
Ta decyzja z pewnością wielu zaniepokoi. Okazuje się, że już niebawem na sklepowe półki mogą trafić łososie genetycznie modyfikowane. I uwaga - możesz nie wiedzieć, że wrzucasz taką rybę do koszyka, bo producenci żywności dostali zielone światło, żeby nie zamieszczać takiej informacji. Wiele osób mogłoby przecież wtedy odłożyć zmodyfikowanego genetycznie łososia z powrotem na półkę.
REKLAMA
Na razie rzecz dzieje się w Stanach Zjednoczonych, ale trendy w branży spożywczej mają to do siebie, że jeśli okazują się skuteczne, szybko zyskują poklask na całym świecie. AquaBounty Technologies, małe przedsiębiorstwo z Ameryki przez długie lata zabiegało o to, żeby zmodyfikowane i sztucznie wyhodowane łososie weszły do obiegu. Łosoś, o którym mowa, jest odmiany oceanicznej, a dzięki zmienionym genom wyrasta do optymalnego rozmiaru znacznie szybciej niż przedstawiciel łososia żyjącego na wolności.
Badania amerykańskiej Food and Drug Administration - instytucji stojącej na straży konsumentów, dowiodły, że łosoś nadaje się do spożycia i nie zagraża środowisku. Zdania na ten temat są jednak mocno podzielone. – Ta niefortunna decyzja o historycznym znaczeniu uderzy w rzesze konsumentów, wielu niezależnych naukowców, licznych członków Kongresu oraz hodowców łososi z całego świata, będących w tej kwestii na nie – alarmowała w amerykańskiej prasie Wenonah Hauter, dyrektor wykonawcza w Food & Water Watch, a jej zdanie wcale nie jest w tej sprawie wyjątkiem.
Amerykańscy urzędnicy uznali też, że odpowiednie oznakowanie i etykieta informująca konsumentów o tym, że łosoś jest modyfikowany genetycznie, nie jest potrzebna, co oznacza, że klienci sklepów mogą go kupić, nie zdając sobie z tego sprawy. Nie wiadomo jeszcze dokładnie, kiedy łosoś GMO wejdzie na rynek, ale wiadomo już na pewno, że w tym wypadku nie obędzie się bez mnóstwa kontrowersji.
źródło: "New York Times"
