"Nasza partia troszczy się o to, żeby istnieć za 80 lat" - stwierdził dzisiaj Rafał Grupiński. Szef klubu parlamentarnego PO przyznaje w rozmowie z nami, że z taką myślą była tworzona Platforma: miała ustabilizować scenę polityczną i stać się stałym elementem polityki. Jak torysi w Wielkiej Brytanii, Partia Republikańska w USA czy SDP w Niemczech. Czy taki zamysł ma szanse powodzenia? Politolodzy są podzieleni. Prof. Wawrzyniec Konarski nazywa to "polityczną pychą", a dr Rafał Chwedoruk "dalekowzroczną strategią".
Platforma Obywatelska powstała w 2001 roku z inicjatywy Donalda Tuska, Andrzeja Olechowskiego i ś.p. Macieja Płażyńskiego. Wówczas nikt nie sądził, że sześć lat później PO zdetronizuje PiS, a następnie będzie rządzić Polską przez dwie kadencje. W zasadzie nikt nie spodziewał się, że Platforma przetrwa więcej niż trzy lata. Obecnie partia Tuska ma 11 lat i nic nie zapowiada, by miała się rozpaść. Czy jednak uda jej się na stałe - czyli na co najmniej kilkadziesiąt lat - wpisać w polskie życie polityczne?
Taki był plan
- Z taką myślą była tworzona Platforma. Nie miało to być ugrupowanie na jeden sezon ani od wyborów do wyborów, tymczasowe. Chcieliśmy i nadal chcemy ustabilizować scenę polityczną w Polsce - mówi nam Rafał Grupiński, szef klubu parlamentarnego PO.
Tym samym Platforma chciałaby stać się równie trwałym bytem politycznym, co wiele europejskich partii w rozwiniętych demokracjach. W Wielkiej Brytanii zarówno torysi jak i Partia Pracy mają swoje korzenie w XIX wieku. Tego samego roku założony został również polski PSL (chociaż różne jego warianty istniały już wcześniej). Trochę krócej istnieje niemieckie, rządzące obecnie CDU - od 1945 roku.
Trzeba jednak pamiętać, że proces powstawania takich ugrupowań skrajnie różnił się wtedy i w tamtych krajach od dzisiejszej sytuacji PO. W III RP zakusy na stałe miejsce w polityce robił Kongres Liberalno-Demokratyczny, którego ludzie współtworzą dzisiejszą Platformę. KLD już w 1993 sprowadził do Polski agencję PR-ową Saatchi&Saatchi. Specjaliści od wizerunku zajmowali się wcześniej Margaret Thatcher. Wówczas się jednak nie udało. KLD się rozpadło, a parę lat później jego członkowie tworzyli zręby PO. - Dla Platformy to wielkie wyzwanie - zauważa Dariusz Rosati.
Szanse? Zawsze
Dziś długofalową strategię PO można zacząć powoli weryfikować. - Mamy na to ogromne szanse i miejmy nadzieję, że uda nam się na stałe zapisać w polskiej polityce - oświadcza nam Rafał Grupiński. Politolog z Wydziału Stosunków Międzynarodowych i Polityki Uniwersytetu Jagiellońskiego, prof. Wawrzyniec Konarski, jest jednak dość sceptyczny wobec tych deklaracji.
- Przetrwać mogą, bo wiele partii po prostu przetrwało, ale absolutnie nie widzę potrzeby, by Platforma rządziła Polską tyle lat - ocenia prof. Konarski. - PO oceniane jest jako bardzo kontrowersyjna i nie jest to partia, która dostaje mandat do rządzenia na długie lata.
Główną przeszkodą dla PO w zostaniu trwałą partią ma być jej własny styl rządzenia. Zdaniem prof. Konarskiego, Platforma to obecnie partia-kartel, skupiona na władzy. Jej cel to maksymalizacja wpływów, przez co staje się atrakcyjna dla polityków i biznesmenów, zachęcając aby wstępowali w jej szeregi lub się z nią układali. To jednak, widziane od strony wyborców, nie wygląda atrakcyjnie. Wyraża się to w niechęci obywateli do polityki, ta z kolei przekłada się na niską frekwencję wyborczą. A afery korupcyjne, takie jak ta z informatyzacją policji, mogą tylko pogłębiać wrażenie obywateli, że PO sięgnęła po władzę sztuka dla sztuki.
Ilu członków, tyle ideologii
Wrażenie to bywa potęgowane przez brak jednolitej, zadeklarowanej ideologii stojącej za PO. Obecnie w tej partii, nawet u władzy, są ludzie z często skrajnie różnymi poglądami, przedstawiciele zarówno lewicy jak i prawicy. W przeciwieństwie do partii z krajów Europy Zachodniej, gdzie najczęściej te tradycyjne, wieloletnie ugrupowania związane są z jedną ideologią, nawet jeśli faktyczne różnice między nimi są niewielkie. - Platforma bardzo szybko wyrzekła się ideologii, wykorzystała ją tylko jako lep, a potem stała się partią władzy - wskazuje Wawrzyniec Konarski. - Przez to wyborcy mogą czuć się oszukani.
Zarzuty te odparowuje Dariusz Rosati. - Tamten podział jest przestarzały i zaczyna być problematyczny. Ideowość staje się słabością, bo często niemożliwe jest jej realizowanie - mówi poseł. Jego zdaniem, wszelki dogmatyzm powoduje niezrozumienie współczesnego świata, to zaś znacznie utrudnia rządzenie. Rosati nie zgadza się też ze stwierdzeniem, że PO to tylko partia władzy. - Mamy jasny stosunek do historii, Europy, rynku - przekonuje poseł Platformy.
