– Wiem, że w młodym wieku trzeba mieć idoli, ale jeśli ja jestem dla was autorytetem, to zastanówcie się nad tym jeszcze – mówi w jednym z filmików Zuzanna Borucka, w sieci znana pod pseudonimem Banshee. Jej fanpage polubiło już bagatela 604 tysięcy osób, czyli więcej, niż stronę najbardziej znanej polskiej blogerki – Maffashion. Polubienia to jednak nic przy oglądalności – w 2015 roku produkcje dziewczyny były wyświetlane łącznie 92 miliony razy.
Dziennikarka, najczęściej piszę o trendach, mediach i kobietach. Czasem bawię się w poważne dziennikarstwo, czasem pajacuję. Można się pomylić.
Jeśli do tego imponującego wyniku dodamy, że treści wrzucane przez Julię Kuczyńską są przede wszystkim wizualne, a tym samym dopasowane także do odbiorcy zagranicznego (w przeciwieństwie do kilkunastominutowych vlogów nagrywanych po polsku), nietrudno o konkluzję kto powoli przejmuje stery w polskiej sieci.
Handel wymienny upada
Kiedy 3 lata temu portale plotkarskie po raz pierwszy odnotowały istnienie blogerek modowych, w Polsce zaczęła się złota era dla ludzi tworzących w sieci. Jak grzyby po deszczu wychodziły książki opatrzone nickami z internetu, powstawały autorskie marki (choćby Lunaby Joanny Glogazy czy Macaroni Tomato Wojciecha Szarskiego), a blogerzy zaczęli regularnie pojawiać się na kanapach telewizji śniadaniowych.
Pełnoletnich blogerów i vlogerów startujących ze swoimi stronami kilka lat temu cechowało to, że (mniej lub bardziej) znali się na tym co robią. Vlogerki urodowe uczyły jak wykonać smokey eyes, Jessica Mercedes wyłapywała gorące trendy z pokazów i robiła dla czytelniczek zestawienie sieciówkowych odpowiedników, a blogerki kulinarne pokazywały tęskniącym za cheddarem roślinożercom jak zrobić wegański ser z ziemniaków.
Sieć powróciła do handlu wymiennego – laicy dowiadywali się od blogerów i vlogerów nowych rzeczy w zamian powiększając ich statystyki, co oczywiście przekładało się na lukratywne propozycje dla internetowych twórców.
Ja mam piętnaście lat, ty masz piętnaście lat
Zasięgi nastoletnich vlogerek rosły w miarę wychodzenia ich odbiorców z wieku, w którym można dostać od rodziców szlaban na komputer (lub też po prostu wraz z upowszechnieniem się internetu w komórkach).
Zaczynające 2-3 lata temu dziewczyny dziś są już najczęściej pełnoletnie. Natomiast ich widzowie rekrutują się niezmiennie z późnej podstawówki/wczesnego gimnazjum - (…) w tamtym roku Zuzia życzyła powodzenia szóstoklasistom i wogule. W tym roku było mi trochę przykro, bo miałam nadzieję, że moja niegdyś ,,idolka" zrobi tak samo... - wypowiada się jedna z fanek na Facebooku Boruckiej, zdradzając swój wiek (pisownia oryginalna).
Co pokazuje młode pokolenie YouTuberek? Jeśli wierzyć opisom przede wszystkim „swoje życie” na które składa się w tym przypadku jedzenie słodyczy, nieprofesjonalne opinie o używanych kosmetykach, przyjmowanie wyzwań polegających na zjedzeniu psiej karmy czy oblaniu się przed kamerą wodą, a także (przede wszystkim i w pierwszej kolejności) zakupy i prezenty (od fanów i sponsorów).
– Przesunięcie w stronę wizualności, które dokonało się w przeciągu kilku ostatnich lat, nie oznacza, że młodsze pokolenie jest głupsze. To naturalne, że nastolatkowie szukają w sieci rozrywki, my też jej szukamy, ale używamy innych stron i aplikacji. Dla kilkunastolatki łatwiej jest obejrzeć filmik niż czytać post, albo wysłać snapa niż pisać wiadomość. Obrazkowości sprzyja też oczywiście mobilność korzystania z sieci. Kiedyś dzieciaki chodziły po lekcjach na trzepak i tam pokazywały sobie nowe buty, dziś robią to online – komentuje popularność vlogów wśród nastolatków Paweł Wieczorek, medioznawca z Uniwersytatu SWPS.
Potworek konsumpcji
Inna młoda rekordzistka z YouTube'a – Angelika Mucha z Katowic, w grudniu została najpopularniejszą osobą na polskim Snapchacie (aplikacji mobilnej pozwalającej wysyłać trwające maksymalnie 10 sekund nagrania i zdjęcia z podpisami, które znikają po wyświetleniu przez odbiorców-obserwatorów).
Znaną w sieci pod pseudonimem littlemooonster96 licealistkę cechuje śliczna buzia, rude włosy i tyle porażający, co mało logiczny pustosłów – (…) więc to jest iPhone 5, ja już go kupiłam dość dawno, mam już go ponad rok i jestem z niego zadowolona. Ja ten telefon uwielbiam i naprawdę nie zamieniłabym go na żaden inny, bo jestem z niego strasznie zadowolona – peroruje 18-latka w niemal dwudziestominutowym filmiku, w którym pokazuje widzom aplikacje na swoim telefonie.
Z kolei z nagrania z rodzinnej podróży do Neapolu można dowiedzieć się co zrobiło na nastolatce największe wrażenie – Coś, co mnie mega zadziwiło, to to, że we Włoszech nie ma Starbucksa, byłam w szoku po prostu (…) Szkoda, bo Starbucks to jednak Starbucks i chętnie bym się do takiego przeszła, jeśli by tutaj był – mówi. W dalszej części nagrania Angelika przechadza się po ruinach Pompei, a w tle leci remix piosenki Seleny Gomez o delikatnie mówiąc niezbyt adekwatnym tytule - „Kill'em with kindness”. Użycie ironii/czarnego humoru można w tym przypadku (czy też raczej „wypadku") wykluczyć.
Kanał littlemooonster96 jest oparty na pokazywaniu konsumpcji jego założycielki. To zbiór gadżetów pieczołowicie omawianych i katalogowanych w sposób nie niosący żadnej treści. – Czesze włosy tak, że są one gładkie – opowiada nastolatka o szczotce w filmiku, w którym pokazuje co nosi ze sobą do szkoły. Deklarowane przez Angelikę zainteresowanie Stanami Zjednoczonymi przejawia się obchodzeniem z rodziną święta dziękczynienia, a także lunchami w Jeff'sie. Moda i uroda, zagadniena którym wedle opisu poświęcony jest kanał, sprowadzają się do pokazywania posiadanych ubrań i kosmetyków.
Mimo wszystko, nie sposób nie darzyć nastolatki pewną dozą sympatii. Ze swoją infantylną, nawet jak na 18-latkę, miłością do Justina Biebera (na Instagramie, oprócz prawie 600 tys.obserwatorów, Angelika ma opis „Mrs Bieber”) jest rodzajem stereotypowej nastolatki. Wyciągniętej jak gdyby z amerykańskiego film, ale osadzonej w polskich realiach.
W materiale poświęconym ludziom, którzy zdominowali polskie social media, który ukazał się w kwietniowym wydaniu magazynu „Glamour" Angelika przyznaje, że sama nie wie dlaczego to właśnie ona zdobyła taką popularność i że w zasadzie zgadza się z opiniami, że nie ma żadnego szczególnego talentu, ani nie robi niczego nadzwyczajnego. I może tu właśnie pies jest pogrzebany - 18-latka nikogo nie udaje i nie uważa się za wyrocznię w żadnej kwestii. Jej medialny wizerunek jest też w pewnym sensie popkulturowym archetypem "popularnej dziewczyny z liceum" z którą wszyscy chcielibyśmy się przyjaźnić. Beztroskiej, ślicznej, a przy tym trochę nieśmiałej i bardzo miłej.
Kanał littlemooonster96 to pokoleniowy portret żywiących się popkulturą powierzchownych materialistek, które jednak tkwią w spirali konsumpcji nieświadomie i nie na własne życzenie. Chcą mieć rzeczy nie tyle drogie czy markowe, co słodkie, dziewczęce, a przede wszystkim w dużej ilości (pokazana przez Angelikę kolekcja case'ów na iPhone'a liczy bagatela 34 egzemplarze).
Większe przywiązanie do marek, niż głód posiadania prezentuje inna popularna vlogerka – Aleksandra Furka, tegoroczna maturzystka z Warszawy (około 250 tys. subskrybcji na YouTubie). Jej kanał tematycznie nie różni się od stron innych nastolatek – włosy, paznokcie, ciuchy, prezenty, wyzwania. Znaną pod pseudonimem Olciiiak nastolatkę wyróżnia jednak cięty język, który ewidentnie imponuje jej 14-letnim fankom. „Lubisz angele potym jak cie nie zaprosiła? - Oj dzieci gdyby takie rzeczy były wyznacznikiem w życiu...” - odpowiada fance Aleksandra, która szczególnie upodobała sobie protekcjonalny ton i pozę autorytetu. Olciiiak poważnie podchodzi do swojej roli gwiazdy internetu, wyrzucając z siebie zdania z rodzaju – Dziś pokażę wam, co dostałam na 18-ste urodziny, to jest najbardziej wyczekiwany po prostu filmik na całym YouTubie.
