Maria Kiszczak, wdowa po gen. Czesławie Kiszczaku, rozpoczęła dziwną grę teczkami z tajną dokumentacją, przechowywaną przez jej zmarłego w listopadzie 2015 roku męża. Nie wiadomo dlaczego tyle lat i w jakim celu ukrywał ją były premier PRL. Nie wiemy też, jak wszedł w jej posiadanie. Informacje w niej zawarte mogą jednak dać odpowiedź na nurtujące od lat Polaków pytanie: – Czy Lech Wałęsa był TW "Bolkiem"?
Na trop dokumentacji Instytut Pamięci Narodowej wpadł w dziwnych okolicznościach. Akta są już zabezpieczone i czekają na wnikliwą analizę. Całe szczęście, że obyło się bez problemów. "Przekazanie" nieznanych dokumentów, być może kluczowych dla finału sprawy dotyczącej rzekomej współpracy Wałęsy z aparatem bezpieczeństwa PRL, odbyło się bowiem w atmosferze skandalu. Wdowa po generale wystąpiła do IPN, ot tak, zwyczajnie, z ofertą sprzedaży... (choć wdowa twierdzi, że to IPN wyszedł z ofertą kupna).
Trudno to działanie zrozumieć. Skoro zdecydowała, że akta – jak można sądzić, skrupulatnie ukrywane dotąd z jakichś powodów przez męża – i tak ujrzą światło dzienne, naturalny byłby kontakt z odpowiednią instytucją (czyt. IPN), a następnie ich nieodpłatne przekazanie. Tymczasem, jak czytamy w oficjalnym oświadczeniu Instytutu, Maria Kiszczak postanowiła cenne dokumenty spieniężyć. Czyżby aż tak brakowało jej wyczucia?
Druga sprawa: na ile wdowa po generale działała bezprawnie? Ukrywanie dokumentacji, ważnej z punktu widzenia pracy IPN, stanowiącej obiekt jego badań i dochodzeń, jest niedozwolone. Takie akta powinny leżeć w ogólnodostępnych archiwach. Historycy winni je zbadać, opatrzyć komentarzem i wydać w formie publikacji. Wiadomo, że IPN jeszcze za życia generała próbował ustalić, czy bezprawnie przechowuje on tajne dokumenty. Dziś jest pewność, że takie istniały. Komuniści nie zdążyli zniszczyć wszystkich akt SB – część po prostu wynieśli.
Po trzecie: dla gen. Kiszczaka ta dokumentacja musiała mieć znaczenie, inaczej by jej nie ukrywał. Przyjmując, że jego żona wiedziała o istnieniu akt od dawna, zastanawia tok myślenia generałowej. Gdyby bowiem założyć, że wspominany w dokumentach TW "Bolek" to w istocie Wałęsa, równie dobrze Maria Kiszczak mogłaby złożyć ofertę sprzedażową właśnie byłemu prezydentowi. Zwrócił na to uwagę oponent Wałęsy Krzysztof Wyszkowski.
Tymczasem Maria Kiszczak odpiera zarzuty. W rozmowie z RMF FM podała, że sama, z własnej inicjatywy, zgłosiła się do siedziby IPN, działając na wyraźną prośbę męża. Podkreśliła, że przyniesionych dokumentów nie chciała sprzedać, a oddać. – Sami panowie mnie zapytali o warunki finansowe. (...) Sami mi to zasugerowali. Powiedziałam: czemu nie – opowiadała wdowa po generale. Jej wypowiedź rozwiewa przynajmniej jedną wątpliwość – że wiedziała o tajnej dokumentacji od jakiegoś czasu. Jak mówiła, o tym, że w końcu przyszła do IPN, miał zadecydować bliżej nieokreślony "impuls". Zwróciła uwagę, że "prezes IPN mógł się zachować godniej".
IPN szybko skomentował jej słowa. Rzeczniczka instytucji Agnieszka Sopińska-Jaremczak poinformowała, że już na przełomie stycznia i lutego Maria Kiszczak domagała się spotkania z prezesem. Gdy już do niego doszło, 16 lutego, wdowa po generale żądała od IPN za udostępnienie akt 90 tysięcy złotych. Oferta miała być związana z problemami finansowymi, z jakimi zmaga się generałowa.
Instytut wydał nowe oświadczenie, w którym odnosi się do sprawy. Na briefingu prasowym prezes Łukasz Kamiński informował, że w mieszkaniu Kiszczaków zabezpieczono rękopisy, maszynopisy i fotografie. W związku z tym uruchomiona została procedura oględzin dokumentów.