Ta "bezideowość" partii Tuska może według niego przynosić polityczne korzyści. - Po transformacji ustrojowej wyborcy nie mają jasnej identyfikacji z ideologiami, raczej ich poszukują, trwa przepływ wyborców - wyjaśnia Dariusz Rosati. Zdaniem politologa dra Rafała Chwedoruka to wszystko powoduje, że korygując program i bacznie obserwując nastroje społeczne, można pozyskiwać coraz to nowy elektorat przy zachowaniu starego. - Rynkowe myślenie o świecie, ale też "wbicie się" w mentalność ludzi wkraczających w dorosłość tuż po transformacji sprawiło, że PO stała się partią klasy średniej - stwierdza Chwedoruk. Klasa średnia zaś nie potrzebuje idei, a przynajmniej nie tak bardzo, by stanowiła ona dominujący czynnik przy głosowaniu w wyborach.
PiS wodą na młyn PO?
Według wielu internautów, co potwierdzają często opinie politologów, dla oddających głos na PO czynnikiem przesądzającym o takiej decyzji był… PiS. Nie jest bowiem tajemnicą, że wiele osób, głosując na Platformę, chce jedynie nie dopuścić do władzy Jarosława Kaczyńskiego. Zgodnie z tą teorią, koniec PiS-u oznacza ogromne problemy Platformy, a w skrajnym przypadku - również jej koniec. - PO myśli, że będzie mogło przyciągać niezdecydowanych, ale to błędna kalkulacja - uważa prof. Wawrzyniec Konarski. Dr Rafał Chwedoruk dowodzi jednak, że chwilowa koniunktura polityczna nie ma znaczenia dla dalekosiężnego planu Platformy. - Niechęć wobec PiS-u, oczywiście, była i jest ogromna i dała PO wiele głosów. Ale ta partia ma już swój twardy elektorat,
który zagłosuje również wtedy, gdy Kaczyński zniknie - twierdzi politolog z UW.
Ten twardy elektorat to wspomniana już wcześniej klasa średnia. Dodatkowo, Platforma silnie zakorzeniła się w samorządach i mediach, co daje jej dodatkowy atut w walce z rywalami. - A PO potrafi doskonale "stygmatyzować" przeciwników politycznych - przypomina dr Chwedoruk. To punktowanie oponentów jest jedną z najważniejszych umiejętności Platformy. Dlatego też nawet jeśli PiS się rozpadnie, to przyjdzie jakiś inny przeciwnik, niekoniecznie polityczny - np. związki zawodowe. Ale równie dobrze może to być konkretna sytuacja, wokół której PO stworzy wrażenie, że nikt inny sobie z nią nie poradzi, jak chociażby kryzys gospodarczy. I na tej kanwie Platforma może oprzeć dalszą działalność. - Jak odejdzie Kaczyński to punkt odniesienia po prostu się zmieni - potwierdza Dariusz Rosati.
Ordynacja wyborcza kluczem do wieczności?
Wszystko to powoduje, zdaniem dra Chwedoruka, że PO ma szanse spełnić swój plan wieloletniego działania. Przy czym politolog podkreśla, że kryzys gospodarczy na pewno będzie testem zaufania wyborców do Platformy. Jeśli Polska pod rządami Tuska wyjdzie z niego obronną ręką, to zachowa władzę. Jeśli nie, może ją stracić na jedną kadencję i to zdecydowanie odsunie Platformę od projektu wieloletniego przetrwania.
Tylko jedna rzecz może bezapelacyjnie pomóc spełnić Tuskowi myśli o zakorzenieniu PO w polityce na kilkadziesiąt lat: ordynacja wyborcza. - Jeśli Platformie uda się wprowadzić jednomandatowe okręgi wyborcze, to system ten praktycznie wyeliminuje SLD i PSL - uważa dr Chwedoruk. PO o jednomandatowych okręgach mówi już od 2007 roku, co, zdaniem politologa z UW, świadczy o "dalekowzrocznej strategii". Taka ordynacja na pewno przyczyniłaby się do stworzenia systemu dwupartyjnego, takiego jak w USA czy Wielkiej Brytanii. A jednym z beneficjentów tego systemu byłaby właśnie Platforma.
Profesor Wawrzyniec Konarski wątpi jednak, by Polacy aż tak zaufali Platformie. W tej chwili, patrząc na bardzo niepopularne społecznie reformy, jak emerytalna, następna kadencja Tuska jako premiera stoi pod znakiem zapytania. - Kilkadziesiąt lat w przód to daleki horyzont. Skupmy się na tym, co jest teraz i tym, co będzie za 5-10 lat, bo Platformie brakuje właśnie tej kilkuletniej wizji - uważa Dariusz Rosati.
Mamy nadzieję, że uda nam się na stałe zapisać w polskiej polityce.
prof. Wawrzyniec Konarski
Politolog z Uniwersytetu Jagiellońskiego
Platforma bardzo szybko wyrzekła się ideologii, wykorzystała ją tylko jako lep, a potem stała się partią władzy. Przez to wyborcy mogą czuć się oszukani.
Dariusz Rosati
Poseł PO
Jak odejdzie Kaczyński to punkt odniesienia po prostu się zmieni.