Jeden pomysł, dwa serwisy i i prawie identyczne wykonanie. Pinka kontra Pinterest. Lubimy kopiować sprawdzone pomysły
Michał Mańkowski
30 maja 2012, 14:10·4 minuty czytania
Publikacja artykułu: 30 maja 2012, 14:10
"Dobre, bo nasze" i "nie ma jak w domu" - te powiedzenia każdy słyszał choć raz w życiu. Niektórzy jednak te hasła biorą sobie za bardzo do serca. Grupa Onet uruchomiła serwis Pinka.pl, który jest niemal identyczną kopią zagranicznej strony Pinterest. Wcześniej uruchomiono kilka innych "klonów". I o ile we wzorowaniu się nie ma nic złego, o tyle tutaj pojawia się pytanie, gdzie kończy się granica inspiracji, a gdzie zaczyna plagiat.
Reklama.
- Równie dobrze Pinteresta można by posądzić o plagiat serwisu, który kilka lat temu mieliśmy w Onecie - wyjaśnia Paweł Klimiuk, rzecznik Grupy Onet.pl. Zresztą zobaczcie i oceńcie sami.
Pinterest to serwis społecznościowy, który w ostatnich miesiącach robi furorę. Trzy miliony zarejestrowanych użytkowników i sześć razy więcej odwiedzających. Co przyciąga aż tylu internautów? Wirtualna tablica korkowa, na której bez żadnych ograniczeń możemy przypinać zdjęcia, które nas zainteresowały lub te, które po prostu nam się podobają. Osobiście tego fenomenu nie rozumiem, ale 18 milionów odwiedzających sądzi inaczej.
Pinezkowa mania
Niemały potencjał tego pomysłu postanowiła wykorzystań także Grupa Onet.pl, która uruchomiła swój własny, serwis Pinka.pl. Strona zaskakuje już po wejściu. Jednak nie treścią, a uderzającym podobieństwem do Pinteresta. I nie chodzi tylko o pomysł, bo w sieci nie brakuje stron, które w mniejszym lub większym stopniu wzorują się na sobie. Oba serwisy wyglądają niemal identycznie. Od kolorystyki poczynając, przez kompozycję, a na nazwie kończąc. No może z tą różnicą, że polska wersja jest moim zdaniem… ładniejsza.
Jesteśmy wyjątkowo dobrzy w korzystaniu z czyichś pomysłów. Tylko sam Pinterest doczekał się w polskim internecie kilku "klonów". Było polskojęzyczne pinspire.pl, w sieci pojawiła się także zszywka.pl. O zagranicznych kopiach lepiej już nie wspominać… Grzegorz Marczak z AntyWeb.pl trafnie zauważa:
- Nie zaprzeczam, że te serwisy mogą być postrzegane jako podobne, ale o stwierdzeniu, że coś skopiowaliśmy, nie może być mowy. Pinterest nie jest jedynym serwisem tego typu, po prostu uzyskał największy rozgłos w ostatnim czasie - przekonuje Paweł Klimiuk, rzecznik Grupy Onet.pl. Pinka ma z założenia wpisywać się w nurt serwisów scrapbookingowych.
- Tylko w polskim internecie jest kilka serwisów działających na tej samej zasadzie - mówi Klimiuk. Wszystkie polegają na gromadzeniu i udostępnianiu różnego rodzaju multimediów, które często jest połączone z Facebookiem. - Nie jest to pomysł szczególnie nowy - dodaje.
Pinterest jest dla kobiet, dla mężczyzn - konkurencyjne start upy
Nasz rozmówca przywołuje przykład serwisu Digart, który od wielu lat funkcjonuje pod patronatem grupy Onet. - Tam skupiła się spora społeczność artystyczna. Pinka udostępnia dzielenie się treściami trochę innego rodzaju. Stwierdziliśmy, że warto spróbować stworzyć taki serwis - wyjaśnia rzecznik prasowy Onetu.
Nie ma mowy o plagiacie
Podkreśla, że nie ma mowy o żadnym plagiacie. - Równie dobrze Pinteresta można by posądzić o plagiatu serwisu Ludzie, który istniał w Onecie - słyszymy. Tam też funkcjonowały tablice korkowe do przypinania zdjęć. - To nie jest tak, że Pinterest wpadł na pomysł i wymyślił coś co nie istniało - dodaje Paweł Klimiuk.
W internecie powszechne jest "jechanie na czyimś wózku". Ktoś stworzył świetny pomysł? Inni go podłapują i też próbują na nim zarobić. Kreatywność często ogranicza się jednak tylko do skopiowania, a nie wymyślenia czegoś od zera. - W sieci najbardziej liczy się pomysł na serwis. To właśnie za niego można otrzymać miliony złotych wsparcia od inwestorów wczesnego etapu. Jednak duża część tych pomysłów z różnych przyczyn nie odnosi oczekiwanego sukcesu, co oznacza zmarnowany czas i pieniądze wielu ludzi - wyjaśnia Jakub Konik, ekspert social mediów.
