Badanie czarnoskórych amerykańskich farmerów, zakażonych kiłą. / Fot. Wikimedia Commons, National Archives and Records Administration / ARC 956104
Zanim
Mengele i spółka uczynili z ludzkiego życia pole doświadczalne do pseudomedycznych eksperymentów, w USA wiedzieli już, co to "testowanie" człowieka. Przykładem były wydarzenia, do których doszło w Tuskegee w stanie Alabama.
Wszystko zaczęło się w 1932 roku. Na potrzeby eksperymentu wybrano grupę 600 czarnoskórych farmerów, poddając je rzekomo "terapii". Jak się okazało – o czym nie wiedzieli "pacjenci" – zarażono ich kiłą, po czym obserwowano rozwój choroby. W ten sposób starano się ustalić jej wpływ na układ nerwowy i sercowo-naczyniowy człowieka. Próbowano też dowieść bądź wykluczyć różnice w leczeniu kiły u osób o białym i czarnym kolorze skóry.
Zarażonych, nieświadomych śmiertelnego zagrożenia, nie starano się leczyć, choć skuteczna w tym przypadku penicylina była ogólnie stosowana już zaraz po wojnie. "Testy", mimo śmierci wielu uczestników eksperymentu, trwały 40 lat! Zakończono je dopiero w 1972 roku, po tym, jak pojawiły się pierwsze medialne doniesienia o tym procederze.
Wskutek "badania" zmarło co najmniej 100 mężczyzn. Musiało minąć ćwierć wieku, aby za tę zbrodniczą działalność, dokonywaną przy udziale Amerykańskiej Publicznej Służby Zdrowia, przeprosił prezydent Clinton.