
Zagrożenie jest bardzo poważne i faktycznie potrzeba w Polsce osoby oraz instytucji, która zajmie się tworzeniem procedur dotyczących bezpieczeństwa informatycznego. Oferowana płaca w stosunku do wymaganych kompetencji jest niska. Po głośnym ataku na Plus Bank reszta sektora finansowego w Polsce zagospodarowała większość rynku fachowców tej dziedziny.
Specjalista cyberbezpieczeństwa w prywatnej firmie zarabia średnio 115 tys. dolarów rocznie. Zarobki w branży w tym roku zwiększą się o 15 proc. ze względu na rozmiar szkód jakie hakerzy powodują w biznesie - czytamy w najnowszym raporcie Palo Alto Networks. Dlatego nie jest to dobry czas na szukanie tanich pracowników. W polskich bankach specjaliści IT zarabiają 15 tys. netto, a ci tworzący standardy bezpieczeństwa dla firm doradczych nawet 2-3 -krotnie więcej. Jak to się ma do warunków oferowanych przez polski rząd? - Tylko idiota albo złodziej będzie pracował za takie pieniądze - słynny cytat Elżbiety Bieńkowskiej idealnie pasuje do opisania problemu. Przypomnijmy, że w podsłuchanej przez kelnerów rozmowie z Pawłem Wojtunikiem z CBA rozmowie Bieńkowska narzekała na wysokość płacy urzędników. Pensja sekretarza stanu w ministerstwie to 6 tys. zł.
Nie licząc partyjnych karierowiczów administracja nie może liczyć za zainteresowanie pracą ze strony ekspertów. Jest wręcz przeciwnie, coraz częściej ministerstwa opuszczają doświadczeni pracownicy. Ciekawie rozwija się kariera Marka Rozkruta, kiedyś był prawą ręką Jacka Rostowskiego i przygotowywał analizy skutków ekonomicznych wprowadzanych ustaw. W 2012 roku Rozkrut rzucił posadę i został głównym ekonomistą w firmie doradczej E&Y. Robił mniej więcej to samo – przygotowywał raporty o skutkach zmian w przepisach dla różnych branż. Szybko został gwiazdą E&Y promowaną na konferencjach ekonomicznych. Awansował na partnera w firmie. Można założyć, że jego zarobki w stosunku do urzędowej pensji wzrosły co najmniej 4-krotnie.
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl