
Koniakowi prezesi – tak jeden z najbogatszych Polaków nazywał prezesów największych spółek skarbu państwa, którzy do władzy na miliardami złotych i potężnym rynkiem w Polsce doszli dzięki politycznej nominacji. – Doskonale orientują się w politycznych koteriach, ale oprócz picia koniaków, nic nie umieją. Wyceniając te kompetencje, żadnemu nie zaoferowałbym więcej niż swojej asystentce – mówił biznesmen.
Dotychczasowy prezes KGHM
Herbert Wirth rządził miedziową spółką siedem lat i uczynił z niej koncern działający globalnie. Za jego czasów spółka za ponad 9 mld zł przejęła kanadyjską firmę wydobywczą Quadra FNX (obecnie nazywa się KGHM International) i zyskała tym samym ponad połowę udziałów w chilijskiej kopalni Sierra Gorda. Czytaj więcej
To byłoby zbyt łatwe i nieuprzejme masakrować Wojciecha Jasińskiego, prezesa PKN Orlen porównaniami do szefów BP, Shella itp. Nawet w Chinach, szef tamtejszego Orlenu, czyli Sinopec nie jest kumplem naczelnika partii, ale skończył studia w Kalifornii, a benzynę pod paznokciami ma od 30 lat.
Słusznie Mariusz Kamiński zrezygnował ze stanowiska szefa Polskiego Holdingu Obronnego. Jego "kompetencje" to 8 lat pracy w sejmowej komisji obrony, wykształcenie prawnicze oraz wizja rozwoju firmy. Zajrzyjmy do CV Phebe Novacovic, prezeski General Dynamics. To producent znanego na całym świecie czołgu M1A1 Abrams. Wiodąca, ale wcale nie największa z amerykańskich firm zbrojeniowych. Zanim Novacovic została prezesem, pracowała w spółce na różnych stanowiskach przez 12 lat. Po studiach oraz kursie MBA na jednej z najdroższych amerykańskich uczelni pracowała przez kilka lat jako oficer CIA, a potem 4 lata w Departamencie Obrony USA.
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl
