
1. Czy Bóg jest w moim życiu najważniejszy – ważniejszy niż koledzy, rozrywka, przyjaciele, pieniądze, dyskoteka, telewizor, komputer, ciało, uczucia, sympatia...?
2. Czy nie wierzę we wróżby, w sny, zabobony, horoskopy, znaki zodiaku, w modne przepowiednie, reinkarnację, magię, okultyzm, czy nie świętuję Halloween?
3. Czy nie wywoływałem(-am) duchów, nie noszę talizmanów czy amuletów? Czy nie uprawiam jogi i innych wschodnich praktyk? Czytaj więcej
Naprawdę strach się bać, bo z takich między innymi powodów lekcja religii u wielu dzieci naprawdę wywołuje duże emocje. Spytajcie maluchy. Niejeden powie, że modlą się przez pół lekcji, bo trzeba przeczytać wszystkie modlitwy z podręcznika, a potem na przykład oglądają straszne filmy. Albo – najczęściej pani katechetka, nie ksiądz – opowiada straszne historie.
Na większości zajęć mieliśmy stałą formułę: modlitwa, nauka o piśmie świętym/rodzinie/byciu dobrym/świętych/Bożym Narodzeniu/Wielkanocy, modlitwa, koniec. Przez całą edukację miałem trzy zajęcia o wierze innej niż katolicka. Dwa zajęcia o seksie... pardon, właściwie to o metodach zabezpieczania się i odpowiedzialności. Zapamiętałem je, bo wybijały się z monotonii. Dodatkowo jeden filmik o aborcji i dwa o egzorcyzmach. Przez trzynaście lat. Czytaj więcej
I jak tu mówić o maturze? Z czego? Jak? Skoro nawet wielu księży przyznaje nieoficjalnie, że nie bardzo z tą rozbrykaną młodzieżą potrafią sobie poradzić. Nie są nauczycielami, nie mają pedagogicznego wykształcenia. Dzieciaki wcale nie tak rzadko robią z nimi, co chcą. Szacunek? O przekazie wiedzy można tylko marzyć. Skoro nawet w gimnazjum potrafią mylić "księdza" z "panem"?
W wielu badaniach pojawia się sporo krytycznych głosów dotyczących sposobów prowadzenia lekcji religii. Młodzież krytykuje to, że lekcje są monotonne – „są nudne, większość tematów wcześniej była omawiana, nie dowiaduję się niczego nowego oprócz rzeczy typu «bądź grzeczny, chodź do kościoła», nie dowiaduję się konkretnych rzeczy: jak żyć i dlaczego właśnie tak, kim naprawdę jest Bóg, czym jest wiara, itd." Niektórzy są niezadowoleni z tego, że za wiele jest „tematów czysto kościelnych, problemów teologicznych, historii Kościoła”. Czytaj więcej
Pisaliśmy już o tym, choćby w naszym serwisie MamaDu.pl. Że katechetki straszą dzieci egzorcyzmami, że opowiadają niestworzone historie o demonach, o piekle, o źle, które ukrywa się w Halloween, a dzieci potem boją się spać. Przykłady można mnożyć. Anna, mama Zuzy, tak opowiadała o swoich doświadczeniach:
„Katechetka opowiedziała dzieciom historię opętanej kobiety. Kobiety, która nagle zaczęła mieć ogromną siłę. Podnosiła ciężkie meble, waliła nimi o ścianę. Warczała i gryzła.To diabeł w nią wstąpił. W końcu wezwali księdza, który odprawił egzorcyzmy, wygonił diabła. Moja córka mówiła o tym przerażona, a mój młodszy syn się popłakał. Mamo, czy we mnie nie wstąpi diabeł?– pytała". Czytaj więcej
Fakt, niby taka jest nauka Kościoła. Można zatem polemizować, czy katolik powinien się tu burzyć posyłając na te lekcje swoje dziecko. Skoro religia jest dobrowolna, więc niech nie marudzi, zawsze może dziecko wypisać. Ale przecież nie o to chodzi. Lekcja w szkole to lekcja w szkole. Czy polski, historia czy religia, niech trzyma się tych samych zasad. Niech naucza, zachęca, zaciekawia. A nie przeraża, nawet w klasach starszych. O tym filmie, pokazywanym w gimnazjach, swego czasu było głośno:
Do naszej redakcji zwrócił się jeden z Czytelników, z prośbą o poruszenie bulwersującego w jego ocenie tematu. – Egzorcyzmy Annelise Michel, ten poruszający film jest pokazywany w ramach lekcji Religi uczniom pierwszych klas gimnazjum w Kamieniu Pomorskim. Pan katecheta twierdzi, że w ten sposób pokazuje dzieciom, że istnieje szatan a to jedna z podstaw naszej wiary. Ja pytam czy to jest właściwy przekaz? – napisał w mailu skierowanym do naszej redakcji jeden z Czytelników. Czytaj więcej
napisz do autora:katarzyna.zuchowicz@natemat.pl