Krystyna Pawłowicz potrafi zaskoczyć, ba, robi to niemal cały czas. Ale, żeby w ciągu kilku dni wykonać aż taką woltę? Jej ostatnia wypowiedź wyraźnie wskazuje na to, że porzuciła idee Polski Solidarnej i zaczęła głosić hasła, że każdy sam jest kowalem własnego losu. Czy Jarosław Kaczyński wie już, że jedna z jego posłanek została wojującym liberałem?
PiS szedł do wyborów z hasłami równości i solidarności. Darmowe leki dla emerytów miały być. I żeby szybciej można było przejść na emeryturę. PiS pochylał się nad losem biednych ludzi których po tylu latach ciężkiej pracy nie stać nawet na bułkę z masłem. Pięknie miało być...
Pewna emerytka napisała list do posłanki Pawłowicz. Krótki. Skarży się w nim, że choć pracowała ciężko 50 lat, to nie satysfakcjonuje jej podwyżka emerytury jaką dostała. 5,46 zł. Jej mąż dostał jeszcze mniej, 5,34 zł. Brutto. Gdyby to zsumować, to starczy i na kostkę masła i na kilka bułek.
Za prawie 11 zł brutto można już porządnie zaszaleć, ale emerytka, pełna zawiści i zazdrości zawraca posłance głowę i odwraca jej uwagę od istotnych spraw państwowych. – Co tam trybunał – pisze. A przecież Trybunał to dziś najważniejszy problem dla wszystkich emerytów którym PiS obiecywał złote góry.
Odpowiedź posłanki była zaskakująca. Nie, nie napisała, że chętnie odda jej część swojej diety i trzy nadgryzione kajzerki. Nie obiecała także, że jeszcze dziś złoży interpelację poselską w sprawie podwyższenia emerytury swojej czytelniczki i jej męża. Mają pecha, najwyraźniej nie noszą nazwiska Olszewski. Pechowcy się nie liczą, posłowie poprawiają los tylko tych, co mieli szczęście.
Od pucybuta do milionera
Krystyna Pawłowicz nie złamała się. W jej sposobie na życie nie ma miejsca na jałmużnę czy pomoc. Posłanka odpisuje, że trzeba się było uczyć. Studiować nieustająco. Pewnie, przecież człowiek uczy się przez całe życie. Dorabiać też można na emeryturze, praca uszlachetnia i dzięki pracy można godniej żyć. Brzmi to zupełnie jak przepis na sukces w amerykańskim stylu. Nauką i pracą ludzie się bogacą.
Amerykański sen Krystyny Pawłowicz rzeczywiście się ziścił. Ma świetną pracę w której nie trzeba się przemęczać a zarobki są wcale nie najgorsze. Kochają ją tłumy, jej słowa cytują największe portale informacyjne w kraju. Jest osobą ważną, ma immunitet, być może nawet od głupoty, a do wszystkiego doszła swoją ciężką pracą. Miała pomysł na życie i realizowała go u boku prezesa PiS z żelazną konsekwencją. Pracowała na swoją pozycję całe 40 lat.
A biedna emerytka? Niech się cieszy z podwyżki którą dostała, znajdzie sobie jakieś dodatkowe zajęcie i przestanie zazdrościć zapracowanej pani poseł. Bo i nie ma czego, przecież Krystyna Pawłowicz tak ciężko pracuje, w dzień i w nocy służy Ojczyźnie i jej obywatelom.
O lepsze jutro
Polska Liberalna to nie byle co. Tu nie ma miejsca dla słabych. Walka o byt rządzi się swoimi prawami. Nie wystarczy siedzieć z założonymi rękami i grać w totolotka. Trzeba pracować. Trzeba się uczyć, żeby móc efektywniej pracować. Każdy może zostać milionerem jeśli będzie się bardzo starał. O taką właśnie Polskę od dziś walczy poseł Pawłowicz. Czy w najbliższym czasie opuści PiS i zmieni barwy klubowe? Nikt nie powinien mieć co do tego żadnych wątpliwości, przecież zdradziła ideały Polski Solidarnej, w którym państwo pochyla się nad losem ludzi pokrzywdzonych.
Pozostaje mieć nadzieję, że na końcu tej drogi postąpi jak wielu amerykańskich milionerów i podzieli się z biednymi częścią swojego majątku. To też jest element amerykańskiego snu.