Prezenterka TVP Agnieszka Szulim-Badziak może zostać zawieszona przez władze stacji. Do końca tygodnia nie poprowadzi "Pytania na śniadanie". To konsekwencje antenowej afery. Gość Szulim powiedział podczas wywiadu na żywo, że poza anteną prezenterka zdradziła mu, że od 15 lat pali marihuanę. Gość - profesor Jędrzejko - jest w internecie nazwany "donosicielem". Profesor może złamać dziennikarce karierę, ujawnił jej prywatną rozmowę. Jego zwolennicy nazywają Szulim "hipokrytką", prowadzącą podwójne życie.
W poniedziałkowym programie "Pytanie na śniadanie", który Agnieszka Szulim-Badziak prowadziła wspólnie z Tomaszem Kammelem doszło to nieprzyjemnego incydentu. Dyskutowano na temat legalizacji leków z marihuaną. Jeden z gości, prof. Mariusz Jędrzejko z Mazowieckiego Centrum Profilaktyki Uzależnień, zaatakował prezenterkę mówiąc, że przed programem przyznała mu się, że pali marihuanę od 15 lat.
Profesor był oburzony, że pracownik telewizji publicznej łamie prawo od 15 lat i jeszcze o tym mówi. Szulim zaprzeczyła, że mówiła coś takiego, na co zdenerwowany profesor zarzucił jej, że "łże".
Zamieszanie opisały niemal wszystkie polskie media. W zasadzie ciężko ustalić, czy większą dyskusję wywołała informacja o tym, że marihuanę pali znana prezenterka, czy to, że pali od 15 lat, czy może to, że profesor nie zważając na nic, ujawnił prywatną rozmowę w telewizji.
Po zajściu, Telewizja Polska zdjęła Szulim z prowadzenia programu. Do końca tygodnia ma wolne. Okoliczności zajścia wyjaśniają przełożeni Szulim. Mogą ją przywrócić do prowadzenia programu, ale równie dobrze może stracić pracę. Jak ustaliliśmy, do prof. Jędrzejki zadzwoniła szefowa redakcji "Pytania na śniadanie", Alicja Resich - Modlińska i przeprosiła go za zajście. Z przeprosinami dzwoniła również sama Szulim.
Kim jest profesor, który ujawnił prywatną rozmowę, doprowadził do zwolnienia dziennikarki z nieskazitelną do tej pory opinią? Mariusz Jędrzejko jest pedagogiem i socjologiem, profesorem i wykładowcą SGGW. Jest też dyrektorem Mazowieckiego Centrum Profilaktyki Uzależnień. To on stworzył terminy "dopalacze" i galerianki". Napisał wiele uznanych i szanowanych prac naukowych dotyczących m.in. narkotyków i uzależnień. Często zabiera głos w dyskusjach narkotykowych. Pracuje też z osobami uzależnionymi i palącymi marihuanę. Dlaczego zatem aż tak wzburzyły go słowa Szulim, które zacytował na wizji?
Atakowany za prawdę?
Profesor Mariusz Jędrzejko, w rozmowie z naTemat stwierdził, że jest zszokowany atakiem na swoją osobę. Jego zdaniem, w całym incydencie nie chodzi tylko o marihuanę, ale o kwestię uczciwości. To, czy Agnieszka Szulim pali, czy nie, jest osobistą kwestią jej sumienia i zdrowia. Natomiast profesor nie rozumie, jak osoba publiczna, która wpływa na opinię ludzi, w tym szczególnie młodych osób, może być człowiekiem o dwóch twarzach.
Prof. Jędrzejko podkreślił, że, jako osoba zajmująca się wsparciem osób uzależnionych od narkotyków, wie, jak szkodliwa jest marihuana i nie wyobraża sobie sytuacji, gdyby on jako osoba, która pomaga uzależnionym, sam palił i te osoby by się o tym dowiedziały. Profesor stanowczo podkreślił, że osoby publiczne powinny być uczciwe. Nie mogą kreować swojego wizerunku na hipokryzji i dwóch twarzach - jednej przed programem, a drugiej po.
Twarz celebryty
Profesor jest oburzony tym, że media karzą go za uczciwość. Jeszcze raz podkreślił, że słowa, które wypowiedział na antenie to dokładnie te, które usłyszał od Szulim przed włączeniem kamer. Choć przyznaje, że osobiście nie wierzy, że Szulim pali od 15 lat. Prof. Jędrzejko zaznaczył, że mówiąc o tym na wizji, miał na względzie uczciwość. Jego zdaniem, media są odpowiedzialne za kształcenie światopoglądu. Uważa, że to skandaliczne, żeby media i celebryci, którzy mają ogromny wpływ szczególnie na młodych, prezentowały fałszywą twarz.
Za absurdalne Jędrzejko uważa również fakt, że w programie, do którego był zaproszony jako ekspert Centrum Profilaktyki Uzależnień, był atakowany za to, że jest przeciwko marihuanie. Nie mógł mieć przecież innego stanowiska, skoro pomaga ludziom walczącym o życie i zdrowie, właśnie z powodu uzależnienia od narkotyków, w tym marihuany. Profesor Jędrzejko przyznał jednak, że rozumie dyskomfort Agnieszki Szulim.
Zawieszona prezenterka "Pytanie na śniadanie" nie odbiera telefonu, ale odpowiedziała na wysłanego przez nas SMS-a. Agnieszka Szulim napisała: "Pani Redaktor, przede wszystkim to nie moja osoba była tematem rozmowy w Pytaniu, tylko terapia THC (substancja aktywna marihuany - przyp. naTemat) i dlatego nie zamierzam się do tego odnosić, bo nie należy wyciągać z niego wniosków na temat mojego życia osobistego".