
Minął tydzień od opublikowania rzekomych esbeckich akt Lecha Wałęsy, a stał się cud wydawniczy. Książka „Lech Wałęsa człowiek z teczki”, która w nielicznych już egzemplarzach zalegała na półkach z tanią książką, z ceny 20,90 złotych z groszami podrożała gdzieniegdzie do nawet 29 złotych. Tyle kosztuje na stronach księgarni wSklepiku.pl, która link do książki zamieszcza pod aktualnymi komentarzami Cenckiewicza publikowanymi w jednym z prawicowych serwisów.
To i tak pikuś przy pierwszej, najbardziej głośnej, naukowo-historycznej książce o agenturalnej przeszłości Wałęsy, autorstwa Sławomira Cenckiewicza i Piotra Gontarczyka. Nowy egzemplarz na Allegro kosztuje już 300 zł. Ceny zmieniają się dynamicznie. Dziś rano, rekord wynosił 899 zł!!! Wcześniej książka kosztowała 59 zł. Ten wzrost ceny wynika nie tylko z emocji wokół Lecha Wałęsy. Po krytyce niektórych recenzentów i zawirowaniach politycznych IPN wstrzymał kolejne dodruki największego hitu własnego wydawnictwa, który sprzedał się w nakładzie 50 tysięcy. Cenckiewicz do dziś nie może tego darować szefostwu instytutu i tak pisze na blogu:
Książka legenda. Pierwsza naukowa analiza agenturalnej działalności Lecha Wałęsy. Po jej wydaniu rządząca Polską koalicja PO-PSL przy wsparciu postkomunistów zmieniła ustawę o IPN. Niestety, zmiany przeprowadzone w IPN po katastrofie smoleńskiej uniemożliwiły dodruk tej książki. Dziś można ją kupić jedynie w antykwariatach…
Sam historyk nie odniósł się do naszych pytań o ciąg dalszy pisanej historii Lecha Wałęsy. Na pewno przeredagowanie publikacji z uwzględnieniem akt odnalezionych w domu gen. Czesława Kiszczaka wymagałoby znacznego nakładu pracy. Teczka personalna TW "Bolka" zawiera 183 strony, zaś teczka pracy operacyjnej – 576 stron. Nawet tak rzutkiemu pisarzowi stworzenie "czytadełka" mogłoby zająć tygodnie.
Historia przygotowania publikacji o agenturalnej przeszłości Lecha Wałęsy jest nie mniej ciekawa od losów samego bohatera. 10 lat temu Cenckiewicz wraz z Piotrem Gontarczykiem zabrali się do pracy w tajemnicy i dyskretnie. Nie chcieli, aby ktoś ich ubiegł, obawiali się, że ktoś może spróbować zablokować im dostęp do archiwów IPN. Historykom udało się dotrzeć do rozsianych po archiwum kopii donosów Bolka. Funkcjonariusze SB dołączali je do teczek spraw operacyjnych, jakie przeciwko konkretnym osobom z Solidarności wszczynała SB. Przetrwały, mimo że w latach 90. Lech Wałęsa szukał akt na swój temat, a część wypożyczonych przez kancelarię prezydenta dokumentów zaginęła lub została zniszczona. Pełnym kompletem dysponował tylko Czesław Kiszczak.
Napisz do autora: tomasz.molga@natemat.pl
