
W sobotnim dodatku do "Rzeczpospolitej" wywiadu udzielił Antoni Krauze, reżyser filmu "Smoleńsk", którego premiera była wyznaczona na 11 kwietnia. Mówi, że chciał, by był to obraz o manipulacji związanej ze śledztwem i jest mu przykro, że minister Gliński powiela negatywne opinie o filmie, którego nawet nie widział.
Moim zdaniem to bezsporne, był [zamach]. Ktoś to musiał zorganizować. (...) Dla mnie, dla Polaka, to dość oczywiste. Cytuję tu słowa Wiktora Suworowa, że gdyby oni [Rosjanie] nie mieli z tym nic wspólnego, to przecież sami byliby zainteresowani, by sprawę katastrofy badała międzynarodowa komisja z ekspertami z całego świata. Czytaj więcej
Min. Gliński zadzwonił do redakcji naTemat i sprostował słowa Antoniego Krauzego - nie rozpowszechniał negatywnych, lecz pozytywne opinie o filmie "Smoleńsk". Twierdzi także, że nie krytykował dzieła, którego nie widział - ani "Smoleńska", ani "Śmierci i dziewczyny". Mówi, że krytykował "zapowiedź pornografii" w sztuce, a nie sztukę "Śmierć i dziewczyna" jako taką.
Napisz do autorki: anna.dryjanska@natemat.pl