Szalona Zuzia
Na drugim biegunie jest wspomniana już Zuzanna Borucka vel Banshee. Vlogerka niedawno obchodziła 20-ste urodziny, ale swój pierwszy kanał założyła jako 17-latka. Jej trzyletnia obecność na YouTubie może być rozpatrywana w kategoriach opowieści o dojrzewaniu w dobie internetu. W pierwszym filmiku, nagranym pod pseudonimem Szalona Zuzia trochę się wygłupia, trochę robi z siebie wariatkę, ale z jej ust pada też sporo zaskakująco mądrych słów – Musimy tylko wyjść poza ramy i zdjąć plastikową reklamówkę z głowy – mówi metaforycznie o stereotypach i szablonach myślowych. Nie jest to rodzaj tyle gładko brzmiącej, co pustej idee fixe, a postawa która emanuje z nagrań dziewczyny.
Kiedy w dwa lata po pierwszym filmiku umieszczonym w sieci trafi do telewizji śniadaniowej, gdzie zostanie zapytana przez nie rozróżniającą vloga od bloga Monikę Richardson „w jakim celu pisze”, nieco speszona odpowie, że chciała pokazać, że nawet, jeśli coś na pozór wydaje się szalone czy po prostu głupie, to może warto zrobić czasem coś takiego, jeśli ma dać nam szczęście.
20-latka sporo eksperymentuje z montażem i stylistyką swoich filmów. Tworzy różne formaty, między innymi parodiującą poetykę horroru Cukrofobię, czy serie w których poleca filmy i muzykę (i nie są to amerykańskie komedie dla nastolatek, które mogłaby polecić widzom Angelika). W jednym z cykli drwi z konwencji pokazywania swoich nabytków i prezentuje widzom 'ulubieńców tygodnia', np. butlę wypełnioną helem, wiatrak biurowy czy papier toaletowy – Jest bardzo miękki, różowy, wytrzymały, gładki – zachwyca się w stylu koleżanek po fachu.
Eksperymentalny charakter ma nie tylko robienie filmów, ale i podejście Zuzi do własnego wyglądu. Dziewczyna często zmienia kolor włosów, ma liczne tatuaże, jednak te wizerunkowe ekstrawagancje mają raczej walor szukania własnej tożsamości, a nie chęci upodobnienia się do panującego wzorca.
Borucka to prawdziwa osobowość – charakterystyczna i charakterna. I choć dla starszego widza jej sposób mówienia czy surrealistyczno-dziecinne poczucie humoru mogą być rażące, sam przekaz jest na swój sposób mądry, ale przede wszystkim autorski.
Zapomniał wół, jak cielęciem był
Jeśli cofniemy się w myślach do czasów dzieciństwa i zastanowimy się co szczególnie ekscytowało nas w okolicach 12. roku życia, łatwo znajdziemy odpowiedź - były to przede wszystkim prezenty. Te urodzinowe i bożonarodzeniowe, a kilka lat wcześniej także komunijne (niech pierwszy rzuci kamieniem ten, kto czekał nie na rower, a na Pana Jezusa w sercu).
Prezent jako idea to w oczach dziecka ósmy cud świata - rzecz, którą dostajesz 'za nic', której nie możesz zdobyć sam i o której wartości rynkowej masz nikłe pojęcie. Na prezenty się czeka i się o nich śni. W tym sensie, dla młodych odbiorczyń nastoletnie vlogerki są postaciami z bajki. Nie tej wymyślonej, znanej z książek dla dzieci, ale bardzo realnej. W rzeczywistości YouTube'a z nieba spadają paczki pełne niespodzianek, a na obiad je się kolorowe pierogi i amerykańskie słodycze (wiele vlogerek kręci filmik w których próbuje zagranicznych słodkości, albo eksperymentuje w kuchni z barwnikami spożywczymi i kolorowymi posypkami).
W internecie wśród pokolenia X prym wiedzie wygładzona przeciętność, typ dziewczyny z sąsiedztwa podlanej pieniędzmi, najpierw rodziców, potem już własnymi. Bicie na alarm wydaje się jednak mocno przedwczesne. Prawdopodobnie pamiętacie początki kolorowych magazynów dla nastolatek sprzed kilkunastu lat, w których to redakcja rozwiązywała około-seksualne problemy 16-latek nie wiedzących czy od stosunku przerywanego można zajść w ciążę (Droga X, można!).
„Bravo" i „Dziewczyna" wbrew przewidywaniom nauczycielek starej daty nie wyhodowały pokolenie nimfomanek, a bonusowo odwaliły nawet za polską szkołę lat 90. ogromną robotę w kwestii wychowania seksualnego. Widowni młodych YouTuberek najpewniej też nic nie będzie, podobnie jak życia młodzieży z lat 50.nie złamało wpatrywanie się w krocze Elvisa. Na szczęście procentowa obecność idiotów w społeczeństwie jest (podobno) stała. Kilkanaście porcji zakupowych hauli nie zamieni znienacka wszystkich nastolatek w Polsce w zombie shoppingu.
Wszyscy mamy garść wspomnień z początku liceum. Wspomnień, które pozwalają nam utrzymać spójny obraz siebie, więc są tyle subiektywne, co wybiórcze. Na szczęście nie mamy jednak codziennych nagrań, które pozwoliłyby zweryfikować wyobrażenia i posłuchać jakie głupoty wygadywaliśmy jako szesnastolatkowie.