Te lokalne wybory pewnie nigdy nie miałyby szans przedostać się do mediów ogólnopolskich, gdyby nie wujek Andrzeja Dudy, który według wszelkich znaków na niebie i ziemi miał zostać następnym prezydentem Radomska. A nie został.
Mieszkańcy tego niespełna 50-tysięcznego miasta zagrali PiS na nosie. I pokazali, że oni dobrej zmiany, owszem, bardzo chcą, ale w zupełnie innym wydaniu. Nic nie pomogło tu osobiste wsparcie dla kandydata ze strony Jarosława Kaczyńskiego i Beaty Szydło. W mieście, gdzie Andrzej Duda bezkonkurencyjnie wygrał wybory prezydenckie, a jego partia też odniosła miażdżące zwycięstwo, PiS nagle przegrał z kretesem. Jak to się stało? Co poszło nie tak?
Niewiarygodne, z jaką reakcją spotkała się ta wiadomość. Nagle Radomsko jest na ustach wszystkich. Na Twitterze na 1 miejscu w trendach. W mieście nikt takiego zainteresowania się nie spodziewał. Mówią, że nie chcą angażować się w wielką politykę, że tu chodzi tylko o dobro miasta. Ale mleko już się rozlało. I dla niektórych postawienie na Jarosława Ferenca, a nie Wiesława Kamińskiego, było niemal bohaterskim czynem.
Trudno uwierzyć, bo jeszcze w piątek, w ostatnim dniu kampanii wyborczej, wujek prezydenta chyba był pewien zwycięstwa. – Wierzę w to, że radomszczanie oddają mądrze swój głos. Nie pozwólmy, żeby miasto zostało przekazane w obce ręce – apelował Wiesław Kamiński, rocznik 1954, rodowity radomszczanin. Zakochany w swoim mieście, którego – jak pisze na swojej stronie internetowej – nigdy nie nazwałby dziurą albo grajdołem. Ojciec Agnieszki i Pauliny, dziadek Amelii i Kuby.
Będzie skutecznym prezydentem
Do niedawna zupełnie był niezaangażowany w politykę. Nigdy nie startował w wyborach samorządowych, jak mówią w Radomsku, nigdy nie był tez specjalnie osoba publiczną. Od prawie 10 lat kierował Przedsiębiorstwem Gospodarki Komunalnej, wcześniej przez 33 lata piął się w karierze w lokalnej Metalurgii. Do PiS zapisał się dopiero po wygranej swojego kuzyna, Andrzeja Dudy. I od razu zyskał takie poparcie!
Najlepsze zdanie miał o nim sam Jarosław Kaczyński. Mówił, że to doświadczony, uczciwy i kompetentny kandydat. – Będzie skutecznym prezydentem Radomska – zachęcał w spocie PiS. Poparcie partyjne było ogromne. Gdy była prezydent dostała się do parlamentu (z ramienia PiS, oczywiście), sama premier Beata Szydło mianowała go, do czasu wyborów, na jej miejsce.
Z Anną Milczanowską – dziś poseł PiS – też jest zresztą niejako związany. To ona, gdy została prezydentem Radomska w 2006 roku – mianowała go prezesem największej lokalnej spółki PGK. – Ona była prezydentem, on był prezesem. Gdy trafiła do parlamentu, nikt nie spodziewał się, że właśnie on może ją zastąpić. Jego kandydatura wypłynęła dosłownie w ostatniej chwili. Wcześniej mówiło się o zupełnie innych osobach. Wiesław Kamiński był kompletnym zaskoczeniem. Pojawiły się głosy, że pełniącym funkcję prezydenta Radomska został dzięki pokrewieństwu z prezydentem – mówi szef radomszczańskiej redakcji "Dziennika Łódzkiego" Jacek Drożdż. Stanowisko to piastował tylko przez trzy miesiące.
W kampanii wystąpił też w TV Republika. – Prezydent rząd i prezydent małego miasta z PiS to dobra kompilacja, by radomszczanie czuli się wreszcie dowartościowani, po długich latach rządów PO – mówił. I nie wyszło.
