Ks. Marceli Godlewski - "proboszcz getta", Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata.
Ks. Marceli Godlewski - "proboszcz getta", Sprawiedliwy Wśród Narodów Świata. Fot. Domena publiczna / IPN

Do niezwykłych należy zaliczyć losy ks. Marcelego Godlewskiego, który w czasie niemieckiej okupacji ratował Żydów z getta warszawskiego. Duchowny, który przed wojną znany był z głoszenia antysemickich haseł, przeszedł głęboką przemianę. Dziś honorują go także w Izraelu.

REKLAMA
Większość ze swojego 80-letniego życia poświęcił drugiemu człowiekowi. Co ważne, udzielał się społecznie, wspierał, ratował, niezależnie od okoliczności. I to właśnie każe postrzegać ks. Godlewskiego jako postać nietuzinkową. Przyszedł na świat 151 lat temu, 15 stycznia 1865 roku, w Turczynie na Podlasiu.
Zapowiadał się na naukowca. Studiował w Rzymie, tam też obronił doktorat. Po powrocie do kraju odkrył w sobie jednak duszę społecznika. Poświęcił się duszpasterstwu robotników, był twórcą m.in. Stowarzyszenia Robotników Chrześcijańskich.
"Bojowy antysemita"?
Przełomem w życiu kapłana był rok 1915, gdy w wieku 50 lat objął probostwo warszawskiej parafii Wszystkich Świętych na Placu Grzybowskim. Była to najliczniejsza parafia w stolicy, obejmująca 75 tys. wiernych. Zlokalizowana na obszarze zamieszkanym w znacznej mierze przez Żydów, ale i polskich robotników.
Ksiądz nie zaprzestał działalności dobroczynnej i edukacyjnej. Był też uważnym obserwatorem i płodnym publicystą. Oceniał rzeczywistość krytycznym okiem. Przestrzegał przed rozwiązłym trybem życia, używkami, odchodzeniem od wiary, a także zagrożeniami ze strony Żydów. Piętnował ich jako ekonomicznych rywali Polaków, wytykał im nieuczciwą konkurencję. Dostrzegał też niebezpieczeństwa ze strony Niemców.
Miał jasno zdeklarowane poglądy polityczne, których nie bał się wyrażać. Jako endek, członek Stronnictwa Narodowego, za obcą siłę uważał socjalizm, "znajdujący się pod komendą żydowsko-pruską".
Ksiądz Godlewski nie godził się jednak z zarzutami o antysemityzm. Jak podkreślał, dobro narodu było dla niego zawsze najwyższą wartością.
Ks. Marceli Godlewski

Czy jednak słyszał kto, abym kiedykolwiek wystąpił z nienawiścią do żydów? Czy wskażą mi choć jeden artykuł, w którym mogliby się dopatrzyć czegoś niezgodnego z nauką Chrystusową? Nie, zadaniem mojem było i jest, jako kapłana i obywatela kraju, uczyć, że kochać bliźniego jak siebie samego, to nie znaczy, abyśmy mieli dla obcych i wrogich sobie przybyszów samobójstwa się dopuszczać lub oddać w ich ręce ziemię i domy nasze, a samym do Ameryki wywędrować. Dzwonienie na trwogę, gdy niebezpieczeństwo nam zagraża ze strony żydów; chyba nie może być wzięte za nienawiść względem nich”.

"Kuryer dla Wszystkich", 1915
Mimo tragedii Września 1939 roku ksiądz dalej prowadził swą posługę. Niedługo później został uwięziony przez Niemców. Wyszedł na wolność po dwóch miesiącach.
Za murem getta
W listopadzie 1940 roku kapłan podjął bezsprzecznie najtrudniejszą, ale i najważniejszą decyzję życia. Niemcy właśnie utworzyli w okupowanej Warszawie zamkniętą dzielnicę żydowską. Duchowny nie uciekł za mury (miał wybór, taki dali mu jego kościelni zwierzchnicy), wręcz przeciwnie, dalej pomagał. Szybko zyskał sobie miano "proboszcza getta".
Żydowskie dzieci - podopieczne Janusza Korczaka z sierocińca przy ul. Siennej, uwielbiały bawić się w przykościelnym ogrodzie. Duchowny wiele ryzykował, organizując pomoc dla przechrzczonych Żydów (Żydów-katolików - było w ich getcie kilka tysięcy), ale i tych, którzy pozostali przy wierze mojżeszowej. Część z nich przeszło później konwersję.
Antoni Szymanowski

