– Jeśli z góry zakładamy, że w średniowieczu kobiety nic nie robiły, tylko klęczały i klepały zdrowaśki, to nic dziwnego, że wszystkie sukcesy są przypisywane ich mężom i ojcom! – podkreśla w rozmowie z naTemat Kamil Janicki, autor książki "Żelazne damy. Kobiety, które zbudowały Polskę". Jak tłumaczy, najwięcej do powiedzenia w sferze rządzenia miała żona Mieszka I - czeska księżniczka Dobrawa.
Pierwsi polscy władcy mieli wiele żon; nigdy nie dowiemy się, ile nałożnic. Sam Mieszko I przed poślubieniem Dobrawy ponoć otaczał się, wg Galla Anonima, aż 7 pogańskimi żonami. Piastowie byli kobieciarzami?
Siedmiu to raczej nie miał. Ta liczba zdecydowanie pobrzmiewa jakimś fałszem, aż nazbyt nachalną symboliką. Przecież to ewidentnie takie magiczne, biblijne siedem. Ale to nie znaczy, że Mieszko miał mniej partnerek. Już prędzej więcej! Historie na temat słowiańskich władców tej epoki zawierają informacje o naprawdę olbrzymich haremach. Jeden z książąt Pomorza miał spędzać upojne noce w towarzystwie dwudziestu czterech konkubin.
Nie chodziło natomiast o rozwiązłość, zamiłowanie do cielesnych uciech. To był taki polityczny gest. Organizując haremy pogańscy władcy udowadniali swoje bogactwo i wpływy. Przecież tylko człowiek naprawdę zamożny mógł sobie pozwolić na zapewnianie luksusowego życia, strojów, biżuterii i rozrywek, nie jednej, ale kilkunastu lub kilkudziesięciu kobietom!
Podobne symbole straciły na znaczeniu po przyjęciu przez Piastów chrześcijaństwa. Choć z drugiej strony nie ma co się okłamywać. Mieszko raczej nie przepędził wszystkich swoich dotychczasowych towarzyszek życia tylko dlatego, bo ożenił się z Dobrawą…
Niewątpliwie ważnym wydarzeniem było małżeństwo Mieszka z Dobrawą. Dlaczego doszło do ślubu chrześcijanki z poganinem? Jak przebiegały małżeńskie stosunki?
Początkowo bardzo, bardzo źle. Było to rzecz jasna małżeństwo o czysto politycznym podłożu. Historycy mają jednak wielki problem z wytłumaczeniem przesłanek, które kierowały czeskim władcą, Bolesławem Okrutnym. Z perspektywy Mieszka sprawa wyglądała prosto: był młodym, można by powiedzieć: początkującym, wodzem, który na gwałt potrzebował pomocy w trudnej wojnie z Redarami i Wolinianami. Przegrał już dwie bitwy, wrogowie złupili mu państwo, a nawet zabili jednego z jego braci…
Mieszko był osłabiony, a wojownicy i poddani mieli coraz mniej zaufania do jego przywództwa. Czechy tymczasem uchodziły w tych latach za jedno z najpotężniejszych mocarstw na kontynencie. Można by powiedzieć, że tamtejszy władca zlitował się nad Piastem. Nie zrobił tego jednak w żadnym razie za darmo.
W „Żelaznych damach” stawiam tezę, że chodziło przede wszystkim o handel niewolnikami. Dobrawa została władczynią Polski, bo żydowscy kupcy z Andaluzji nie mieli już kogo kastrować i wystawiać na targu…. Targu, dodajmy, ulokowanym w Pradze – europejskiej stolicy obrotu żywym towarem.
Jaką rolę odegrała w polskiej historii Dobrawa?
Myślę, że dużo istotniejszą, niż większość historyków jest gotowych przyznać. Naprawdę przekonała swojego męża do chrztu – to nie żadna bajka czy topos literacki. Ale na tym jej sukcesy wcale się nie skończyły. Uważna lektura źródeł i nowych badań skłania do wniosku, że Dobrawa stała w gruncie rzeczy za dziejowym sukcesem państwa Piastów. To za jej sprawą Mieszko nawiązał kontakty dyplomatyczne z Niemcami, a nawet został oficjalnym przyjacielem cesarza! Podobne wywyższenie barbarzyńskiego, słowiańskiego wodza było ewenementem.
Wszystko wskazuje na to, że już w 965 roku Mieszko doskonale rozumiał skomplikowany kod kulturowy, który rządził średniowiecznym światem. Wiedział jak się wyrażać, kiedy klękać i siadać, jakie gesty wykonywać. To była rzecz niespotykana i da się ją wyjaśnić tylko w jeden sposób. Ktoś musiał wpoić księciu całą tę wiedzę. Jedyną zdolną do tego osobą w otoczeniu Mieszka była w tym czasie Dobrawa. Wedle wszelkiego prawdopodobieństwa to właśnie ją należy uznać za tajną broń Mieszka w negocjacjach. A może nawet: za szarą eminencję, kierującą z cienia sekwencją zdarzeń.
Predyspozycji ku temu jej nie brakowało. Sama przecież miała jako nastolatka okazję obserwować pertraktacje swojego ojca z tym samym cesarzem Ottonem. Spędziła też całe swoje życie w państwie, które prowadziło stałą grę dyplomatyczną z Niemcami, zgadzając się na nominalną podległość względem Rzeszy, ale jednocześnie zachowując niemal stuprocentową niezawisłość. W Wielkopolsce szybko chwyciła za ster polityki. Ślady jej dokonań widać niemal na każdym kroku, trzeba tylko się nieco wysilić i odrzucić szablonowy sposób myślenia o średniowieczu.
