
A kto to jest Parowski? Tym razem to pytanie nie jest wcale wbijaniem szpilki nielubianemu pisarzowi, a odzwierciedleniem realnego stanu wiedzy sporej części polskiego społeczeństwa. Maciej Parowski nie został wpuszczony na premierę nowej części "Gwiezdnych Wojen", bo nie wysłał maila z potwierdzeniem. "To tak, jakby papieża nie wpuścić na mszę" - burzą się fani fantastyki. A inni odpowiadają: "Nie potwierdził obecności? Nie wchodzi".
Polacy mają coraz większy problem z rozpoznawaniem tych, których "trzeba znać". Nie tak dawno przecież sama Sigourney Weaver tłumaczyła dziennikarce Annie Wendzikowskiej, kim był Jerzy Grotowski.
Pytanie brzmi, czy jak sprzedaję samochody, mam prawo nie znać się na silnikach? Nie, bo straciłabym prace, jeśli nie miałabym podstawowej wiedzy - także historycznej. Jeśli do kin wchodzi tak ważny i szeroko reklamowany film, to nie wiem, jaka była (nota bene fascynująca) historia jego reklamy w Polsce? Czyli czy mam prawo nie wiedzieć, w jakich czasach ten film wchodził do kin, jak został odebrany, jak o nim pisano i kto o nim pisał, tworząc to, co teraz tak bardzo się podkreśla, czyli mitologię filmu? To jest tak, jakby mówiąc o Monty Pythonie w Polsce zapomnieć o Beksińskim, a na pokaz "Gwiezdnych wojen" nie zaprosić Lucasa.
Nie brakuje dziś głosów, które mówią o konieczności zbojkotowania dystrybutora filmu za niezręczność, do której doszło w czasie premiery "Przebudzenia mocy". Internauci wytykają, że po "takich ludzi" wypadałoby przyjechać bez pytania autem, a potem odwieźć po seansie do domu. – Przykre, jak korporacyjna biurokracja wypacza zwykły ludzki rozsądek. Wielu zapewne powie, że to jego wina, bo nie wysłał mejla... Mam jednak nadzieje że ten sztywny kij wbity w plecy kiedyś jednak im się złamie i zluzują tę mentalność służbisty – czytamy pod felietonem Przemysława Guldy.
Cóż gdyby media promowały treści osób takich jak Parowski, zamiast Rafalal itp to człowiek nie miałby problemu by obejrzeć film. Ale niestety, człowieka nikt nie zna oprócz garstki zainteresowanych. Czytaj więcej
Głos w sprawie zabrał doskonale znany w środowisku fanów fantastyki pisarz Jakub Ćwiek. Na swoim profilu na Facebooku napisał, że rozumie i docenia zasługi Maćka Parowskiego dla fantastyki i że sprawa powinna zakończyć się inaczej. Twierdzi jednak, że wpuszczenie Parowskiego do kina byłoby uprzejmością, a nie obowiązkiem. Odnosząc się do sprawy napisał:
Maciek dostał maila. W mailu poproszono o potwierdzenie i zaznaczono, że bez tego nie znajdzie się na liście. Nie potwierdził. Nie znalazł się. Szeregowy pracownik, którego zadaniem, pewnie obłożonym szeregiem obwarowań co jeśli nie, wykonał swój obowiązek. Wszystko co ponad to jest tylko i wyłącznie ewentualną uprzejmością, miłym gestem dystrybutora. Naprawdę tacy jesteście skłonni do potępiania ludzi za to, że nie zawsze robią sobie uprzejmości? Naprawdę??!! Czytaj więcej
Absolutnie nie dziwi, że ludzie w moim wieku nie znają Macieja Parowskiego. Stan wiedzy młodych Polaków pokazał aż nazbyt dobitnie niedawny materiał Filipa Chajzera, który zapytał przechodniów "kto stoi na czele rządu". Respondenci wymienili między innymi Lecha Kaczyńskiego i Andrzeja Dudę. Inni, kilka miesięcy wcześniej tłumaczyli zaś, że symbol "SS" kojarzy się z zespołem "Metallica" i elementem stroju znanego celebryty.
Napisz do autora: krzysztof.majak@natemat.pl

