Wczoraj zakończyła się pierwsza telewizyjna kampania reklamowa marki Frugo, od kiedy napój powrócił na sklepowe półki. W akcji zostały wykorzystane słynne spoty sprzed kilkunastu lat. Podstarzałe teksty, moda tamtych czasów. Czy to, co zachwycało w słodkich latach 90., ma szanse dotrzeć do odbiorców dziś?
Dekadę temu uzbierane z kolegami pod blokiem groszaki inwestowano we Frugo. Napój był towarem, który chciało się mieć. Piłeś Frugo, byłeś kimś. Grupy znajomych dzieliły się na zwolenników białego, różowego, czarnego i pomarańczowego.
– Przywołując dwie spośród kilkunastu kultowych reklam telewizyjnych sprzed lat jednocześnie spełniamy życzenia fanów Frugo i nawiązujemy do korzeni marki – uzasadnia Paulina Włodarska, dyrektor marketingu firmy FoodCare, obecnego producenta napoju w rozmowie z Wirtualnymi Mediami. – Jestem przekonana, że w ten sposób uda się nam połączyć dwa pokolenia sympatyków Frugo: to sprzed ponad dekady z dzisiejszym, skupionym wokół fanpage'a marki na Facebooku – podkreśla.
Obrazki niezbyt urodziwych, rozleniwionych chłopców, którzy nie chcą ruszyć się do kiosku po Frugo, albo widok cwaniaczków, którzy wiedzą, "jakie siły drzemią w naturze" bawią, ale i skłaniają do wzruszeń. "Ostatniego miałem", "Normalnie ściska się, no nie?" przez długi czas były stałym elementem rozmów nastolatków.
Wszyscy chcieli mieć takie spoty, jak Frugo. Nic dziwnego. – To była pierwsza w Polsce kampania z prawdziwego zdarzenia – podkreśla prof. Wiesław Godzic, medioznawca.
I odkąd napój powrócił na rynek, znów stał się obiektem naśladowania. Firma FoodCare, produkująca obecnie Frugo, zauważyła, że reklamy wykorzystywane w prowadzonej od 11 maja kampanii napoju "Life" opierają się na koncepcji kreatywnej o nazwie „Charaktery Frugo” stworzonej w 2004 rok.
Razem z Frugo powróciła Mariola. Ta Okocim spojrzeniu. Zeszła z billboardu i przeniosła się do baru, w którym zaczęła podawać piwo. Czy się sprawdzi? – Mariola Okocim spojrzeniu była jedną z najlepszych reklam tamtych czasów. Krótka i inteligentna, w bardzo prosty sposób przekazywała to, co było istotne. Odbiorcy doszukiwali się w tego typu reklamach metafor, metonimii i innych, bardziej skomplikowanych środków stylistycznych. W pewnym stopniu zastępowały one poezję, choć miały całkiem inne przesłanie – wyjaśnia Wiesław Godzic.
Są takie reklamy, które mimo upływu czasu, jesteśmy w stanie odświeżyć w pamięci od początku do końca. Wszystko zaczęło się od Prusakolepu. Trzeszcząca melodia - jedyna ścieżka dźwiękowa podczas trwania całego spotu, dziś przywołuje na myśl raczej strach i wyobrażenie z podmiejskich dyskotek, w których króluje "taniec rudego kojota" i imprezowe wspomaganie się białym proszkiem. Nie wspominając już o zmieniających kolor prusakach, które oprócz reklamowanego specyfiku są drugim najczęściej występującym motywem. Bardzo niesmaczne.
A co było kiedyś zdrowe i smaczne? Soki z Baltony. Reklama należała do kontrowersyjnych i podchwytliwych. Mimo zbliżenia na twarz kobiety, wszystkie oczy skierowane były na nagą i dość apetyczną pierś, której posiadaczka skarżyła się, że "Kaziutek nie chce piersi". Z ujęcia wyłaniał się później młody Janusz Józefowicz, który potwierdzał, że piersi są mniej interesujące niż towary sklepu bezcłowego. To nie wszystko. Na koniec krew w żyłach mrozi przychodzący z zaświatów głos Wojciecha Manna. Niepokojąca była kampania nieistniejącego już piwa 10,5 o bardzo gangsterskim charakterze. Równie tajemniczo zapowiadała się reklama mydła Luksja. Jednak marzenia o wysoce estetycznych doznaniach szybko się rozmywały. Zbliżenia na stopy i ostateczne przygniecenie bohaterki spotu przez ogromną kostkę zniechęcało.
