Reklama.
Dziki wschód
Homer Simpson kocha pączki z Dunkin' Donuts. Między innymi dlatego wydaje się nam, że są cool. Są jednym z symboli Ameryki, są związane z popkulturą. Zdjęcia amerykańskich paparazzi pokazują gwiazdki z kubkami kawy ze Starbucksa i z pudełkami wypchanymi kolorowymi, tłustymi cudeńkami. Są tak śliczne i apetycznie tłuste, że szkoda ich nie pochłonąć.
Homer Simpson kocha pączki z Dunkin' Donuts. Między innymi dlatego wydaje się nam, że są cool. Są jednym z symboli Ameryki, są związane z popkulturą. Zdjęcia amerykańskich paparazzi pokazują gwiazdki z kubkami kawy ze Starbucksa i z pudełkami wypchanymi kolorowymi, tłustymi cudeńkami. Są tak śliczne i apetycznie tłuste, że szkoda ich nie pochłonąć.
Polacy jak zwykle - chcą być jak zachód. Pączki podobne do tych z Dunkin' Donuts można znaleźć w McDonalds, nawet w hipermarketach - pakowane w plastik. Tymi nikt się nie ekscytuje. A podczas czwartkowego otwarcia lokalu na ulicy Świętokrzyskiej w Warszawie był tłum, ludzie ustawili się w długiej kolejce. Potem oczywiście wielu z nich pochwaliło się zdobyczą w mediach społecznościowych.
Podobnie było na początku stycznia w Galerii Royal Wilanów. Michael Motz - prezes Varsovia Food Company, która jest winna ponownego sprowadzenia cukierniczego fast-foodu do Polski, przed otwarciem obiecał, że sto pierwszych osób, które pojawią się w cukierni w dniu otwarcia, weźmie udział w losowaniu kart uprawniających do darmowych pączków i kawy przez rok.
Eksperyment Dunkin' Donuts już raz się w Polsce nie udał. Smak sztucznych pączków nie przypadł nam do gustu i w 2002 roku, po 6 latach działalności, pączkowa potęga wyprowadziła się z naszego kraju. Wydawało się, że Polacy wolą pączki wysmażane przez babcie, kupione u Bliklego, czy nawet w osiedlowym sklepiku. Te ze skórką pomarańczową i z marmoladą różaną w środku. A jak oponki, bo przecież donuty są ich amerykańskim odpowiednikiem - posypane po prostu cukrem pudrem, najlepiej jeszcze ciepłe.
Pączek bogaty w składniki
Ale pokolenie młodych ludzi, którzy z uwielbieniem oglądali seriale Disneya i wielbili Justina Biebera, dorosło. Chce podejmować własne decyzje. Polski pączek pachnie paździerzem, jest pomarszczony, smutny i ciężki, a amerykański donut jest po prostu świetny - kolorowy, mięciutki, żal go nie zjeść. Zwolennicy cukierni powiedzą pewnie, że jak komuś coś nie pasuje, to zawsze może kupić sobie kawę, która może być konkurencją dla tej ze Starbucksa, albo może zamówić, jeśli boi się cukru, bajgla, wrapa, croissanta. Sieć mami nas dobrą kawą i produktami "regionalnymi". Ale to wciąż fast-food.
Ale pokolenie młodych ludzi, którzy z uwielbieniem oglądali seriale Disneya i wielbili Justina Biebera, dorosło. Chce podejmować własne decyzje. Polski pączek pachnie paździerzem, jest pomarszczony, smutny i ciężki, a amerykański donut jest po prostu świetny - kolorowy, mięciutki, żal go nie zjeść. Zwolennicy cukierni powiedzą pewnie, że jak komuś coś nie pasuje, to zawsze może kupić sobie kawę, która może być konkurencją dla tej ze Starbucksa, albo może zamówić, jeśli boi się cukru, bajgla, wrapa, croissanta. Sieć mami nas dobrą kawą i produktami "regionalnymi". Ale to wciąż fast-food.
Fast-food, czyli jedzenie tego w nadmiarze może powodować masę chorób. Cukrzycę, choroby gastryczne, miażdżycę, nowotwory, zawał serca i oczywiście nadwagę. Podczas gdy do wykonania tradycyjnego pączka potrzebna jest mąka pszenna, drożdże, jajka, mleko, woda, cukier, sól, masło, olej i ewentualnie ekstrakt z wanilii, skład Dunkin' Donutsów jest o wiele dłuższy.
Przede wszystkim mąka wzbogacona witaminami, których nazwy dla laika brzmią źle, ale niacyna, siarczan żelaza, tiamina, ryboflawina nimi są. Jednak zaraz potem okazuje się, że taki pączek zawiera też olej palmowy, olej sojowy, odtłuszczone mleko, drożdże w zawartości 2 proc., proszek do pieczenia, odtłuszczoną mąkę sojową, emulgatory, stabilizatory, alergeny i przeciwutleniacze, żelujący agar, gumę ksantanową, gumę guar, gumę celulozową, barwniki i związki syntetyczne.
Gastro
Dunkin'Donuts ma jednak przewagę nad zwykłymi cukierniami. Kolorowego pączka można sobie kupić, aby zaspokoić wieczorowego łasucha. Od poniedziałku do środy lokal czynny jest od 7 rano do 22, od czwartku, czyli małego weekendu - od 7 do 24. W niedzielę od 8.30 do 21.30. Jednak cena za sztukę nie jest konkurencyjna.
Dunkin'Donuts ma jednak przewagę nad zwykłymi cukierniami. Kolorowego pączka można sobie kupić, aby zaspokoić wieczorowego łasucha. Od poniedziałku do środy lokal czynny jest od 7 rano do 22, od czwartku, czyli małego weekendu - od 7 do 24. W niedzielę od 8.30 do 21.30. Jednak cena za sztukę nie jest konkurencyjna.
4,90 zł za jednego donuta, 24,50 za 6, 44,50 za 12 - to w porównaniu z najlepszymi warszawskimi cukierniami drogo. Na przykład uznawana za najlepszą "Pracownia pączków" przy ulicy Górczewskiej sprzedaje je za 2,20 za sztukę. Blikle za nieco ponad 3 złote, tyle samo trzeba zapłacić za słynne ciepłe pączki z Chmielnej, a modna cukiernia "Lukullus" za 3,50.
Kolega z redakcji powiedział, że w wilanowskiej cukierni przesiaduje sama "gimbaziarnia". Być może to nie jest do końca prawda, ale fakt, że młodzież zajada się utwardzonym tłuszczem zalanym cukrem jest przerażający. Najsłynniejsza "twarz" Dunkin' Donuts to animowany Homer, który jest leniwym amerykańskim couch potato. Nie jest wzorem do naśladowania. Polacy po raz kolejny zachowują się jak osły. Ślepo robią to, co wydaje im się cool. Wolę już brzydkie, pomarszczone pączki od polskiego piekarza.
Napisz do autorki: barbara.kaczmarczyk@natemat.pl