I właśnie dlatego na całym świecie - nie tylko w Polsce - tak chętnie kopiuje się strony, które odniosły sukces. - To szybka i w miarę tania szansa na sukces. Posiadamy gotową, sprawdzoną ideę. Wystarczy napisać kilka linijek kodu i gotowe - dodaje Konik.
Gdzie jest w takim granica przyzwoitości? Kiedy wzorowanie się na czyimś pomyśle zamienia się w perfidne skopiowanie? - O wzorowaniu możemy mówić, jeśli wykorzystana zostanie część pomysłu do zbudowania czegoś większego lub działającego na innych zasadach niż nasz wzór - wyjaśnia Jakub Konik.
Kwejk też się wzorował
Dla przypomnienia, nawet twórca jednej z najpopularniejszych ostatnio stron w polskim internecie Kwejk.pl wzorował się na zagranicznym serwisie - Wykorzystał popularność grafik i część idei ze strony Soup.io. Podobnie jest w przypadku portalu społecznościowego Salamworld. To odpowiednik Facebooka rozbudowany o opcje religijne - tłumaczu ekspert. Kilka lat temu niesamowicie popularna była też Nasza-Klasa. To jednak tylko nasza rodzima wersja stron, które wcześniej podbijały zachodni internet.
Z całkowitą kopią mamy do czynienia gdy zasada działania, projekt serwisu (grafika, układ strony, funkcje) i nazwa są takie same bądź bardzo zbliżone do oryginału. - Pinka.pl jest tu idealnym przykładem, podobnie było np. z wykop.pl, gdzie wzorem był portal digg.com - wymienia Konik.
Od strony prawnej kwestia nie jest jednak tak prosta, bo według prawa autorskiego sam pomysł i idea nie są chronione. - Chronione jest dopiero wszystko to co można na danej stronie uznać za utwór w rozumieniu ustawy o prawie autorskim np. grafika, układ strony lub treści w niej zawarte. Zarówno poszczególne elementy strony internetowej jak również strona jako całość podlega ochronie - wyjaśnia Marcin Grabowski, prawnik specjalizujący się w obsłudze prawnej podmiotów z branży e-commerce.
– W sytuacji gdy twórcy strony posługują się bardzo podobną kolorystyką, układem graficznym, czy kompozycją strony twórca serwisu zagranicznego może żądać prawnej ochrony poprzez zaprzestanie takiego naruszenia oraz zapłatę stosownego odszkodowania - dodaje
Przedsiębiorcy mogą również szukać ochrony na gruncie ustawy o zwalczaniu nieuczciwej konkurencji. - Według niej, sytuacja gdy dany przedsiębiorca posługuje się oznaczeniem mogącym wprowadzić klientów w błąd co do tożsamości z innym przedsiębiorcą stanowi czyn nieuczciwej konkurencji - mówi prawnik
Oryginał to jednak oryginał
Czy polskie kopie mają szansę zawojować internet, czy może będą jedynie cieniem dla oryginalnych gigantów? Trudno powiedzieć, bo jak mówi nam Jakub Konik: - Wróżenie o sieci jest jeszcze głupsze, niż wróżenie o rzeczywistości.
Wystarczy spojrzeć na historię kilku mniej lub bardziej udanych klonów. Blip.pl napisany na wzór Twittera sukcesu nie odniósł. Z kolei Wykop.pl zapisał się mocno w polskiej sieci i dalej się rozwija. - Wyliczać można długo, jednak ciężko wyciągnąć z tych wyliczeń czynniki, które decydują o powodzeniu bądź niepowodzeniu kopii - mówi Konik.
Na Allegro można znaleźć kilka aukcji, na których od kilkunastu do kilkudziesięciu tysięcy złotych można kupić polskiego start-upa zrobionego na wzór zagranicznych serwisów. - Nikt nie wie, czy dana kopia odniesie sukces, ale jak widać niemal każdy udany pomysł sprawdza się pod kątem skopiowania. Tak dla pewności - kończy ekspert od social mediów.
Reklama.
Paweł Klimiuk
rzecznik Grupy Onet.pl
Nie zaprzeczam, że te serwisy mogą być postrzegane, jako podobne, ale o stwierdzeniu, że coś skopiowaliśmy nie może być mowy.
Grzegorz Marczak
twórca bloga AntyWeb
Prawda, że jesteśmy nieźli? Gdyby ten wysiłek skoncentrować tylko na czymś własnym nawet inspirowanym na zagranicznych pomysłach to bylibyśmy wielcy w tej branży. Oczywiście to nie jest tylko nasza domena ale w tym przypadku muszę przyznać, ze trochę zaszaleliśmy. CZYTAJ WIĘCEJ