Młody doradca nie poradził sobie ze złośliwymi komentarzami
Młody doradca nie poradził sobie ze złośliwymi komentarzami Fot. Twitter Edmunda Jannigera

Edmund Janniger, młody doradca Antoniego Macierewicza, zrezygnował z pracy po miesiącu. Nic tego nie zapowiadało, więc spekulacjom nie było końca. Wszystkie ucina teraz rzecznik MON, Bartłomiej Misiewicz. Powód jest bardziej zaskakujący niż mogło się wydawać: Jannigera przerosła fala nienawiści.

REKLAMA
Misiewicz w środę za pośrednictwem Twittera napisał, że 20-latek... sam podjął decyzję o odejściu. Tak skomentował sprawę, o której pisaliśmy w naTemat.
Pracownik Macierewicza miał przejąć się krytyką, która spadła na niego po objęciu stanowiska. Przekonuje o tym rzecznik MON w rozmowie z Onetem. – Jak ktoś jest młodym człowiekiem, a na co dzień funkcjonuje w USA, gdzie kultura polityczna jest trochę inna, a w Polsce spotyka się z falą zupełnie niemerytorycznej krytyki, to nie dziwne, że to może mieć wpływ na podjęcie decyzji o rezygnacji – powiedział.
Prawdą jest, że hejterzy nie dawali mu spokoju – krytykowali jego wygląd oraz młody wiek. Sieć szybko zalały memy z Jannigerem w roli głównej, które stawiały go w bardzo niekorzystnym świetle. Internauci porównywali go m.in. do Harry'ego Pottera.
logo
Demotywatory
Określenia "pampers przy obłąkanym" czy "wnuk Antoniego" były na porządku dziennym, choć warto podkreślić, że wydają się one delikatne w porównaniu z wulgaryzmami, kierowanymi w stronę 20-latka.
Janniger jeszcze niedawno określał się bliskim współpracownikiem szefa MON, wcześniej był jego asystentem i zajmował się rozwojem "stanowisk politycznych i inicjatyw legislacyjnych dot. stosunków transatlantyckich". Teraz ma zamiar wrócić na rozpoczęte za oceanem studia. Uniwersytet Rutgers, gdzie rozpoczął naukę, przyjmie go teraz po odbytych w Polsce praktykach. Jak dodaje Misiewicz, zwolnione stanowisko nie będzie ponownie obsadzone.

Napisz do autorki: karolina.blaszkiewicz@natemat.pl