Jeśli z góry zakładamy, że kobiety wtedy nic nie robiły, tylko klęczały i klepały zdrowaśki, to nic dziwnego, że wszystkie sukcesy są przypisywane ich mężom i ojcom!
Co z drugą żoną polskiego księcia, Odą Dytrykówną? Ponoć tak zaszła za skórę synowi Mieszka, Bolesławowi, późniejszemu królowi, że ten wygnał ją z Polski...
To bardzo uproszczony obraz sytuacji. Oda nie tyle została przegnana, co raczej – przegrała wojnę domową. Bardzo wiele wskazuje na to, że przez trzy lata, od 992 do 995 roku właśnie ona rządziła Polską jako regentka, a Bolesław był pretendentem do władzy. A mówiąc dosadniej: był po prostu buntownikiem, sprzeciwiającym się zasadom dziedziczenia i woli ojca.
Oda miała spore szanse na zwycięstwo w tym sporze. Strzępy źródeł, którymi dysponujemy sugerują, że księżną-wdowę zgubiła pewność siebie. Nie doceniła pasierba, a przede wszystkim jego przebiegłej żony, Emnildy. Swoją drogą gdyby to Oda zwyciężyła, nasza historia mogłaby się potoczyć zupełnie inaczej.
Niewykluczone, że kraj Piastów przestałby istnieć już w XI wieku, zlewając się w jedną całość z niemieckim Cesarstwem. I to wcale nie musiałby być negatywny scenariusz – czy to dla Piastów czy dla ich poddanych. Polska stanowiłaby prawdopodobnie najsilniejszą i największą z części składowych cesarstwa. Bardzo więc możliwe, że na pewnym etapie to tutejszy książę zasiadłby na tronie całego imperium. Na początku X wieku Sasi „zawłaszczyli” mocarstwo Franków. Piastowie też mieliby szansę dokonać podobnego „translatio imperii”.
Czym zasłużyła się Emnilda, żona Bolesława Chrobrego? Gall opisuje ją jako wyjątkową mądrą i roztropną...
Przede wszystkim opisuje ją jako cyniczną manipulatorkę. To kobieta, która „gładzi zacną pierś króla” i w ten sposób jest zdolna przekonać go dosłownie do wszystkiego. Taki obraz Emnildy wyłania się także z kroniki niemieckiego biskupa Thietmara oraz ze źródeł pośrednich.
Mamy, jak sądzę, do czynienia z mistrzynią „alkowianej polityki” i z prawdziwą inicjatorką wielkiej wojny polsko-niemieckiej. Na jej rozkaz i dla jej osobistych, rodzinnych interesów, Bolesław utopił Europę we krwi. Była, można by rzec, średniowieczną odpowiedniczką Heleny Trojańskiej. Kobiety, której piękna twarz, „posłała na wojnę tysiące okrętów”. I chyba nieprzypadkowo wojna Chrobrego z cesarzem Henrykiem IV, ciągnąca się przez niemal dwie dekady, wygasła zaraz po śmierci wiernej małżonki księcia…
Jak powinniśmy z kolei zapamiętać Odę Miśnieńską? Jako pierwszą polską królową, jak chciał Jan Długosz?
W ogóle nie ma o czym pamiętać. Jeśli już to można tylko Ody Miśnieńskiej żałować. To postać tragiczna. Chrobry poślubił ją tylko po to, by podkreślić swoją pozycję i niemal natychmiast całą uwagę skupił na innej kobiecie. Nie wiadomo nawet co stało się z Odą Miśnieńską po ślubie. To bohaterka epizodyczna, która znika z kart historii równie szybko, jak się na nich pojawiła. Dopiero Długosz, czterysta lat później, dopowiedział resztę jej losów. Czy też raczej – wyssał je z palca.
Jeśli wierzyć przekazom, Chrobry zgwałcił w Kijowie księżniczkę ruską Przedsławę. Thietmar wprost nazwał polskiego księcia "starym lubieżnikiem". Było aż tak źle?
Tu chodziło o znacznie więcej niż gwałt, przedstawiany zresztą przez kronikarza Galla Anonima w żartobliwy, wręcz rubaszny sposób. Przedsławę można śmiało uznać za jedną z najbardziej niedocenianych postaci zarówno w historii średniowiecznej Polski, jak i Rusi. Była ważną figurą polityczną, brała udział w wielkiej wojnie domowej, może nawet doprowadziła do zamordowania dwóch spośród pretendentów do tronu – Borysa i Gleba, ogłoszonych później świętymi kościoła prawosławnego.
Bolesław mógł w niej widzieć wielką damę godną takiego wodza jak on. A może też – kobietę, z którą stworzyłby prawdziwie partnerski związek. Kiedy jego awanse odrzucono, nie miał wyjścia. Honor nakazywał zareagować…
Jeśliby przyjąć, że ówcześni władcy zawierali czysto polityczne mariaże, powinniśmy uważać ich związki za odbicie polskiej polityki zagranicznej... A gdzie było miejsce na prawdziwe uczucie?
Życie na szczytach władzy było o wiele zbyt krótkie i niebezpieczne. Ten, kto pozwalał ponieść się takim emocjom jak miłość czy choćby zauroczenie, często kończył w nieoznakowanym grobie. Gdy na szali był los własny, rodziny, i całego państwa, uczucia musiały zejść na drugi plan. I poniekąd to dlatego istnieje dzisiaj takie państwo jak Polska…