
500 złotych na każde dziecko jest sztandarowym projektem Andrzeja Dudy i PiS z obu kampanii. Podczas debaty wyborczej Beata Szydło zaprezentowała nawet teczkę, w której miały się znajdować ten i inne projekty idącego po władzę PiS-u. Jednak teraz, gdy w ekspresowym tempie PiS przepycha projekt 500 złotych, okazuje się, że zawiera on poważne luki, przez które wiele rodzin może nie otrzymać świadczenia. Tymczasem głosowanie prawdopodobnie już za kilkadziesiąt godzin.
Świadczenie 500 złotych wbrew kampanijnym zapowiedziom PiS-u nie obejmie wszystkich dzieci, lecz drugie i kolejne.
A więc mówię, że to, co jest najważniejsze i co zrobimy bez zbędnej zwłoki, natychmiast, to obniżenie wieku emerytalnego, to podniesienie kwoty wolnej od podatku i wreszcie to program dofinansowania dla rodzin - 500 złotych na każde dziecko. Czytaj więcej
To jednak nie koniec problemów Prawa i Sprawiedliwości. Okazuje się, że mimo iż 500 zł na dziecko ma być teoretycznie wyłączone z egzekucji komorniczej, to w praktyce komornik i tak może je zająć. Oznacza to, że świadczenie 500 złotych zamiast na dziecko może de facto pójść np. na spłatę zadłużenia rodzica lub opiekuna w banku.
- 500 złotych na dziecko nie podlega żadnej ochronie, jeżeli zostanie przelane na konto. Jeżeli komornik poczeka, aż środki znajdą się na koncie, to po prostu je zajmie - mówi nam mecenas Tomasz Parol, który w tej sprawie złożył w Ministerstwie Rodziny, Pracy i Polityki Społecznej propozycję poprawki.
Podobnego zdania jest również mławski komornik Jerzy Berdyga. - Przykłady nieuprawnionych zajęć można mnożyć, jeżeli nie będzie zmian w ustawie, stanie się tak też z dopłatą 500 zł. Komornik, zajmując konto, nie ma zielonego pojęcia, co się na nim znajduje i z jakiego tytułu pieniądze pochodzą, czy są chronione, czy nie - tłumaczy Berdyga. Czytaj więcej
Niestety zarówno Rafał Bochenek, rzecznik rządu, jak i Beata Mazurek, rzeczniczka klubu PiS, będąca jednocześnie sprawozdawczynią komisji zajmującej się projektem, są nieuchwytni. Dział prasowy Ministerstwa Rodziny poprosił o przesłanie pytań pocztą elektroniczną, ale mimo zapowiedzi, że odpowie w ciągu godziny, milczy aż do momentu publikacji tekstu. (Już po publikacji tekstu poinformowano nas, że odpowiedzi w tej sprawie będą przygotowane w czwartek).
– Niestety rząd i politycy PiS pozostają głusi na większość wskazywanych przez nas luk, procedują projekt byle szybciej. A za ich niechlujność zapłaci społeczeństwo. Już widzę tysiące spraw, które rodzice będą prowadzić przed sądami administracyjnymi o 500 złotych, których odmówi im urzędnik. Powiedzieć, że po wprowadzeniu projektu w takim kształcie zapanuje straszny bałagan, to powiedzieć zdecydowanie za mało - podsumowuje Augustynowska.
Zapytana o wskazanie konkretnych luk w projekcie PiS, posłanka Okła-Drewnowicz wskazuje dyskryminację rodzin wielodzietnych. – Mamy rodzinę z piątką dzieci. Czworo starszych kontynuuje naukę po osiągnięciu pełnoletności, a najmłodsze nie ukończyło 18 lat. W takim przypadku rodzina z piątką dzieci nie dostanie nawet 500 złotych, bo według chorej definicji PiS-u mają tylko jedno, a więc "pierwsze" dziecko! – posłanka nie ukrywa wzburzenia. – Wie pani, co mi na to powiedział wczoraj minister Marczuk? Że w takim razie te starsze, uczące się dzieci, mogą iść do pracy!
Napisz do autorki: anna.dryjanska@natemat.pl