W rozmowie z RMF FM generałowa powiedziała jeszcze coś istotnego, ale niezgodnego z prawdą. Jej zdaniem gen. Kiszczak "był nastawiony na ochronę polskiego bohatera" i to właśnie jemu Wałęsa miał zawdzięczać Pokojowego Nobla, którego otrzymał w 1983 roku. Ponoć dlatego sprawa akt nie wypłynęła wcześniej...
Wiarygodność generałowej jest jednak wyjątkowo niska. Tym bardziej, że koliduje z faktami, a te nie pozostawiają na jej mężu, ówczesnym szefie MSW, suchej nitki. To on bowiem we wczesnych latach 80. kierował zakrojoną na szeroką skalę operację blokującą przyznanie Wałęsie Nobla. Jak się okazało, komunistom udało się przesunąć wręczenie tej prestiżowej nagrody zaledwie o rok – lider "Solidarności" był przewidziany do tego wyróżnienia już w 1982 roku.
Przez lata Maria Kiszczak pozostawała w cieniu męża – wysokiego dygnitarza komunistycznego systemu władzy. Ekonomistka, poetka, z naukowym tytułem doktora. Prowadzi stronę internetową i bloga, na którym umieszcza wiersze. Zawsze broniła męża. Jeszcze przed rokiem mówiła wprost, że ci, którzy chcieli skazać generała, robili niebywałe świństwo. Przekonywała, że gen. Kiszczak jest bohaterem, a tymczasem na siłę przypina mu się łatkę zbrodniarza.
Gdy ten leżał już osłabiony w łóżku, ona pisała książkę, stając się dla niektórych wręcz celebrytką. We wspomnieniach przyznała się m.in. do zdrady małżeńskiej.
Po publikacji książki o Kiszczakowej było dziwnie głośno, zaczęły się obszerne wywiady, sesje zdjęciowe, np. przy schorowanym mężu. Dziś, mimo że trudno wierzyć w podane przez nią motywy działania, wciąż stoi murem za generałem.
ws. ujawnienia dokumentów przechowywanych przez Czesława Kiszczaka
W dniu 16 lutego 2016 r. wdowa po Czesławie Kiszczaku zaoferowała IPN sprzedaż dokumentów przechowywanych przez jej męża. Przedstawiła zapisaną obustronnie odręcznie kartkę papieru zatytułowaną „Informacja opracowania ze słów T.W. "Bolek" z odbytego spotkania w dniu 16 XI 74 r.” datowaną: Gdańsk, dn. 16.11.74, opatrzoną w lewym górnym rogu nagłówkiem „źrodł. T.W. "Bolek", przyj. rez. "Madziar", wpłyn. 16 XI 74 r., odeb. kpt. Z. Ratkiewicz”. Jednocześnie poinformowała, że posiada więcej dokumentów tego rodzaju.Czytaj więcej
Krzysztof Wyszkowski
Osobiście jej nie poznałem, ale ludzie, którzy coś o niej wiedzieli twierdzą że to kobieta - delikatnie mówiąc - niemądra. Prezes IPN powiedział, że ona zaoferowała sprzedaż dokumentów. To mogło tak być. Ale ciekawe jest, że nie zaproponowała tego na przykład Wałęsie. Co prawda jego odręczne donosy są znane; opisane przez Cenckiewicza i Gontarczyka bardzo szczegółowo to żadna nowość. Ale zawsze oryginał ma swoją wartość. Myślę, że mogła ona zgarnąć parę milionów, gdyby zaproponowała te dokumenty Wałęsie. Wiem, że Wałęsa starał się o nie. Dlaczego Kiszczak mu tego nie oddał, dlaczego wdowa po nim nie poszła z tym do Wałęsy? Powiem, że dobrze się stało.Czytaj więcej
Niezalezna.pl
RMF FM
Wypowiedź Marii Teresy Kiszczak dziennikarz polityczny RMF FM Konrad Piasecki ocenia jako próbę mitologizowania rzeczywistości, wynikającą - jak zaznacza - być może także z wieku i stanu zdrowia wdowy po generale.Czytaj więcej
rmf24.pl
Rzecznik IPN Agnieszka Sopińska-Jaremczak
Została (Maria Kiszczak - red.) poinformowana, że sprawa musi być załatwiona zgodnie z prawem. Kupowanie dokumentów przechowywanych przez Czesława Kiszczaka nie ulega sprawie handlowej. Czymś takim się nie handluje, a już na pewno nie w IPN.Czytaj więcej
rmf24.pl
Maria Kiszczak
Niepotrzebnie to wyznałam. Chciałam urozmaicić książkę. Może on by się do tej pory nie dowiedział. On się w ogóle nie dowiedział, że go zdradziłam. Jeszcze nie wie. Ja jestem poetką, na wiele rzeczy patrzę przez pryzmat tego.Czytaj więcej