Ewenement w skali kraju
A zatem takie plecy i nic? W takim mieście? – Miasto jest prawicowe. PO nie uzyskiwało tu dobrych wyników – przyznaje otwarcie szef rady miejskiej Jacek Gębicz (notabene, z PO). Tyle, że PiS jest tu skonfliktowany. Istnieją dwie frakcje, które raczej nie mówią jednym głosem. Czytając komentarze internetowe pod lokalnymi artykułami aż się włos na głowie jeży. O Kamińskim i Milczanowskiej mówi się, że należą do nowej frakcji. Nie oni zakładali tu struktury PiS, ale swoje członkostwo wychodzili. Mówi się też o ich dobrych relacjach z szefem piotrkowskiego okręgu, Antonim Macierewiczem.
– Miasto w ogóle jest ewenementem w skali kraju. W ostatnich wyborach parlamentarnych PiS wywalczył u nas dwa mandaty poselskie. Chyba nie ma w Polsce drugiej takiej sytuacji, by dwóch posłów z jednej partii było z jednego miasta. A my mamy dwóch posłów PiS – dodaje Jacek Drożdż. I nawet to nie pomogło. Tym bardziej porażka może wydawać się druzgocąca. - Można się teraz zastanawiać, czy PiS tak słabo stoi w Radomsku, czy wskazał nie tego kandydata, czy może zaważyły inne przyczyny. Trudno jednoznacznie ocenić, skąd wzięła się niechęć do niego – dodaje dziennikarz.
Mógłby mieć poparcie rządu
Czy to pokrewieństwo go zgubiło? Źle zostało odebrane? – Jako jego atut podkreślano, że jest popieramy przez rząd, premier, a także wysoko postawionych polityków PiS. Ale trzeba przyznać – podczas kampanii nie wykorzystywał swojego pokrewieństwa z prezydentem – mówi szef rady miejskiej.
Radna Katarzyna Wośko zastanawia się jednak, że przeciwnicy mogli odebrać jego powiązania za kumoterstwo. – Mógł być taki odbiór – mówi. Ona uważa, że Wiesław Kamiński byłby dobrym prezydentem. Mówi o nim, że jest skuteczny, odpowiedzialny, konkretny. Zna go, razem pracowali. Ona jest radną Klub Radnych Forum Samorządowo-Gospodarczego, które on kiedyś zakładał i o którym mówi się w Radomsku, że sympatyzuje z PiS. Katarzyna Wośko podkreśla, że gdyby wygrał, miałby poparcie w rządzie. A to dla rozwoju Radomska mogłoby wiele znaczyć.
W innych miastach mają lepiej
I tu dochodzimy do sedna. Rozwój miasta. – Tu zadziałał chyba ten sam mechanizm, jak w przypadku PO. Porażka PO wzięła się stąd, że ludziom pewne rzeczy się znudziły albo spowszedniały. U nas też przez prawie 10 lat rządziła jedna osoba. A teraz jeszcze jej człowiek miałby rządzić? Ludziom się to nie spodobało – ocenia Jacek Drożdż.
Jacek Gębicz też mówi, że nie dawałby PiS czerwonej kartki. Bo mieszkańcy Radomska po prostu chcieli zmian. Poprzednia prezydent nie przyczyniła się do wielkiego rozwoju miasta. Nie było wielkiego pozyskiwania środków unijnych, nie było wielkich inwestycji. – Jako jedyne miasto w regionie nie przeprowadziliśmy rewitalizacji centrum miasta. Różnice widać gołym okiem. Starówka powinna być wizytówką, u nas czas się zatrzymał – mówi.
Dodaje, że mieszkańcy nie są zadowoleni z tego, że powstało dużo dyskontów spożywczych, bo to one spowodowały, że centrum miasta zaczęło umierać. – Radomszczanie chcąc wypocząć muszą wyjeżdżać do sąsiednich miast. Jak chcą odwiedzić galerie handlowe, jadą do Częstochowy czy Piotrkowa. Jak chcą iść na przyzwoity basen, jadą do Kleszczowa. Jak chcą się wybrać na lodowisko, jadą do Bełchatowa. Nie może tak być – wylicza przewodniczący rady miejskiej. Samo życie. Realia polskiego miasta.
A niezrażone PiS i tak się cieszy. Bo w malutkim Zatorze w Małopolsce w niedzielnych wyborach uzupełniających wygrał burmistrz z PiS.