Teleexpress znalazł sposób, by nie powiedzieć, że nagrodzony Oscarem "Spotlight" to film o ukrywaniu pedofilii w Kościele rzymskokatolickim.
Teleexpress znalazł sposób, by nie powiedzieć, że nagrodzony Oscarem "Spotlight" to film o ukrywaniu pedofilii w Kościele rzymskokatolickim. screen vid.me
Reklama.
Tej informacji nie dało się przemilczeć. Oscara dla najlepszego filmu nie można pominąć w relacji telewizyjnej, skoro informacja dostępna na portalach internetowych czy w mediach społecznościowych.
Jednak Teleexpressowi w warunkach "dobrej zmiany", czyli przejęcia mediów publicznych, przez Prawo i Sprawiedliwość, udało się tak sformułować komunikat, by nie urazić uczuć biskupów i konserwatywnych polityków. O sprawie napisał twitterowicz @macdac. W materiale powiedziano, że "Spotlight" to obraz o pedofilii w Bostonie, podczas gdy jest to film o śledztwie dziennikarskim na temat systemowego ukrywania przestępczości seksualnej księży rzymskokatolickich przez Kościół.
Śledztwo dziennikarskie prowadzone przez redakcję "Boston Globe" wykazało, że Boston jest tylko jednym z wielu miast w wielu państwach, w których biskupi rzymskokatolickich ukrywali przestępczość seksualną podwładnych np. przenosząc ich z parafii na parafię.
Przyznanie Oscara filmowi dotykającego problemu ukrywania pedofilii w Kościele rzymskokatolickim wywołało niezadowolenie części konserwatywnych publicystów i polskich biskupów. Tymczasem watykański dziennik "L’Osservatore Romano", a także bostoński kard. O'Malley, oraz maltański bp Scicluna polecają film swoim współwyznawcom.
Wypada mieć nadzieję, że prawda w końcu wyzwoli również polskich polityków, dziennikarzy (publicznych) i biskupów.

Napisz do autorki: anna.dryjanska@natemat.pl