
"Nasza partia troszczy się o to, żeby istnieć za 80 lat" - stwierdził dzisiaj Rafał Grupiński. Szef klubu parlamentarnego PO przyznaje w rozmowie z nami, że z taką myślą była tworzona Platforma: miała ustabilizować scenę polityczną i stać się stałym elementem polityki. Jak torysi w Wielkiej Brytanii, Partia Republikańska w USA czy SDP w Niemczech. Czy taki zamysł ma szanse powodzenia? Politolodzy są podzieleni. Prof. Wawrzyniec Konarski nazywa to "polityczną pychą", a dr Rafał Chwedoruk "dalekowzroczną strategią".
- Z taką myślą była tworzona Platforma. Nie miało to być ugrupowanie na jeden sezon ani od wyborów do wyborów, tymczasowe. Chcieliśmy i nadal chcemy ustabilizować scenę polityczną w Polsce - mówi nam Rafał Grupiński, szef klubu parlamentarnego PO.
Mamy nadzieję, że uda nam się na stałe zapisać w polskiej polityce.
Trzeba jednak pamiętać, że proces powstawania takich ugrupowań skrajnie różnił się wtedy i w tamtych krajach od dzisiejszej sytuacji PO. W III RP zakusy na stałe miejsce w polityce robił Kongres Liberalno-Demokratyczny, którego ludzie współtworzą dzisiejszą Platformę. KLD już w 1993 sprowadził do Polski agencję PR-ową Saatchi&Saatchi. Specjaliści od wizerunku zajmowali się wcześniej Margaret Thatcher. Wówczas się jednak nie udało. KLD się rozpadło, a parę lat później jego członkowie tworzyli zręby PO. - Dla Platformy to wielkie wyzwanie - zauważa Dariusz Rosati.
- Przetrwać mogą, bo wiele partii po prostu przetrwało, ale absolutnie nie widzę potrzeby, by Platforma rządziła Polską tyle lat - ocenia prof. Konarski. - PO oceniane jest jako bardzo kontrowersyjna i nie jest to partia, która dostaje mandat do rządzenia na długie lata.
Platforma bardzo szybko wyrzekła się ideologii, wykorzystała ją tylko jako lep, a potem stała się partią władzy. Przez to wyborcy mogą czuć się oszukani.
Jak odejdzie Kaczyński to punkt odniesienia po prostu się zmieni.

