do tego przez prawo. I właśnie dlatego Brygida Grysiak nie rozumie, jak bardzo zawstydzające jest chwalenie się przez nią własnym wyborem wobec osób, które wolności wyboru zostały pozbawione" - konkluduje Cezary Michalski.
Kolejne aborcyjne wyznanie. Jedni się cieszą, drudzy mają już tego dość
Otóż zygota nie posiada serca, ponieważ jest to komórka powstała z połączenia gamety (komórki rozrodczej) żeńskiej z gametą męską. Nawet Brygida Grysiak komórki wyposażone w ludzkie DNA "morduje" każdego dnia w niebywałych ilościach. Na przykład kiedy drapie się po głowie, szukając jeszcze lepszego sformułowania dla swojej dumy z dokonania "wyboru życia" w sytuacji bez wyboru. CZYTAJ WIĘCEJ
Cezary Michalski
"Krytyka Polityczna"
Gdyby Brygidzie Grysiak naprawdę zależało na tym, żeby niechciane ciąże nie kończyły się na poziomie kilkunastotygodniowego embriona, któremu istotnie bije już serce, powinna akceptować środki wczesnoporonne. To właśnie one nie pozwalają, aby z zygoty rozwinął się embrion. Przerwanie nieplanowanej i niechcianej ciąży na późniejszym etapie istotnie jest większym problemem dla wszystkich, także dla części decydujących się na ten zabieg kobiet. Jeśli jednak dla Brygidy Grysiak "zygota ma serce", użycie pigułki wczesnoporonnej też jest dla niej morderstwem i nie może tu być żadnych negocjacji.