
O co ma prawo prosić biedny, któremu się pomaga w akcji charytatywnej? Czy tylko o jedzenie i ciepłe ubrania na zimę? Czy również o pralkę lub lodówkę? A może o Playstation, zmywarkę lub komputer? Gdzie przebiega granica pomiędzy zrozumiałą prośbą, a bezczelnością? I czy cała akcja "Szlachetnej paczki" stanowi pomoc rzeczywiście tak efektywną, jak twierdzi jej inicjator, ksiądz Jan Stryczek? Przyjrzeliśmy się bliżej "Szlachetnej paczce" która jest ostatnio jedną z najpopularniejszych akcji tego typu.
Pani Milena (36 lat) wraz z mężem, panem Krzysztofem (28 lat) wychowują dwójkę dzieci: syna Sebastiana (13 lat) oraz córkę Oktawię (8 lat). Rodzina jest bardzo ze sobą zżyta. Rodzina od czasu przeprowadzki w dzisiejsze miejsce zamieszkania ma bardzo trudną sytuację. Pani Milena nie ma jednej nogi, co uniemożliwia jej podjęcie pracy. Pani Milena stara się o protezę, którą ma nadzieję otrzymać. Ponadto choruje na astmę. Cała rodzina marzy o remoncie (...)swojego mieszkania. (...)Po odliczeniu opłat na jednego członka zostaje 310 złotych. (...) Rodzinie najbardziej przydadzą się ubrania, (...) potrzebuje także szafki kuchennej (...). Byliby bardzo wdzięczni za żywność. Czytaj więcej
Takie historie jak powyższa wzruszają. Co prawda trzeba wykazać odrobinę empatii by móc naprawdę wczuć się w trudną sytuację danej rodziny. Zmagają się oni zwykle z podstawowymi problemami. Ciepła odzież na zimę, niedojadanie na co dzień, remont przeciekającego dachu, czy nawet brak jakiegoś banalnego sprzętu, który jednak każdy z nas ma u siebie w domu, jak szafka kuchenna.
Ks. Stryczek jasno deklaruje, że z akcji eliminowani są ci, którzy w biedzie pozostają na własne życzenie. Pomaga się natomiast tym, którzy naprawdę próbują zawalczyć o własne życie. Jak dowiedziałem się od jednej z rzeczniczek przedsięwzięcia Aleksandry Lągawy do akcji charytatywnej nie są kwalifikowane rodziny, które się same do niej zgłaszają. Organizatorom zależy bardzo na tym, by pomagać tym, którzy się wstydzą własnej biedy. Wyszukują ich więc wolontariusze poprzez przeprowadzenie odpowiedniego wywiadu w danej okolicy.
Najczęstsze prośby jakie się pojawiają, to te o ubrania na zimę i o żywność. Zdarzają się też takie o łóżko (bo członkowie rodziny muszą spać w jednym na przemian), lodówkę, kuchenkę i podobne. Internauci "szlachetnej paczce" często zarzucają, że zdarzają się prośby o rzeczy, które trudno uznać za artykuły pierwszej potrzeby takie jak Playstation, czy zmywarka.
Pani Iwona (31 l.), od czasu rozwodu, który miał miejsce trzy miesiące temu, sama zajmuje się wychowaniem swojej córki Patrycji (9 l.). Rodzina kiedyś radziła sobie dobrze, byli nawet szczęśliwi do czasu, aż mąż pani Iwony zaczął nadużywać alkoholu, przestał pracować i zaczął bić swoją żonę. Pewnego dnia pani Iwona powiedziała "dość" (...) złożyła pozew o rozwód. Znalazła dorywczą pracę (...) to jednak nie wystarcza jej na godne życie (...) nie otrzymuje alimentów, ponieważ sprawa jest w toku. (...) Do dyspozycji miesięcznie [zostaje jej] zaledwie 116 zł. (...) Marzy, żeby kiedyś obie z córką były jeszcze szczęśliwe. (...) Kobiecie sen z powiek spędza nadchodząca zima i brak węgla (...) będzie wdzięczna również za żywność oraz odzież (...). Czytaj więcej
Wolontariusz z daną rodziną spotyka się dwukrotnie i wtedy ją poznaje, ustala jej problemy i potrzeby i decyduje o tym, czy ich zakwalifikować do programu. Wcześniej są przeprowadzane specjalne szkolenia dla aktywistów, które mają im pomóc prawidłowo rozpoznać potrzebujących ludzi. Jakkolwiek Lągawa w rozmowie ze mną nie zdradza, czy obowiązuje tu jakaś z góry opracowana strategia, czy też dana osoba do przeprowadzenia rozpoznania podchodzi wedle własnego uznania.
Jak bardzo wyraźnie zaznacza rzeczniczka, cała akcja pomoc materialną traktuje jedynie jako punkt wyjścia. Prezenty mają powodować głębszą zmianę w życiu konkretnych ludzi. – Nie chodzi o danie ryby, ani wędki. Zmieniamy mentalność wędkarza – mówi Lągawa.
Akcja, jak wynika ze słów rzeczniczki, bardzo wyraźnie kładzie nacisk właśnie na te niematerialne wartości. Przekazanie ciepłej odzieży, czy żywności to tylko punkt wyjścia. Ciekawi mnie więc czy dalszy kontakt jest zaplanowany jakąś długofalową strategią, czy są zasady, pozwalające go umocnić, utrzymać. Ku mojemu zdumieniu odpowiedź jest przecząca.
Pan Henryk (53 l.) wraz z żoną Stanisławą (47 l.) są rodzicami trójki dzieci: Magdy (25 l.), Kacpra (20 l.) i najmłodszej Kasi (12 l.). (...) Wszyscy razem zamieszkują w jednym, niewielkim pokoju połączonym z kuchnią. Cały rok muszą borykać się z brakiem łazienki i ciepłej wody. (...)Po odliczeniu kosztów utrzymania mieszkania, na osobę przypada około 354 zł. Jako najważniejsze potrzeby pan Henryk (...) wymienił żywność i artykuły chemiczne (...). Również istotną potrzebą jest gazowy piecyk do ogrzewania wody, ponieważ podczas zimy niezwykle uciążliwe jest funkcjonowanie, nie tylko bez łazienki, ale także bez ciepłej wody w kranie (...). Czytaj więcej
Czy to oznacza, że należy przekreślać z góry całą akcję? Moim zdaniem nie.
Napisz do autora: manuel.langer@natemat.pl
