Bollywoodzkie aktorki wirujące sporadycznie na ekranach naszych telewizorów zachwycają nie tylko promiennymi uśmiechami, ale też lśniącymi i gładkimi włosami. Połyskujące czarno kaskady przebijają niekiedy nawet generowane komputerowo fale z reklam farb do włosów. Sekretem kondycji włosów Hindusek i Arabek jest nie tylko genetyka, lecz także niepozorny zabieg zwany roboczo olejowaniem.
Dziennikarka, najczęściej piszę o trendach, mediach i kobietach. Czasem bawię się w poważne dziennikarstwo, czasem pajacuję. Można się pomylić.
Jak sama nazwa wskazuje, olejowanie to nic innego jak nakładanie na włosy oleju, czy też może raczej olei, jako że specyfików z rodzaju, które możemy stosować w ten sposób, jest mnóstwo. Prawidłowo dobrany olej odżywia i nawilża włosy, dociąża je tak, że wydają się być gęstsze, przy tym jednak nie obciąża, a ponadto nabłyszcza, zmiękcza i przeciwdziała puszeniu się. Słowem – wszystko co chcielibyście mieć na głowie, ale baliście się o tym marzyć.
Z czym to jeść?
Do olejowania nadaje się większość olei spożywczych i to właśnie od nich warto rozpocząć swoją przygodę z tym zabiegiem pielęgnacyjnym. Przede wszystkim dlatego, że w razie, gdybyśmy nie byli zadowoleni z efektów, zawsze można je zużyć do gotowania. Do zabiegu nadają się właściwie wszystkie marketowe oleje i oliwy, a zatem między innymi olej lniany, oliwa z oliwek, olej kokosowy, z pestek winogron, a nawet zwykły, tani olej słonecznikowy na którym jeszcze wczoraj smażyliśmy placki ziemniaczane. Oczywiście oleje nierafinowane mają bogatsze składy, więc przynajmniej w teorii powinny działać lepiej, w praktyce bywa jednak różnie.
Jedynym szkopułem tej metody pielęgnacyjnej jest czasochłonne dochodzenie do najlepszych dla nas rozwiązań. Musimy bowiem wybrać nie tylko odpowiedni olej, lecz także metodę i czas olejowania. Choć istnieją teoretyczne reguły mówiące, jak powinniśmy dobierać olej do swoich włosów (o tym za chwilę) często nie znajdują odzwierciedlenia w rzeczywistości.
Know-how
Rzecz jasna nie nakładamy oleju bezpośrednio przed wyjściem z domu, ale jakiś czas przed myciem włosów. To, ile czasu olej pozostanie na naszych głowach jest już kwestią indywidualną. Zaczynamy od minimum półgodzinnej kuracji. Jeśli włosy po umyciu nie będą przeciążone, następnym razem można spróbować potrzymać olej na głowie kilka godzin, a nawet całą noc. Po kilku użyciach powinnyśmy być w stanie wypośrodkować długość zabiegu.
Jak często powinnyśmy poddawać swoje włosy takiemu zabiegowi? – Nie ma jednej zasady – niektóre włosy będą lubiły olejowanie przed każdym myciem, nawet co drugi dzień, innym wystarczy raz w tygodniu. Jeśli nasze włosy bardzo się puszą możemy też np. olejować je 2 razy w tygodniu, ale pomiędzy myciami dokładać na końce niewielkie ilości olejku dla wygładzenia i ochrony – mówi Alina z poświęconego urodzie i pielęgnacji bloga alinarose.pl.
Innym istotnym czynnikiem jest ilość oleju, którą powinniśmy nakładać na głowę. Nie trzeba mieć certyfikatu ukończenia kursu fryzjerskiego, żeby domyślić się, że ciężko zmyć w trakcie jednego mycia tłusty filtr z włosów ociekających olejkiem. Choć niektóre włosomaniaczki lubią urządzać swoim puklom kąpiele w olejach, na potrzeby laickich eksperymentów lepiej zachować umiar. Wystarczy kilka łyżek.
– Zdecydowanie nie ma reguły, jeśli chodzi o dobór metody. Z wypowiedzi czytelniczek już dawno wywnioskowałam, że każde włosy lubią w tej kwestii zupełnie co innego – komentuje wybór sposobu nakładanie oleju blogerka Alina Rose.
Podstawową metodą aplikacji jest olejowanie na sucho – wlewamy olej do głębokiego talerza, a następnie zanurzamy w nim palce i pasmo po paśmie wcieramy go w suche włosy (od góry do dołu), a także w skórę głowy. Jeśli nie idziemy spać, włosy można związać w kok lub warkocz (bo kto lubi lepkie pasma przylepiające się do twarzy). Natomiast jeśli chcemy zostawić olej na włosach na noc, z wiadomych względów warto położyć na poduszce czysty ręcznik. W taki sam sposób można olejować też włosy wilgotne, co ułatwia rozprowadzenie oleju.
Inną , mniej czasochłonną metodą jest olejowanie na mokro z użyciem miski – olejek wlewamy do naczynia z ciepłą wodą, energicznie mieszamy i moczymy w tak powstałym roztworze głowę, a następnie osuszamy włosy i zakładamy foliowy czepek i/lub ręcznik, żeby utrzymać ciepło, które przyspieszy wchłanianie substancji.