Zanim powstało "Koko spoko", było "Koukou Roukou". To dużo przyjemniejsza od tej baltonowskiej, ale równie smakowita rysunkowa reklama wafelków, które są "chrupiące, w szkole w lesie i na łące". No chyba, że ktoś w zupełnie inny sposób zinterpretuje fragment tekstu o cudzie z masy kakaowej. Trochę później, bo na przełomie wieków, prawdziwi fani reklam nie wtórowali już kogucim śpiewom, ale tańczyli razem z krową Terravitą, która zachwalała "czekoladę znakomitą, czekoladę wyśmienitą".
Niektóre reklamy były często kopalnią ciętych ripost wśród uczniów klas nauczania początkowego. Jedną z nich była "a łyżka na to niemożliwe" ze spotu Ramy. Trochę starsi przekomarzali się cytując żywieckie "prawie jak". Czasem porównania naprawdę mogły zaboleć. Mężczyźni, którzy padali ofiarą małżeńskich awantur, odpowiadali z pobłażliwością "ja nie, Dębica". Obdarowani lepszym słuchem, byli niewolnikami wpadających w ucho melodii. Panowie wspominali pierwsze golenie, a ich dzieci, dla których żyletka była jeszcze narzędziem niedozwolonym, śpiewały o soku Fortuna, który nie toczył się kołem, a owocem. Piosenka była hitem przerw obiadowych w szkołach.
No właśnie, jedynie w szkołach. – Reklamy, na które dziś patrzymy z rozrzewnieniem, tak jak "Ojciec prać" Polleny 2000, były zupełnie nieskuteczne. Mimo że dobrze nam się kojarzą i są zabawne, nie miałyby jednak siły sprzedażowej, którą posiadają dzisiejsze, nudne i oklepane, wydawałoby się, spoty - mówi dr Jacek Wasilweski, kulturoznawca.
Wygląda więc na to, że reklamy lat 90. nie mają już żadnego potencjału, oprócz tego sentymentalnego. – Niedawno oglądałem film o reklamie lat 90., który utwierdził mnie, że były to produkcje żenujące. Nie ma w nich co oglądać, były złe zarówno pod względem retorycznym, jak i estetycznym – mówi prof. Wiesław Godzic. – Powtarzanie kampanii Frugo jest zabiegiem, mającym pokazać historię napoju tym, którzy jego początków nie pamiętają, a starszym udowodnić, że w latach 90. nie wszystko było złe. Ale reklama, zwłaszcza jej retoryczna część, starzeje się bardzo szybko, bo już po dwóch, trzech latach. Dlatego zabieg przypominania starych spotów może być incydentem, ale nie zasadą, to się nie sprawdzi – tłumaczy.
Potwierdza to Jacek Wasilewski. – Przypomnienie starej kampanii to przywracanie odgrzewanych kotletów. Jest w tym jednak pewne uniesienie filologiczne. Stare reklamy mogą być trochę hipsterskie, tak jak powracająca moda na pepegi, czy wodę sodową. Pamiętając zwroty z tamtych spotów możemy trochę posnobować – kwituje dr Jacek Wasilewski.
Reklama.
dr Jacek Wasilewski
kulturoznawca SWPS
Stare reklamy mogą być trochę hipsterskie, tak jak powracająca moda na pepegi, czy wodę sodową. Pamiętając zwroty z tamtych spotów możemy trochę posnobować.
prof. Wiesław Godzic
medioznawca
Powtarzanie kampanii Frugo jest zabiegiem, mającym pokazać historię napoju tym, którzy jego początków nie pamiętają, a starszym udowodnić, że w latach 90. nie wszystko było złe.