
Choć metroseksualny mężczyzna wychodzi na zdjęciach najlepiej i dobrze z nim się pojawiać na salonach, to w życiu codziennym niekoniecznie jest aż tak atrakcyjny. Rano okupuje łazienkę, ma lepszy nawilżający krem do twarzy niż ty, no i reguluje brwi przy telefonie. Oto 7 dowodów na to, że nie ma to jak drwal. Silny, męski i włochaty.
REKLAMA
Gdy będziecie leżeć obok siebie na łóżku, trzymając się za dłonie, rozmawiając o najnowszej kolekcji Balmain z Allegro, nagle błogie chwile przerwie niepostrzeżenie spuszczający się z sufitu włochaty pająk, który doprowadzi gogusia do ataków paniki. Na usta ciśnie ci się "O-em-gie" współczucia... ale dla pająka, którego zabiłaś sama. A myśli zabiorą cię na skraj lasu – wprost w ramiona drwala, który potraktuje insekta siekierą.
1. Poranna toaleta
– Ja pierwszy – rzuci zatrzaskując za sobą drzwi do toalety, którą będzie okupował przez najbliższą godzinę. I to nie jest wyjątek spowodowany biegunką, ani przedłużony przegląd prasy na tronie. To szara codzienność. I o ile macie w domu dwie łazienki, to można z tym żyć. Metro-man, który dopracowuje swój wizerunek z dokładnością do każdego wyregulowanego włoska, jest mocno frustrujący. I piękniejszy od ciebie. Mężczyzna typu drwal ograniczy poranną toaletę do względnego minimum, bo szkoda będzie mu tracić czas na dostosowanie kąta brody pod idealne selfie. Będzie wolał zaoszczędzony czas spożytkować w inny sposób...
2. Ikea sama się złoży
Metro-boy na zakupy jest pierwszy. Chętnie wcieli się w rolę doradcy przy zakupie nowych skarpetek, ale nie pogardzi też rolą architekta wnętrz. Wszystko będzie się idealnie składać do czasu, kiedy wrócicie do domu i okaże się, że napompowany na siłowni przystojny goguś, nie kwapi się do wbicia kilku kołków w nową szafkę nocną. "Kochanie złożysz?" – na to pytanie będzie tworzył wymówki dotąd, aż zrozumiesz, że takie zajęcie jest niebezpieczne dla jego wykremowanych dłoni. Facet typu drwal, chociaż czasem też się ociąga, nie zniesie widoku swojej kobiety składającej "jego klocki". I będzie pracował tak intensywnie, że aż wióry polecą.
3. Romantyzm w wersji hard
Na Facebooku lubi grupę "Płakałem na Królu Lwie". Ciężko mu przejść do codzienności, od kiedy utonął Leonardo w Titanicu. Ale nie byłoby to niczym złym, gdyby nie fakt, że łzy leją się strumieniami już na bloku reklamowym w kinie. Bo "te pieski z reklamy papieru toaletowego są takie słodziutkie". Jego przeciwieństwo rodem z lasu powie zaś "spoko trochę się spóźnimy, kupie jeszcze naczosy z sosem serowym, bo zanim zacznie się nawalanka to będą pierdoły". I jak tu nie wielbić naczosów?
4. Jestem tego warty
Tak, oczywiście lubimy ładnych, wymuskanych chłopców. Taki goguś ma gładką skórę, markowe ubrania i niespracowane, mięciutkie dłonie. Wygląda jak model, możesz z nim porozmawiać o najnowszych trendach mody, zabierze cię na wampirzy lifting dla dwojga. Metroseksualizm charakteryzuje szczególna rola własnej cielesności, podążanie za modą, korzystanie ze zdobyczy kosmetyki i przywiązywanie wagi do własnej atrakcyjności. Drwal uważa, że to niemęskie. Mężczyzna musi być "odrobinę przystojniejszy od diabła" i będzie dobrze się czuł w swojej nieogolonej skórze nawet kiedy ktoś krzywo spojrzy, bo ma to "gdzieś". A czy jest coś bardziej pociągającego dla kobiety niż pewny i zadowolony z siebie facet, który i bez depilacji dumnie pręży muskuły?
5. Taguj mnie kochanie
Media społecznościowe to jego żywioł. I chociaż Twitter w swoim zamierzeniu miał służyć głównie wiadomościom tekstowym, metroman wykorzysta go jako kolejne medium opatrzone jego pięknym licem. Fakt, wygląda jak z żurnala, niestety tego jest stanowczo za dużo. Zanim strzeli fotę, w przegrzanym telefonie zabraknie pamięci. Nie daruje ci zdjęcia, na którym źle wyszedł, ale pogniewa się też za "zmarnowane" dobre ujęcie, którego nie upubliczniłaś. Drwal patrzy na takie praktyki z przerażeniem. O ile pozwoli zrobić sobie zdjęcie, to dostanie szału, jeśli będziesz z wyciągniętą przed wami kamerką cykać 500 zdjęć na minutę.
6. Te mięśnie są prawdziwe
Oba typy lubią przypakować, ale jak się okazuje, w zupełnie rozbieżnych celach. Jeden lubi mięśnie teoretyczne, czyli takie na których dobrze opina się koszulka, drwal zaś szuka praktycznego zastosowania swoich mięśni. Kiedy po imprezie napadnie was stado dzikusów, wiedz, że nie schowa się za tobą mówiąc "chciałaś równouprawnienia to walcz Helgo!". Nawet jeśli wróci do domu z zębami wybitymi w harmonijkę, nie widząc nic na podbite oczy, to ty pozostaniesz bez szwanku, a on będzie dumnie obnosił się ze swoimi ranami, zdobytymi na polu bitwy.
7. Broda nie golonka
I dochodzimy do sedna. Nosi seksowny zarost, a nie dziewiczy wąsik, na którym jeszcze stygnie mleko. Nie nosi rurek, bo zamiast gonić trendy, woli sprawdzoną klasykę. Decyzje podejmuje szybko i konkretnie. Nie je kiełków na rzecz dzika. Ma gdzieś pilates i fittball, woli sztangę i Krav Magę. Jest spontaniczny, a nie dopracowany reżysersko godzinami spędzonymi przed lustrem. Wie, kto w związku nosi spodnie, przez co nie musi nic nikomu udowadniać. Tobie będzie wdzięczny, że może czuć się swobodnie w swojej roli. A metro niech sobie siedzi sam w łazience.
Uwaga: broda nie jest jedynym wyznacznikiem męskości, a jej brak w żaden sposób nie wpływa na wyższy poziom testosteronu mężczyzny. Wszelkie domniemania, że broda załatwi braki charakteru są nadużyciem.
Napisz do autorki: kalina.chojnacka@natemat.pl
