
Świadczenie 500 złotych wbrew kampanijnym zapowiedziom PiS-u nie obejmie wszystkich dzieci, lecz drugie i kolejne.
A więc mówię, że to, co jest najważniejsze i co zrobimy bez zbędnej zwłoki, natychmiast, to obniżenie wieku emerytalnego, to podniesienie kwoty wolnej od podatku i wreszcie to program dofinansowania dla rodzin - 500 złotych na każde dziecko. Czytaj więcej
To jednak nie koniec problemów Prawa i Sprawiedliwości. Okazuje się, że mimo iż 500 zł na dziecko ma być teoretycznie wyłączone z egzekucji komorniczej, to w praktyce komornik i tak może je zająć. Oznacza to, że świadczenie 500 złotych zamiast na dziecko może de facto pójść np. na spłatę zadłużenia rodzica lub opiekuna w banku.
- 500 złotych na dziecko nie podlega żadnej ochronie, jeżeli zostanie przelane na konto. Jeżeli komornik poczeka, aż środki znajdą się na koncie, to po prostu je zajmie - mówi nam mecenas Tomasz Parol, który w tej sprawie złożył w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej propozycję poprawki.
Podobnego zdania jest również mławski komornik Jerzy Berdyga. - Przykłady nieuprawnionych zajęć można mnożyć, jeżeli nie będzie zmian w ustawie, stanie się tak też z dopłatą 500 zł. Komornik, zajmując konto, nie ma zielonego pojęcia, co się na nim znajduje i z jakiego tytułu pieniądze pochodzą, czy są chronione, czy nie - tłumaczy Berdyga. Czytaj więcej
Niestety zarówno Rafał Bochenek, rzecznik rządu, jak i Beata Mazurek, rzeczniczka klubu PiS, będąca jednocześnie sprawozdawczynią komisji zajmującej się projektem, są nieuchwytni. Dział prasowy Ministerstwa Rodziny poprosił o przesłanie pytań pocztą elektroniczną, ale mimo zapowiedzi, że odpowie w ciągu godziny, milczy aż do momentu publikacji tekstu. (Już po publikacji tekstu poinformowano nas, że odpowiedzi w tej sprawie będą przygotowane w czwartek).
– Niestety rząd i politycy PiS pozostają głusi na większość wskazywanych przez nas luk, procedują projekt byle szybciej. A za ich niechlujność zapłaci społeczeństwo. Już widzę tysiące spraw, które rodzice będą prowadzić przed sądami administracyjnymi o 500 złotych, których odmówi im urzędnik. Powiedzieć, że po wprowadzeniu projektu w takim kształcie zapanuje straszny bałagan, to powiedzieć zdecydowanie za mało - podsumowuje Augustynowska.
Zapytana o wskazanie konkretnych luk w projekcie PiS, posłanka Okła-Drewnowicz wskazuje dyskryminację rodzin wielodzietnych. – Mamy rodzinę z piątką dzieci. Czworo starszych kontynuuje naukę po osiągnięciu pełnoletności, a najmłodsze nie ukończyło 18 lat. W takim przypadku rodzina z piątką dzieci nie dostanie nawet 500 złotych, bo według chorej definicji PiS-u mają tylko jedno, a więc "pierwsze" dziecko! – posłanka nie ukrywa wzburzenia. – Wie pani, co mi na to powiedział wczoraj minister Marczuk? Że w takim razie te starsze, uczące się dzieci, mogą iść do pracy!
Napisz do autorki: anna.dryjanska@natemat.pl