Ten ruch do chrztu obejmujący setki, jeżeli nie tysiące, zasługuje na wielką uwagę - chrzest nic już im przecież nie dawał w sensie zabezpieczenia czy poprawy losu. Owa kolonia neofitów, oczywiście prawie samych inteligentów, koncentrowała się dookoła parafii Wszystkich Świętych. Wywieziono już zdaje się wszystkich. Dziś kazano opuścić getto wszystkim księżom parafii z prałatem Godlewskim na czele. A w Warszawie "aryjskiej" trwa polowanie na zbiegów. Za ukrywanie się poza gettem, za pomoc takiemu Żydowi udzieloną - kula w łeb.

W. Bartoszewski, M. Edelman, I była dzielnica żydowska w Warszawie, Warszawa 2010.
Duchowny zawsze służył radą, ofiarowywał posiłek (w przykościelnej jadłodajni), wystawiał fałszywe metryki chrztu. Z podrobioną dokumentacją można było szukać schronienia po "aryjskiej" stronie miasta. Kapłan nie odmawiał też azylu na plebanii.
Przemianę wewnętrzną księdza zauważył wikary parafii ks. Antoni Czarniecki. Wspominał, że proboszcz nie darzył sympatią Żydów, ale gdy przekonał się, jak wielka jest ich niedola, zaczął im serdecznie współczuć.
Ludwik Hirszfeld

Prałat Godlewski. Gdy wspominam to nazwisko, ogarnia mnie wzruszenie. Namiętność i miłość w jednej duszy. Ongiś bojowy antysemita, kapłan wojujący w piśmie i słowie. Ale gdy los zetknął go z tym dnem nędzy, odrzucił precz swoje nastawienie i cały żar swego kapłańskiego serca poświęcił Żydom. (...) Nie tylko myśmy go cenili. (...) prezes Gminy Czerniaków (...) opowiadał, jak się prałat rozpłakał w jego gabinecie, gdy mówił o żydowskiej niedoli i jak się starał pomóc i tej niedoli ulżyć. I mówił prezes Rady Żydowskiej, że ten ksiądz, były antysemita, więcej serca Żydom okazywał niż kler żydowski, któremu obca była idea pocieszyciela ogółu.

K. Madaj, M. Żuławnik, Proboszcz getta, Warszawa 2010.
Kiedy w lipcu 1942 roku Niemcy zaczęli deportować warszawskich Żydów do Treblinki, ks. Godlewski był bezsilny. W transportach śmierci znaleźli się też jego parafianie. Kilka dni po wyruszeniu z Umschlagplatzu pierwszych pociągów, ks. Godlewski odprawił pożegnalne nabożeństwo. Wierni, którzy tłumnie wypełnili kościół, nie kryli łez.
Sprawiedliwy
Kapłan, choć musiał opuścić teren getta, dalej pomagał, zwłaszcza żydowskim dzieciom. Wiele z nich osadził w swoim domu w Aninie, w którym wcześniej zamierzał spędzić spokojną emeryturę. W czasie wojny funkcjonował tam sierociniec, prowadzony przez siostry franciszkanki Rodziny Maryi.
Ks. Godlewski zmarł w grudniu 1945 roku. Szacuje się, że dzięki pomocy duchownego uratowało się od tysiąca do nawet 3 tysięcy Żydów. Ocaleni, wdzięczni za okazane miłosierdzie, pomogli odbudować zniszczony kościół, z którym związany był "proboszcz getta". Zaliczyli go do grona Sprawiedliwych Wśród Narodów Świata.

Napisz do autora: waldemar.kowalski@natemat.pl