
Przywileje cesarskie, zezwalające Krzyżakom na zajmowanie ziem, należących do niewiernych, nie dają im żadnej podstawy prawnej do tego (...). Krzyżacy, walcząc z niewiernymi, nigdy nie prowadzili wojny sprawiedliwej (...). Tego rodzaju napad na niewiernych, zwłaszcza przedsięwzięty bez słusznej przyczyny, jest zaprzeczeniem miłości bliźniego (...). Bliźnimi zaś naszymi są zarówno chrześcijanie, jak i niewierni, bez różnicy.
Nie wolno niewiernych przymuszać do przyjmowania wiary chrześcijańskiej zbrojnie lub opresją, gdyż ten sposób jest krzywdą dla bliźnich, a także i dlatego, że nie należy robić rzeczy złych w celu osiągnięcia rzeczy dobrych (...). Zaprawdę jest to nowa i niesłychana nauka – która wymaga wiary pod groźbą bata.
Rycerz, zwłaszcza katolicki, nie będący poddanym, winien być przekonany o słuszności wojny, w której bierze udział. W przeciwnym razie (...) narażałby się na wielkie niebezpieczeństwo (...). Poddani Krzyżaków, którzy dwa razy do roku wraz z nimi odbywają wyprawy (...) przeciw niewiernym, choć wiedzą, że żyją oni w spokoju i są bardzo łagodnego usposobienia, zapewne nie unikną grzechu śmiertelnego (...), w tym bowiem wypadku obowiązek posłuszeństwa przestaje istnieć, jako że bardziej słuchać należy Boga niż człowieka.
Wróciłbym jeszcze do Pawła Włodkowica, rektora krakowskiego Uniwersytetu Jagiellońskiego w XV w., który głosił, iż trzeba zabezpieczyć następujące prawa narodów: do istnienia, do wolności, do niepodległości, do własnej kultury, do godziwego rozwoju. "Gdzie mocniej działa siła, niż miłość – pisze Włodkowic – tam szuka się tego, co stanowi własny interes, a nie Jezusa Chrystusa, i stąd łatwo odstępuje się od reguły prawa Bożego. (...) Wszelkie jednak prawo potępia tych, którzy napadają na pragnących żyć w pokoju: tak prawo naturalne, które głosi: Czyń drugiemu to, czego sam pragniesz!, jak i prawo Boskie, które potępia wszelką grabież zakazem: Nie kradnij!, a zabrania przemocy przykazaniem: Nie zabijaj!"
Napisz do autora: waldemar.kowalski@natemat.pl