Anven, jedna z najpopularniejszych polskich blogerek zajmujących się włosami, poleca też inną, przyspieszoną metodę olejowania. Do pojemnika z dyfuzorem wlewamy 10 ml dowolnej odżywki, 10 ml oleju i 10 ml wody, mieszamy i obficie spryskujemy włosy. Miksturę pozostawiamy na włosach wedle uznania i doświadczenia.
Porowatość włosa
Żeby ułatwić sobie wybranie oleju bez konieczności uprzedniego wylania na głowę kontenera nasyconych i nienasyconych kwasów tłuszczowych, warto spróbować ocenić już na początku porowatość naszych włosów. Porowatość określa stopień w jakim łuski włosów są od siebie oddalone i jak bardzo odstają od głównej osi włosa. Im większe są przerwy między łuskami, tym włosy są bardziej porowate. Czupryny zniszczone kolejnymi koloryzacjami czy intensywnym prostowaniem niemal zawsze będą wysokoporowate. Z kolei włosy niskoporowate to zdrowe włosy ze ściśle przylegającą łuską, najczęściej (ale nie zawsze) proste. Charakteryzuje je też to, że ciężko się farbują i łatwo je obciążyć nadmiarem kosmetyków, które nie wnikają do środka "szczelnego" włosa.
Typ średnio porowaty i mieszany (np. zniszczone, wysoko porowate końcówki i zdrowe, nisko porowate włosy przy głowie) ma większość kobiet umiarkowanie dbających o włosy. Dlaczego porowatość jest tak ważna przy doborze odpowiedniego oleju? Ponieważ cząsteczki lipidów zawartych w olejach powinny być dopasowane rozmiarem do „ubytków” w strukturze naszych włosów. Dla włosów średnio porowatych odpowiednie będą oleje z przewagą kwasów omega-9, takie jak olejek macadamia, oliwa z oliwek, olejek ze słodkich migdałów czy popularny olejek arganowy.
Jeśli podejrzewacie, że jesteście posiadaczkami włosów wysokoporowatych (często suchych i zniszczonych), powinnyście spróbować kuracji z olejami niewnikającymi takimi jak olej sojowy, lniany, słonecznikowy czy olejek z nasion maliny. Do włosów niskoporowatych nadają się między innymi olej kokosowy, olejek rycynowy (przy dłuższym używaniu przesusza włosy, ale kupimy 100ml za około 7 zł w każdej aptece), a także popularne masła – shea i kakaowe.
Nieco gubicie się w tej skróconej klasyfikacji? Możecie po prostu machnąć na nią ręką i testować poszczególne oleje metodą prób i błędów, tym bardziej, że nie zawsze substancje teoretycznie pasujące do struktury naszych włosów sprawdzają się w praktyce. Oleje, które nie przysłużyły się naszym puklom, mogą znakomicie sprawdzić się jako balsamy do ciała czy dodatek do domowych maseczek. Słowem – nic się nie zmarnuje.
Mimo wszystko przeraża was perspektywa wcierania sobie w głowę Oleju Kujawskiego? Dobrym pomysłem, szczególnie dla niecierpliwych, jest sięgnięcie po gotowy mix. Prawdopodobieństwo, że mieszanka sprosta waszym oczekiwaniom jest znacznie większe, niż to, że pierwszy kupiony olejek będzie strzałem w dziesiątkę. Szkopuł przy używaniu mieszanek jest jeden – jeśli spodoba się wam dany kosmetyk nie zgadniecie, który konkretnie olej okazał się dobroczynny dla waszych włosów.
Entuzjastyczne recenzje zbierają mieszanki olejków wegańskiej marki Alterra. Ich wycofanie ze sprzedaży w maju 2013 doprowadziło do bezprecedensowej inicjatywy fanek olejowania, które wystosowały petycję do zarządu sieci sklepów Rossmann. O dziwo, wiele dziewczyn woli olejki Alterry do ciała, niż te przeznaczone przez producenta do pielęgnacji włosów. Takim przykładem jest dobry do puszących się włosów olejek Migdał i Papaja, w którym znajdziemy olej sojowy, rycynowy, migdałowy i sezamowy.
Ciekawym eksperymentem jest też sięgnięcie do źródła, czyli po oryginalne oleje stosowane w Indiach. W sklepach stacjonarnych o nie trudno, ale od czego jest internet. Kultowym produktem jest Amla marki Dabur (około 20 zł za 200 ml). Olej stworzony na bazie indyjskiego agrestu cechuje charakterystyczny zapach, który wielu osobom całkowicie uniemożliwia korzystanie z kosmetyku (jednak jeśli lubicie woń drzewa sandałowego i kadzideł możecie spróbować). Amla w oryginalnej wersji zawiera także naturalne, ciemne barwniki, więc najlepiej przysłuży się brunetkom.
– Olejowanie to zdecydowanie jeden z najlepszych, a przy tym także najtańszych sposobów na przywrócenie dobrej kondycji włosom zniszczonym czy suchym. Potrafi w krótkim czasie zdziałać cuda, oczywiście, jeśli trafimy na odpowiedni dla nas olej. Jeśli nasze włosy ucierpiały w wyniku częstego mycia mocnymi detergentami, prostowania czy rozjaśniania, olejowanie jest krokiem, który warto włączyć do regularnej pielęgnacji. Tak naprawdę samo nałożenie oleju trwa tylko chwilkę, a jeśli nie wychodzimy z domu, z natłuszczonymi włosami możemy zająć się innymi rzeczami – podsumowuje Ala z bloga alinarose.pl.